08-11-2019, 18:24
|
#135 |
| Jeremi zgrzytnął zębami i przedarł się przez tłum do Heńka.
- Prawda to że ni masz stada ni domu, boś wszystko przechlał moczymordo jeden, wszystko! Prawda to że nie masz ni żony, ni dzieci boś się o to kosą postarał, dzieciobójco! Ni rozumu ni wiary tyż nie masz bo ci je gorzałka odebrała! Ja tu w świątyni Jedynego stoję i mnie święty ogień nie pochłonął a ty jednak poczwarz na mnie rzucasz! Na rodzinę moją klniesz a moja siostra pomogła na świat przyjść niemal każdemu dziecku w tej wiosce! Kości ci, bydlaku jeden, nastawiała jak żeś się połamał gdyś pijany na dach lezł, a tera tak za jej dobroć odpowiadasz? O czary pomawiając? Obyś w ciemnościach i samotności sczezł niewdzięczniku jeden! - pasterz chwycił pijaka za kapotę i przyciągnął go do siebie. - A o to by twój duch po śmierci spokoju nie zaznał już ja się postaram mendo cholerna. Bo duszę jeszcze masz i ją z ciebie wyszarpię i na męki poślę. - wysyczał mu do ucha i potrząsnął przeciwnikiem niczym pies szczurem.
Jeśli Jeremi chciał rozzłościć Henryka, to mu się udało. Nie dość, że już wcześniej był ogarnięty fanatycznym szałem, to teraz dodatkowo się wściekł. Wspomnienie o wypadku z kosą i nazwanie dzieciobójcą nie pomagało w złagodzeniu sytuacji.
- Jak śmiesz ty psie!!! - wrzasnął Henryk i wziął wyraźny zamach, aby uderzyć wiedźmiarza. W porę refleksem wykazał się pilnujący porządku Gniewko. Siepacz Ottona wkroczył między obu kmieci, odpychając ich od siebie.
- On mnie przeklął! Straszy mnie czarcią magią! To pewnie przez niego straciłem rodzinę! Trzeba go spalić! -
- Nie trza mordy drzeć po próżnicy i Panu przerywoć. - odezwała się głośno Maryna czyniąc znak świętego ognia. - Zawrzyjcie oba gemby kiej Pan sądzi. -
- Cisza! Cisza! Spokój. - wrzeszczał Józwa stukając swą laską. - Nie wolno takiego tarabanu w domu Stwórcy robić i to jeszcze w obecności Pana Drzewiec. - mówił dalej chcąc zwrócić na siebie uwagę zebranych i jakość załagodzić całą sytuację. - Heniek ty też siadaj i cicho bądź. Grolschowie mieszkają od dawna w Drzewcach i wiele im nasza miejscowość zawdzięcza. Trzeba dać się spokój i sprawę rozstrzygnąć, ale najpierw bym prosił o to byśmy lasy przeszukali. Cała sprawa się rozchodzi iż tylko drzewiacy tam byli. Ostatnie lata nie były nam łaskawe. Ni wiemy czy co w lesie wszemranych osobach się nie zalęgło i na widok samotnej panny nie dopuścili się napaści. Panie proszę rozważ me słowa. - na koniec zwrócił się bezpośrednio do Pana Wsi. Jeremi zaś wiedział że nie może dopuścić by oskarżenia Heńka zostały wysłuchane przez Ottona. Wówczas inni mogliby się zebrać na odwagę i dołączyć do pijaka. Co prawda klątw od dłuższego czasu nie musiał rzucać, wystarczyło że ludziska wiedzieli że może to zrobić, a część z obecnych wzywała go do leczenia ich zwierząt ale pamięć ludzka jeżeli chodzi o wdzięczność jest niezwykle nietrwała. Musiał szybko zwrócić gniew szlachcica na swego oskarżyciela.
- Znowu się upiłeś bydlaku, nie pracujesz a ciągle masz co pić! Jakby pańscy ludzie sprawdzili ta piwniczkę co ją za stodołą wykopałeś to ciekaw jestem ile butelek trunków wyniesionych z dworu by znaleźli! Ja na pański sąd się oddaję! - zawołał pasterz dając się odepchnąć zbrojnemu i kłaniając się Ottonowi.
__________________ "Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche |
| |