Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2019, 22:09   #421
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację



Thomas jeszcze przez chwilę słuchał słów, które były mu przekazywane przez odbiornik w jego uchu. Zola siedział w ciszy w kącie pomieszczenia i spoglądał na nich z uśmiechem. Nie odzywał się. Jednak nie musiał, żeby wedrzeć się do ich umysłów przez te elektroniczne urządzenia.
- Ujrzałem to w waszej pasji! - krzyknął Thomas.
Arthur na chwilę przestał, będąc wewnątrz Abby. Przytulił się do niej.
- Dasz radę… - cicho szepnął. - Damy radę…
Thomas kontynuował.
- W waszej czułości… w waszej wewnętrznej pasji… tej nieposkromionej chuci… i bezkresnemu pożądaniu… To… to ty! To ty byłeś jej kochankiem, mój drogi… niby drogi… bracie Argh’Tuhrze. Widzę to w pasji waszych ciał. To, jak bardzo jesteście z sobą zgrani… - Thomas stanął i otworzył szeroko usta. - Oskarżam ciebie, niegdyś drogi bracie. Za sprowadzenie mojej miłej małżonki Abha’Gail na drogę nierządu! To TY byłeś jej kochankiem. To O TOBIE mówiły mi wywiady, a ja nie miałem pojęcia… Najwyższa kapłanka Dubhe zdradziła mnie właśnie z tobą! Nie ukryjecie tego!
Arthur teatralnie westchnął. Przestał się w niej poruszać. Jakby sam akt seksu był mniej ważny od odgrywania.
- O nie! - krzyknął Arthur. - Nic nie ukryje się przed mym pokornym bratem! - wrzasnął.
Abby westchnęła. Nic nie powiedziała. Nie miała linijki na tę scenę. Nie będzie grała zatrwożonej, zaskoczonej, czy błagającej o litość. Właśnie miała w sobie kutasa Arthura, nawet podczas tego dialogu, cały czas tam był… Świadomość tego była mocno rozpraszająca. Poruszyła się tylko niespokojnie pod nim. