Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-11-2019, 14:48   #101
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
- Tak, chcę to powiedzieć. Skoro list jest adresowany do Estiree, a wręczono go nam, jak myślisz dlaczego tak się stało? - pytam, nie podnosząc wzroku.
Na prawdę, nie jest ciężko dojść do tak prostych wniosków. - Nadzoruje nasze śledztwo z ramienia Inkwizytora Solona, więc zrobił to, co robi oficer prowadzący wobec swoich agentów. Prosta sprawa. Ruszajmy już.
 
BigPoppa jest offline  
Stary 08-11-2019, 20:47   #102
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
240.830.M41, godz. 8:40, Wieża Kodannon – Dominium Dusz Secundus

Hansetus odbiegł na kilka metrów od aerodyny, rękami osłaniając głowę przed podmuchem ciepłego powietrza bijącym od najbliższego wirnika. Widoczny za grubą szybą kokpitu pilot pomachał mężczyźnie na pożegnanie ręką, po czym poderwał maszynę w górę, przyśpieszył raptownie. Ślizgacz zniknął za dachem świątyni usytuowanej na pobliskiej cmentarnej piramidzie zmierzając w kierunku następnego przystanku.

Klerk poprawił swój czarny płaszcz, wygładził rękawy. Nie potrafił się oprzeć wrażeniu ogromnej pewności siebie, jakiej przydawał mu otrzymany w Trójrożcu uniform. Zdecydowany grać jak najlepiej rolę stróża prawa, przypasał do biodra kaburę z Hecuterem, do piersi zaś przypiął lśniącą srebrem odznakę Adeptus Arbites.

Pogoda była całkiem znośna jak na stołeczną metropolię, przez większość roku szczelnie skrytą pod grubymi warstwami smogu. Półmrok pochmurnego dnia wieścił przeloty kwaśnych deszczy, ale jak dotąd z niebios nie spadła ani jedna cuchnąca chemikaliami kropla gęstej wody. Gromady pielgrzymów i wiernych krążyły po wewnętrznym dziedzińcu nekropolii odwiedzając pochowanych w kryptach bliskich, modląc się przed statuami świętych lub konwersując w niewielkich grupkach. Widok lądującego pojazdu zwrócił na Mullera przelotną uwagę, arystokraci szybko się jednak znudzili jego widokiem, spodziewając się być może kogoś znanego w sibellańskich kręgach szlacheckich albo zwyczajnie nie podzielając ekscytacji białoskórego albinosa czarnym mundurem.

- Hansetus Muller, Adeptus Arbites – oznajmił stanowczym tonem akolita, kiedy dwaj Opiekunowie Dusz podeszli do niego nieśpiesznym krokiem. Obaj mieli na sobie ceremonialne stroje i kapelusze z woalami, obaj dzierżyli w dłoniach metalowe laski przyozdobione grawerunkami w formie świętych wersetów – Przybyłem na spotkanie z czcigodnym prałatem Perebiusem.

- Bądź powitany w Dominium Dusz, bracie w wierze. Podążaj za nami – obaj członkowie Straży skłonili się równocześnie, po czym ruszyli ku usytuowanej w największej piramidzie siedzibie prałata.

Droga do miejsca spotkania wiodła w górę wielkich kamiennych schodów, po promenadzie widokowej biegnącej w poprzek sakralnej budowli i prowadzącej do jej wnętrza. Hansetus czuł na skórze chłód monumentalnych krypt, łapał w nozdrza ich specyficzny zapach stanowiący mieszaninę kurzu, wilgoci, wypełniającego wieczne znicze oleju i stopionego wosku.

Opiekunowie Dusz doprowadzili go do wielkich podwójnych drzwi o chromowanych klamkach, jeden z nich otworzył wejście wpuszczając gościa do środka. Agent Ordo przez całą drogę do gabinetu prałata układał sobie w myślach przebieg rozmowy, chcąc zdobyć jak najwięcej informacji na temat zabezpieczeń w murach Dominium oraz potencjalnych słabych punktów metropolii.

Lecz widok dwóch oczekujących na niego osób sprawił, że Muller zapomniał znienacka o drobiazgowo przygotowanej liście pytań. W przestronnym gabinecie o wysokim sklepieniu stały dwie postacie, pogrążonej w ściszonej dyspucie, którą przerwały na widok gościa.

Wysoki mężczyzna w średnim wieku miał na sobie niezwykle bogate szaty duchownego, pozbawione symboliki Straży Nekropolitalnej i dowodzące niezbicie przynależności do wyższych kręgów stołecznej Eklezjarchii. Na złotym łańcuchu oplatającym jego szyję wisiał medalion ze znakiem Orła, a palce obu dłoni zdobiły liczne pierścienie, lecz adept omal go nie przeoczył skupiając całą swą uwagę na stojącej obok kobiecie.

Krótko ścięta szatynka o twardych jak skała rysach twarzy i niesamowicie zielonych oczach nosiła jasny pancerz, kunsztownie zdobiony grawerunkami i papierowymi zwojami przymocowanymi do ceramitu za pomocą pieczęci z czerwonego laku. Chociaż Hansetus nie miał wcześniej sposobności, by tę akurat kobietę poznać, natychmiast pojął, z kim ma do czynienia – a raczej to, kogo ona reprezentowała.

Miała na sobie pancerz wspomagany oznakowany insygniami Zakonu Hebanowej Czary.

Adepta Sororitas.
 
Ketharian jest offline  
Stary 10-11-2019, 10:04   #103
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
240.830.M41, godz. 10.03, w drodze do Wieży Radbound

- Lądowanie za pięć minut – w głośniku kabiny pasażerskiej zatrzeszczał anonimowy głos pilota – Ta część dystryktu położona jest przy zewnętrznej części Wieży, można tam wlecieć do środka, ale nie pod samą rezydencję. Będzie trzeba przejść jakieś pięćset metrów na piechotę.

- Dobra, wysadź mnie tak blisko jak to możliwe – rzucił do interkomu Graig Fenoff, sprawdzając raz jeszcze zapięcia ukrytej pod płaszczem kamizelki. Siedząca naprzeciwko Micha poszła w ślady arbitratora, dociągnęła paski założonych na wierzchnie okrycie nagolenników i ochraniaczy na ramionach, pokrytych matową czarną farbą dobrze komponującą się z ciemnym ubraniem i przypiętą do piersi odznaką Adeptus Arbites.

Jej prowokacyjne zachowanie budziło w Graigu mącącą myśli wściekłość. Odznaka członków imperialnego wymiaru sprawiedliwości powinna ją była parzyć przez ubranie, budzić oczywiste zalęknienie i niemoc. Klansterka wywodziła się ze świata, w którym na sam dźwięk słowa „Arbites” ludzie zastygali w paraliżującym ciało przerażeniu, a sędziowie i arbitratorzy kojarzyli się z legendarnymi herosami bezlitośnie wymierzającymi karę grzesznikom. A teraz hańbiła z oczywistą satysfakcją srebrną odznakę chowając się bezkarnie pod przykrywką tej formacji...

Fenoff upewniła się, że zawieszony na szelkach pod płaszczem Carnodon nie wyślizgnie mu się przy spacerze spod ubrania, wepchnął głębiej w kieszenie zapasowe magazynki. Kiedy aerodyna zaczęła wyczuwalnie tracić wysokość, spojrzał raz jeszcze badawczo na swoich współpasażerów. Nadchodził ich czas, ale Fenoff szczerze zaczynał powątpiewać w kompetencje obojga. Do tej pory nie przygotowali żadnego planu, nie poczynili żadnych uzgodnień co do wizyty w grobowca Artrigida. Graig nie zamierzał im w niczym podpowiadać, przynajmniej nie na tym etapie śledztwa. Wiedział, że w jego finale wysiłki każdego agenta zostaną indywidualnie ocenione i wartość tej oceny przesądzi o dalszym losie każdego akolity - a on zamierzał osiągnąć najwyższe noty. Przynależność do Arbites była zaszczytem i obligowała do bezgranicznego poświęcenia obowiązkom.

Już w drodze na lądowisko przygotował sobie w głowie listę pytań. Ze zdobytych danych wynikało, że Xander Mandrigal służył na trampie zarówno w roku 800, kiedy Barabus Krane przejmował jednostkę na własność, jak i w 810 – gdy cała kadra oficerska opuściła Nefrita z nieznanych jeszcze dokładnie powodów. Lekarz pokładowy frachtowca musiał dysponować rozległą i cenną wiedzą, a Fenoff zamierzał ją z niego wydobyć to ostatniego skrawka i strzępu informacji.

Aerodyna wylądowała na gigantycznym placu przykrytym metalowym sklepieniem, usytuowanym gdzieś za ścianami Iglicy. Wyskakując niezgrabnie z jej luku Graig rozejrzał się badawczo wokół, z zadowoleniem człowieka wychowanego w Kopcu przyjmując do wiadomości fakt, że znajdował się wewnątrz monumentalnej budowli, a gdzieś nad jego głową wznosiły się dalsze kilometry stali i kamienia skrywające w swych ścianach dziesiątki tysięcy mieszkańców.

Plac skąpany był w ciepłym żółtym świetle rzucanym przez baterie olbrzymich reflektorów, zawieszonych na łańcuchach o ogniwach wielkości dorosłego człowieka. Posadzone w wielkich donicach egzotyczne rośliny i pasy sztucznego trawnika dawały agentowi posmak luksusu będącego codziennością dla arystokratów zamieszkujących w rezydencjach z białego kamienia wznoszących się po wszystkich stronach dziedzińca, utrzymywanych w doskonałym stanie przez szarą armię służbitów i serwitorów. Idąc wzdłuż misternie zdobionych metalowych ogrodzeń, za którymi rozciągały się przeistoczone w piękne ogrody podjazdy do posiadłości możnych, nawykły do skromnej arbitratorskiej pensji Graig próbował oszacować ich wartość pieniężną – co było dla niego prawie niemożliwe do ogarnięcia myślą.

Nim jeszcze zdążył zrobić kilka kroków, przy aerodynie pojawił się patrol Magistratum w eleganckich płaszczach i ceremonialnych pancerzach osobistych, ewidentnie dbający o to, by spokoju miejscowych notabli nie zakłócali jacyś nieproszeni goście. Błyszcząca odznaka sprawiły, że wymieniwszy zwięzłe grzeczności regulatorzy wycofali się na swój posterunek, nie chcąc zawierać bliższej znajomości z funkcjonariuszem Arbites. Ich okazywany każdym gestem szacunek z miejsca poprawił Fenoffowi humor, pozwolił wypchnąć z myśli wspomnienie noszącej uniform Michy.

Numer 380 okazał się pełną architektonicznego przepychu, ale zauważalnie podupadającą rezydencją o trzech piętrach z białego kamienia i krytym drewnianymi płytkami dachu. Ogród przed domostwem sprawiał wrażenie zarośniętego, zdziczałe krzewy rozrastały się w chaotyczny sposób oplatając gałęziami postumenty kilku klasycznych rzeźb ustawionych wzdłuż podjazdu. Kręcący się przy żelaznej bramie służący podszedł bliżej wejścia, kiedy arbitrator dotarł do ogrodzenia, z wyrazem beznamiętnej wyniosłości na twarzy – której przeczyły jednak błyski ciekawości w oczach. Z jego zachowania wywnioskować można było, że w rezydencji Mandrigalów goście należeli raczej do rzadkości: zwłaszcza goście tak niecodzienni jak stróże prawa.

- Szanowny pan do kogo? – zapytał stylizując swój akcent na Wysoki Gothic, chociaż nie do końca mu się to udało.

 
Ketharian jest offline  
Stary 10-11-2019, 14:31   #104
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Wysiadałem jako drugi, więc nie było mowy, bym mógł skontaktować się z Kae. Muszę to zrobić jak najszybciej, by zatrzymać tych idiotów. Gdyby tylko wiedzieli, zamiast mi przeszkadzać, pomogliby mi w śledztwie. Sęk w tym, że śledztwo jest ściśle tajne. Może Estiree w jakiś sposób mi pomoże.
W przeciwieństwie do nich, mam gdzie wrócić i nasranie do własnego gniazda jest złym pomysłem. Wolałbym działać swobodnie, jako Arbitrator i Akolita Świętego Oficjum. Przecież Ordo Hereticus i Adeptus Arbites współpracują bardzo ściśle.
Poprawiam kamizelkę. Ganguska małpuje moje ruchy, układając swoje uzbrojenie. Chyba pęknę ze śmiechu - ktoś, kto zasługuje na kolonię karną, biega w mundurze moich braci. Chodzi i plugawi odznakę Adeptus Arbites. Gdyby nie była Akolitką, zastrzeliłbym ją na miejscu. Pierdolona abominacja.

Aerodyna wysadza mnie blisko miejsca zamieszkania, przez co nie muszę drałować długich dystansów.
Tak, dzielnice arystokracji zawsze robiły wrażenie. Jako dziecko średniej klasy kopcowej znałem inne krajobrazy, lepsze od tego w czym żyło 80% ludności kopca. Z trochę lepszym powietrzem, w ciut lepszych warunkach. Jedyne dziecko Oriana Fenoffa i Celli Fenoff, tragicznie zmarłych w zamieszkach na niższym poziomie, gdzie pracowali w fabryce. Zginęli broniąc przed wyciekiem substancji, mogących skazić całą iglicę.
Mój podziw dla monumentalnych budynków i przepychu zakłócił patrol prewentorów, który odprawiam za pomocą odznaki arbitratorskiej. Skuleni, uciekli w kąt jak pies, który nasrał na podłogę, w obawie przed gniewem właściciela. Wszędzie budziliśmy takie respekt. Pomieszany ze strachem. Jeśli Adeptus Arbites pojawiali się na ulicach czy w czyiś progach, miałeś przesrane.
Posiadłość miała trzy piętra i choć ząb czasu nie oszczędził jej, nadal wyglądała zjawiskowo. Podchodząc do bramy, moja obecność alarmuje służącego. Typowa służba wysokich sfer - sztywni, protokolarni, bez emocji. Zupełnie jak serwitorzy.
- Adeptus Arbites, arbitrator Graig Fenoff do Xandera Mandrigala. - wypowiadam słowa, które popieram ukazaniem odznaki z moim numerem służbowym.
 
BigPoppa jest offline  
Stary 10-11-2019, 20:45   #105
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
240.830.M41, godz. 8:40, Wieża Kodannon – Dominium Dusz Secundus


Muller pozostawił sprawę listu swojemu biegowi. A właściwie, postanowił nie wykonywać żadnych nerwowych ruchów w przedmiotowej sprawie, dając tym samym czas Fenoffowi by przemyślał co zrobił i rozegrał to odpowiednio. Z godnością i na swoją korzyść.
Nie przepadał za śledczym, ale w tym konkretnym przypadku donosicielstwo na kogoś z komórki inkwizycyjnej uważała za zbyt daleko posuniętą gorliwość. Ostatecznie problemem była właśnie ona. Temat był zamknięty.

