Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2019, 20:47   #102
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
240.830.M41, godz. 8:40, Wieża Kodannon – Dominium Dusz Secundus

Hansetus odbiegł na kilka metrów od aerodyny, rękami osłaniając głowę przed podmuchem ciepłego powietrza bijącym od najbliższego wirnika. Widoczny za grubą szybą kokpitu pilot pomachał mężczyźnie na pożegnanie ręką, po czym poderwał maszynę w górę, przyśpieszył raptownie. Ślizgacz zniknął za dachem świątyni usytuowanej na pobliskiej cmentarnej piramidzie zmierzając w kierunku następnego przystanku.

Klerk poprawił swój czarny płaszcz, wygładził rękawy. Nie potrafił się oprzeć wrażeniu ogromnej pewności siebie, jakiej przydawał mu otrzymany w Trójrożcu uniform. Zdecydowany grać jak najlepiej rolę stróża prawa, przypasał do biodra kaburę z Hecuterem, do piersi zaś przypiął lśniącą srebrem odznakę Adeptus Arbites.

Pogoda była całkiem znośna jak na stołeczną metropolię, przez większość roku szczelnie skrytą pod grubymi warstwami smogu. Półmrok pochmurnego dnia wieścił przeloty kwaśnych deszczy, ale jak dotąd z niebios nie spadła ani jedna cuchnąca chemikaliami kropla gęstej wody. Gromady pielgrzymów i wiernych krążyły po wewnętrznym dziedzińcu nekropolii odwiedzając pochowanych w kryptach bliskich, modląc się przed statuami świętych lub konwersując w niewielkich grupkach. Widok lądującego pojazdu zwrócił na Mullera przelotną uwagę, arystokraci szybko się jednak znudzili jego widokiem, spodziewając się być może kogoś znanego w sibellańskich kręgach szlacheckich albo zwyczajnie nie podzielając ekscytacji białoskórego albinosa czarnym mundurem.

- Hansetus Muller, Adeptus Arbites – oznajmił stanowczym tonem akolita, kiedy dwaj Opiekunowie Dusz podeszli do niego nieśpiesznym krokiem. Obaj mieli na sobie ceremonialne stroje i kapelusze z woalami, obaj dzierżyli w dłoniach metalowe laski przyozdobione grawerunkami w formie świętych wersetów – Przybyłem na spotkanie z czcigodnym prałatem Perebiusem.

- Bądź powitany w Dominium Dusz, bracie w wierze. Podążaj za nami – obaj członkowie Straży skłonili się równocześnie, po czym ruszyli ku usytuowanej w największej piramidzie siedzibie prałata.

Droga do miejsca spotkania wiodła w górę wielkich kamiennych schodów, po promenadzie widokowej biegnącej w poprzek sakralnej budowli i prowadzącej do jej wnętrza. Hansetus czuł na skórze chłód monumentalnych krypt, łapał w nozdrza ich specyficzny zapach stanowiący mieszaninę kurzu, wilgoci, wypełniającego wieczne znicze oleju i stopionego wosku.

Opiekunowie Dusz doprowadzili go do wielkich podwójnych drzwi o chromowanych klamkach, jeden z nich otworzył wejście wpuszczając gościa do środka. Agent Ordo przez całą drogę do gabinetu prałata układał sobie w myślach przebieg rozmowy, chcąc zdobyć jak najwięcej informacji na temat zabezpieczeń w murach Dominium oraz potencjalnych słabych punktów metropolii.

Lecz widok dwóch oczekujących na niego osób sprawił, że Muller zapomniał znienacka o drobiazgowo przygotowanej liście pytań. W przestronnym gabinecie o wysokim sklepieniu stały dwie postacie, pogrążonej w ściszonej dyspucie, którą przerwały na widok gościa.

Wysoki mężczyzna w średnim wieku miał na sobie niezwykle bogate szaty duchownego, pozbawione symboliki Straży Nekropolitalnej i dowodzące niezbicie przynależności do wyższych kręgów stołecznej Eklezjarchii. Na złotym łańcuchu oplatającym jego szyję wisiał medalion ze znakiem Orła, a palce obu dłoni zdobiły liczne pierścienie, lecz adept omal go nie przeoczył skupiając całą swą uwagę na stojącej obok kobiecie.

Krótko ścięta szatynka o twardych jak skała rysach twarzy i niesamowicie zielonych oczach nosiła jasny pancerz, kunsztownie zdobiony grawerunkami i papierowymi zwojami przymocowanymi do ceramitu za pomocą pieczęci z czerwonego laku. Chociaż Hansetus nie miał wcześniej sposobności, by tę akurat kobietę poznać, natychmiast pojął, z kim ma do czynienia – a raczej to, kogo ona reprezentowała.

Miała na sobie pancerz wspomagany oznakowany insygniami Zakonu Hebanowej Czary.

Adepta Sororitas.
 
Ketharian jest offline