Wychodząc Archiwista wydał jeszcze polecenie Gammom, by wydobyły z rejestrów skrócone dane dotyczące rodów obu zmarłych nawigatorów, w tym członków ich najbliższej rodziny. Hansetus miał poważne podejrzenia, że spór pomiędzy rodami z tych czy innych przyczyn był właśnie zarzewiem do całopalenia umarłych.

Nie miał czasu podziwiać wyglądu kopca, był pierwszym do wysiadki, a poza tym głowę wypełniały mu różne koncepty rozpoczęcia rozmowy z prałatem. Tego co spotkało go na miejscu zupełnie się nie spodziewał. Nieco zbiło to młodego chłopaka z tropu, a starannie przygotowane powitanie legło w gruzach. Nie miał wyjścia musiał improwizować.

- Witam, czcigodne towarzystwo, niech będzie chwała Imperatorowi. - Skinął uprzejmie Siostrze, natomiast do prałata podszedł by ucałować pierścień, symbol dzierżonej godności.

- widzę że wasza czcigodność jest zajęta, może zatem poczekam chwilę albowiem, niestety, sprawa z jaką przybywam jest dość niecierpiąca zwłoki i raczej delikatnej natury...
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline  
Stary 10-11-2019, 22:53   #106
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
240.830.M41, godz. 8:50, Wieża Kodannon – Dominium Dusz Secundus

Hansetus ukrył starannie zaskoczenie, chociaż w głowie momentalnie zaczęły mu się kłębić szaleńcze myśli. Nie znał osobiście żadnej z obecnych w komnacie osób, lecz skoro jedną z nich była mniszka Sororitas, towarzyszący jej mężczyzna musiał należeć do wyższych kręgów w hierarchii Ministorum. Fałszywa odznaka przypięta do płaszcza agenta zaczęła mu znienacka ciążyć niczym blok ceramitu, zwłaszcza że Siostra nie odrywała od niego przenikliwego wzroku.

Operator Ordo świadom był tarapatów, w jakie właśnie wpadł – ci ludzie reprezentowali srogą na co dzień władzę kościelną w jej najbardziej surowym wymiarze i nie znali się na żartach. Jedno źle dobrane słowo mogło wpędzić akolitę w niebywałe kłopoty, a wyrażenie „niebywałe” mogło być w skrajnym przypadku równoznaczne ze stosem.

- Ależ my czekamy tutaj właśnie na tę wizytę - uśmiechnął się przyjaźnie kleryk.

Rozpoczął się taniec na cienkim lodzie.

Hansetus ucałował podsunięty mu pod nos ogromny sygnet kapłana, nakreślił w powietrzu znak Orła, ukłonił się nieznacznie. Mężczyzna w stroju duchownego odwzajemnił ten gest, mniszka pozostała nieruchoma.

- Przybyłem, by spotkać się z wielebnym Perebiusem – rozpoczął ostrożnie klerk, zastanawiając się w duchu jak daleko może się posunąć w kłamstwach. Skoro zaledwie kilka godzin po rozpoczęciu przez Ordo akcji na miejscu zbrodni znaleźli się tak wysoko postawieni przedstawiciele Eklezjarchii, stołeczna kuria musiała już sporo wiedzieć na temat przestępstwa – Tuszę, iż to wielebny we własnej osobie?

- Niestety nie – uśmiechnął się w wilczy sposób duchowny prezentując idealnie białe zęby – Czcigodny prałat Perebius zaniemógł, bez wątpienia pod wpływem stresu spowodowanego całym tym haniebnym występkiem. Przebywa teraz w odosobnieniu, pod skrupulatnym nadzorem sióstr zakonu szpitalnego. Jestem nuncjusz Ribert Eleander, z Kurii Scintillijskiej. Na wyraźne życzenie czcigodnego arcykardynała Ignatio będę pełnił od tej chwili rolę reprezentanta Straży Nekropolitalnej w kontaktach z Arbites.

Hansetus poczuł zimny dreszcz uświadamiając sobie implikacje właśnie usłyszanych wieści. Do gry wszedł potężny gracz, z którym od teraz cały czas należało się liczyć. Jeśli w śledztwo zaangażowała się Eklezjarchia, przykrywka Arbites stała się nagle praktycznie bezwartościowa, bo czysty pech mógł w każdej chwili sprawić, że agenci Inkwizycji zostaną zdemaskowani jako podstawieni arbitratorzy. Wystarczało w zasadzie tylko tyle, by nuncjusz podjął kontakt bezpośrednio z prefekturą generalną Adeptus Arbites – ponad głową rzekomego funkcjonariusza. Taniec na cienkim lodzie przeistoczył się znienacka w taniec na linie nad bezdenną przepaścią.

- Merisier Hoster, Divisio Immoralis, oddelegowany do specjalnej komórki zajmującej się tą sprawą - przedstawił się adept korzystając z fałszywej tożsamości zaimplementowanej w chip odznaki - Nie mogę powiedzieć, abym był ucieszony faktem, że ten temat musiał zaprzątnąć uwagę samego czcigodnego arcykardynała. Wierzę, że rozwikłanie zagadki i ujęcie sprawcy leży w kompetencjach i jurysdykcji Adeptus Arbites i sądzę, że arcykardynał również to zdanie podziela.

Mniszce słowa agenta chyba nie przypadły do gustu, bo zmarszczyła czoło, nic jednak nie rzekła. Głos zabrał za to nuncjusz, rozkładając w przyjaznym geście ręce.

- Arcykardynał troska się każdą sprawą godzącą w duchowy ład i porządek. Wielebny Perebius wykazał się godną pochwały inicjatywą informując o zaistniałej sytuacji instytucje zewnętrzne, niemniej jednak wolelibyśmy jako pierwsi otrzymywać takie zgłoszenia.

Hansetus pojął z miejsca, że na spotkanie z prałatem nie ma co liczyć. Perebius spanikował po odkryciu kremacji i wezwał w ataku owej paniki Magistratum miast starać się wyciszyć sprawę i przekazać ją od razu na ręce przełożonych w Kurii. A kiedy już posłał wieści do arcykardynała, Kuria zareagowała natychmiast i w łatwy do przewidzenia sposób: Perebius został momentalnie przeniesiony w odosobnione miejsce, zapewne jakiś położony na obrzeżach metropolii klasztor, gdzie poddano go izolacji, kontrolę nad biegiem spraw przejęli natomiast bardziej kompetentni duchowni, mający z pewnością zapędy śledczych i gotowi na wszystko, by tylko zapobiec skalaniu dobrego imienia Kościoła.

Ale to w rękach bystrego gracza mogło posłużyć za skuteczny przeciwko nim oręż.

- Arcykardynał zdaje sobie zatem sprawę z ogromu dyskrecji, jaką musi być okryte nasze śledztwo? – albinos nadal ostrożnie formułował zdanie, analizując wpierw każde słowo w myślach – W kręgach Arbites wie o niej zaledwie garstka wyższych funkcjonariuszy i stan ten nie może ulec zmianie. Wszyscy wiemy, czym grozi wyjście prawdy na światło dzienne...

- Zbrodniarz musi spłonąć! – mniszka odezwała się po raz pierwszy, głosem dźwięcznym, melodyjnym i przyprawiającym zarazem o ciarki – Bóg-Imperator się tego domaga! Żądamy pełnoprawnego udziału w śledztwie oraz wydania nam heretyka i jego ewentualnych popleczników!






240.830.M41, godz. 10.15, rezydencja Mandrigalów w Wieży Radbound

- Pana nie ma w domu - odpowiedział lokaj, kiedy przeszedł mu już chwilowy paraliż organu mowy. Mężczyzna nie potrafił oderwać wzroku od odznaki Fenoffa, działającej na niego w iście mesmeryczny sposób - Jest tylko pani Mandrigal.

- Więc prowadź mnie do niej - zażądał złym głosem Graig, nie ukrywając swej irytacji i świdrując służącego lodowatym spojrzeniem. Przez chwilę obawiał się, że lokaj zostawi go przed wejściem i pogna do domu uprzedzając swą pracodawczynię o przybyciu intruza; lecz mesmeryczna magia odznaki Arbites wciąż działała - mężczyzna natychmiast rozwarł bramę, po czym poprowadził gościa w górę podjazdu oglądając się co chwila przez ramię zalęknionym wzrokiem.

Ktoś inny ze służby musiał spostrzec rozmowę przy bramie, bo kiedy Fenoff zaczął wspinać się po schodach w kierunku wielkich frontowych drzwi rezydencji, te stanęły znienacka otworem.

Na ostatnim stopniu pojawiła się kobieta w podeszłym wieku, ubrana w przesadnie bogaty strój i upudrowana po linię starannie ufarbowanych włosów, spiętych w wysoki kok. Graig nie był tego co prawda pewien, ale wydawało mu się, że mimo grubej warstwy pudru wciąż może było dostrzec sine worki pod oczami kobiety.

- W tym domu przestrzega się umówionych wizyt - oświadczyła ostrym tonem - Nie pamiętam, bym miała na dzisiaj jakikolwiek umówiony wcześniej termin. Proszę mi natychmiast wyjaśnić cel tej wizyty!






240.830.M41, godz. 11.03, Wieża Carlito – Dominium Dusz Primus

Pomalowana na czarno maszyna oderwała się od kamiennego dziedzińca pozostawiając pośrodku placu parę wysadzonych chwilę wcześniej pasażerów. Lyrdion odprowadził pojazd wzrokiem aż do krawędzi jednej z piramid, po czym przeniósł spojrzenie na cmentarny dysktrykt. Miasto Umarłych w Wieży Carlito wyglądało podobnie do tego w Wieży Kodannon, gdzie spłonęły w nocy zwłoki Eedima Dalida – wzniesiono je pod odkrytym zachmurzonym niebem, na ukośnym zboczu Wieży; różniło się jedynie kształtem wewnętrznego dziedzińca, który tutaj przybrał formę owalu o środku zwieńczonym gigantyczną statuą świętego Drususa.

Metalus oblizał usta czując na nich wszechobecny metaliczny posmak chemicznych zanieczyszczeń, po czym trącił delikatnie w ramię zapatrzoną na posąg Drususa Michę. Trójka ceremonialnie ubranych Strażników Dusz właśnie pokonywała ostatnie dzielące ich od niespodziewanych gości metry.

- Dzisiaj nekropolia jest zamknięta – oznajmił podniesionym głosem jeden z Nekropolitów – Przywołajcie swój pojazd lub opuśćcie Dominium przez Bramę Żałobników, bezzwłocznie.

Metalowa laska duchownego wycelowana była w wielką bramę osadzoną w ścianie Kopca, usytuowaną pomiędzy dwoma piramidalnymi grobowcami i wiodącą do wnętrza Wieży.

Micha i Metalus wymienili między sobą spojrzenia.

- Pojęliście me słowa? – zapytał niecierpliwie Nekropolita, wyraźnie chcący jak najszybciej wyprosić gości za teren Dominium. Były wojskowy dopiero teraz zauważył, że na dziedzińcu nie było żadnych wiernych, gdzieniegdzie tylko dostrzegała powłóczyste szaty Opiekunów Umarłych uzupełniających za pomocą metalowych baniaków poziom oleju w zbiornikach wiecznych zniczy.
 
Ketharian jest offline  
Stary 11-11-2019, 00:29   #107
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
"Pana nie ma w domu" - no pewnie, nie może być za łatwo, prawda? Ciekawe gdzie się zaszył nasz świadek koronny. Mam szczęście, że lokaj wie kogo ma przed sobą. Tylko idiota, albo człowiek szalony nie czuje strachu przed Adeptus Arbites. Nawet najtwardsi kryminaliści czy kultyści, których ścigałem w Divisio Immoralis, mieli miękko w gaciach na nasz widok.
Była za to żona Mandrigala, więc trzeba będzie przesłuchać ją. Marne pocieszenie. Bardzo, bardzo marne.

Wiedziony zahipnotyzowanym służącym, dotarłem na szczyt schodów, gdzie zastałem starszą kobietę w szykownej kreacji - żonę Xandera Mandrigala.
I bardzo nie podobał mi się jej ton.
- Adeptus Arbites nie muszą zapowiadać się z wizytą, zwłaszcza gdy prowadzą śledztwo. - rzucam w odpowiedzi, tonem jakim zwykłem traktować opornych oraz podejrzanych. Krótko, bez przedłużania, jednostajnym tonem. Wszystko to popieram odznaką, którą pokazuje kobiecie.
- Arbitrator Graig Fenoff. Nie muszę przypominać, że za utrudnianie śledztwa Adeptus Arbites grożą poważne sankcje. Prawo Imperialne obowiązuje wobec wszystkich. Gdzie jest pani mąż, Xander Mandrigal? - zaczynam z marszu, nie pierdoląc się w tańcu. Podchodzę wyżej, by stanąć naprzeciwko kobiety.
 
BigPoppa jest offline  
Stary 11-11-2019, 09:20   #108
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Postąpiłam do przodu prosto ku strażnikowi.
- No i dobrze. Wreszcie... - odpowiedziałam na doprawdy "odkrywczy komentarz" o zamykaniu nekropolii.
- Oby tak pozostało. - to powiedziawszy wyciągam niespiesznie z tylnej kieszeni spodni kartkę z wydrukiem Imienia, nazwiska i innych osobistych danych denata, które udało się chłopakom uzyskać.
- Miejsce pochówku tego obywatela zostanie teraz zweryfikowane. - powiedziałam nieznoszącym sprzeciwu tonem spoglądając strażnikowi prosto w oczy. - Postąpicie słusznie i rozsądnie wskazując nam najkrótszą czy najbardziej wskazaną, z uwagi na powagę tego miejsca, drogę do tej lokalizacji. - zrobiłam przerwę, zamrugałam i dodałam - czy pojmujecie moje słowa?

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 13-11-2019, 23:42   #109
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
240.830.M41, godz. 8:40, Wieża Kodannon – Dominium Dusz Secundus

- Naturalnie, naturalnie... - przytaknął Hansetus siostrze nie śmiąc sprzeciwić się Żałobnicy, jak mawiali na nie, dokersi pracujący na pewnym orbitalu, w swym lokalnym slangu.

Sytuacja w której się znalazł mocno się skomplikowała. Już zdążył pożałować kilka razy, że na oficjalne spotkanie nie zamienił się rolami z Fenoffem. Tamten był przynajmniej prawdziwym Arbitesem. Och, jakże by mu się przydał teraz ten kuternoga w tym miejscu.

Nie było jednak takiej opcji, pozostawała mu jedynie szybka improwizacja.

- Oczywiście, że powinniśmy połączyć siły i podwoić wysiłki w schwytaniu sprawcy tych obrzydliwych czynów. Jest to naszym obowiązkiem wobec Imperatora i rodzaju ludzkiego i nic nas od tego nie powinno odwieźć.

Zasępił się.

- Niestety, obawiam się, że mimo rzuconych sił do rozwikłania tego śledztwa, nadal błądzimy w kółko. Ale Imperator nas doprowadzi do celu! Chciałem się spotkać z wielebnym Perebiusem, przede wszystkim po to, by dopytać czy odkryto jeszcze jakieś temu podobne czyny, oraz z prośbą o możliwość przesłuchania osób pełniących funkcje kontrolne w czasie zdarzenia. Chciałem też zwrócić się do jego czcigodności o ponowną możliwość obejrzenia miejsca zbrodni. Coś nam notorycznie ucieka, jakiś szczegół, więc musimy cofnąć się w śledztwie i ponownie przeanalizować te rzeczy. Ponadto, w duchu współpracy pomiędzy świętą Eklezjarchią a nami zapytuję równie oficjalnie, czy wolno nam będzie zajrzeć do rejestrów prowadzonych przez Dominium Dusz?
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline  
Stary 16-11-2019, 12:21   #110
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
240.830.M41, godz. 10.18, rezydencja Mandrigalów w Wieży Radbound

Klaudia Mandrigal drgnęła zauważalnie, zdradzając tym samym swą zrozumiałą nerwowość. Jej bladoniebieskie oczy nie opuszczały nawet na chwile oblicza Fenoffa. Przygryzała lekko wargi.

- Proszę wejść do środka – zdecydowała w końcu, odwracając się i przekraczając próg rezydencji. Akolita ruszył w ślad za nią, pozwalając by lokaj zamknął drzwi. Zastanawiał się w myślach, co bardziej trapiło arystokratkę: powód samego przybycia funkcjonariusza Arbites czy fakt, że niektórzy sąsiedzi już zdążyli zauważyć jego obecność na terenie rezydencji. Zważywszy na burzliwą przeszłość Xandera Mandrigala arbitrator potrafił zrozumieć nerwową reakcję pani domu: jej mąż miał już kiedyś spore problemy z wymiarem sprawiedliwości.

- Rudolfie, proszę nas zostawić samych – poleciła lokajowi pani Mandrigal, otwierając drewniane drzwi wiodące do usytuowanej na parterze bawialni – Niech nikt nie waży się nas niepokoić.

- Tak jest, proszę pani – służący skłonił się nisko, po czym klasnął w dłonie przeganiając ciekawskie pokojówki wyzierające zza balustrady schodów wiodących na pierwsze piętro posiadłości. Pani Mandrigal zamknęła drzwi, po czym wytwornym gestem poprosiła agenta, by ten zajął miejsce na wygodnej sofie. Graig westchnął bezgłośnie wodząc wzrokiem po olejnych obrazach w ramach z drogiego drewna, antycznych meblach oraz ozdobach ze złota i srebra ustawionych w szklanych gablotach. Ogrom bogactwa zgromadzonego w tej podupadającej rezydencji kazał mu zastanowić się nad stopniem zamożności arystokratów mieszkających w bardziej okazałych posiadłościach.

- Cóż takiego uczynił mój mąż, że stał się obiektem zainteresowania czcigodnych Arbites? – zapytała z zauważalnym przekąsem Klaudia Mandrigal, zakładając nogę na nogę i wyciągając z drewnianego pudełka wąską cygaretkę.

- To chciałbym wyjaśnić w rozmowie z nim właśnie – odparł Graig, wkładając w ton swego głosu ogromną stanowczość i sporą dawkę niecierpliwej irytacji.

- Obawiam się, że to niemożliwe – pani Mandrigal zapaliła cygaretkę, po czym zaciągnęła się głeboko dymem. Obserwujący ją agent doszedł do wniosku, że żona Xandera Mandrigala przekroczyła już sześćdziesiątkę – Mój mąż wyjechał, nie wiem, kiedy wróci.






240.830.M41, godz. 11.05, Wieża Carlito – Dominium Dusz Primus

- Adeptus Arbites weryfikujący miejsce pochówku? – zdumiał się Nekropolita – O jakiej weryfikacji mówisz, funkcjonariuszko? Nic mi na ten temat nie wiadomo. Jeśli chcecie tu pozostać, prałat Severius musi wyrazić na to zgodę, inaczej bez względu na wasze upoważnienia i plenipotencje będziecie musieli opuścić ten święty przybytek albo zostaniecie oskarżeni o akt świętokradztwa.

Opiekun Umarłych odwrócił się w miejscu, po czym ruchem swej laski polecił akolitom, aby ci udali się w ślad za nim ku wielkim wrotom z brązu osadzonym w ścianie pobliskiej piramidy, zdobionym freskami przedstawiającymi świętego Drususa wstępującego w niebiosa w blasku promieniującym od zarysowanej ponad nim sylwetki Boga-Imperatora. Wrota miały dobre cztery metry wysokości, toteż urzeczony malowidłem Metalus mógł podziwiać każdy detal tego dzieła nie potrafiąc wprost uwierzyć w talent anonimowego artysty.

Wędrówka poprzez ciemne chłodne korytarze nie trwała długo. Jeden z Nekropolitów – ten, który przemawiał – pozostawił akolitów w niewielkiej kaplicy rozjaśnianej blaskiem płomieni dziesiątków świec, po czym oddalił się pośpiesznie w głąb kompleksu. Dwaj pozostali Opiekunowie przystanęli opodal, obserwując intruzów w milczeniu zza swoich przeźroczystych woali.

Prałat pojawił się chwilę później, nieco zdyszany i wyraźnie poruszony wieściami przekazanymi przez Opiekuna. Micha domyśliła się, że powodem tego szybkiego oddechu duchownego był nadmierny brzuch, który ledwie się mieścił w obszytych złotogłowiem szatach. Towarzyszył mu równie masywny serwitor o torsie pokrytym chromowanymi płytami metalu i mechanicznych kończynach.

- Cóż was tu sprowadza, obcy? – zapytał podniesionym głosem, który brzmiał niczym dzwon, świdrując dwójkę gości przenikliwym wzrokiem.






240.830.M41, godz. 11.05, sekcja Magenta 85 w Trójrożcu

W ciemnym pomieszczeniu sekcji 85 głęboką ciszę przerwał znienacka zgrzyt drukarki wmontowanej w obudowę roboczej stacji. Adept-logos Gamma 724 wyprostował się w fotelu, zawiesił dłonie nad krawędzią klawiatury sygnalizując gotowość do przyjęcia kolejnego polecenia. Biały arkusz pokryty rzędami znaków sfrunął z szelestem na metalowy pojemnik usytuowany poniżej drukarki.

Ariel Ommein podniosła arkusz papieru, zaczęła czytać jego treść. Pozostali kompilatorzy wciąż pracowali zbierając dane, o które psioniczka poprosiła, kiedy tylko reszta grupy opuściła kompleks.

Kompilator: Gamma 724.
Data: 240.830.M41.
Czas wydruku: 11.05.
Źródła: serwer 64-315 Magistratum (dostęp jawny), serwer 40A-76XT Administratum (dostęp tajny), baza danych Imperialnej Marynarki Scintillus Primus WE3/15 (dostęp tajny).
Temat: Tramp Wolnej Floty Nefrit – kompilacja danych..

„Frachtowiec klasy Erebus III, zbudowany w roku 540.M41 w orbitalnej stoczni Draggan-Rosenthal w systemie Gudrun (Sektor Scarus) na zamówienie Wysokiego Domu Kharsen (dane techniczne w załączniku). Zarejestrowany pod banderą floty handlowej Domu Kharsen dnia 221.541.M41 jako Gwiezdna Perła, służył w roli liniowego statku transportowego na trasie Gudrun-Eustis Majoris.

Po krachu finansowym na Gudrun w roku 610 statek został zajęty przez syndyka Administratum w poczet długów Wysokiego Domu Kharsen, a następnie sprzedany w roku 615 i zarejestrowany na kapitana Wolnej Floty Bernarda Gordela (patent Wolnego Kupca sygnowany przez Administratum Sectoris Scarus z roku 614). Zmiana nazwy na Solarną Różę. Brak dostępu do informacji dotyczących przebiegu służby jednostki w latach 615-677.

W roku 677.M41 zgon całej załogi po wybuchu zarazy. Jednostka została przyholowana przez okręt floty systemowej jako pryz do układu Carlton (Sektor Scarus), gdzie do roku 728 służyła jako statek treningowy.

W roku 728.M41 Solarna Róża została odkupiona przez kapitana Wolnej Floty Eversa Irvida (dziedziczny patent Wolnego Kupca sygnowany przez Administratum Sectoris Hydraphur z roku 720). Zmiana nazwy na Nefrit. Brak dostępu do informacji dotyczących przebiegu służby jednostki w latach 677-785.

W roku 785 pierwsza odnotowana obecność w Sektorze Calixis (zlecenie Departmento Munitorium na przewóz broni na Tranch). Właściciel: kapitan Wolnej Floty Samel Irvid (dziedziczny patent Wolnego Kupca sygnowany przez Administratum Sectoris Hydraphur z roku 720). Przez wzgląd na brak nakazu rejestracji wszystkich wykonywanych lotów w rejestrach Administratum istnieją liczne luki w danych, uniemożliwiające kompletne odtworzenie historii służby Nefrita w obrębie Sektora Calixis, niemniej jednak istnieje siedemdziesiąt wpisów datowanych na lata 785-810 dotyczących legalnych zleceń transportowych sygnowanych przez Departmento Munitorium, Administratum oraz Magistratum, dotyczących przewozu towarów i osób w obrębie Sektora Calixis.

W roku 800.M41 zmiana praw właścicielskich. Po śmierci kapitana Samela Irvida na mocy jego testamentu dziedziczny patent przejął Barabus Krane. Aktywność kupiecka głównie w podsektorze Hazeroth, ale w latach 808-810 znacząca liczba wpisów celnych w regionie Malfi.

W roku 810.M41 interwencja służb bezpieczeństwa marynarki w związku z buntem załogi podczas tranzytu Malfi-Scintilla. Jednostka zostaje doprowadzona przez załogę szkieletową na orbital Scintilla Primus.

Sprzedana dnia 168.810.M41 firmie JEWA z Tarsusa (Scintilla, Sektor Calixis) celem demontażu. Dalszy los nieznany”.
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 16-11-2019 o 15:31.
Ketharian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172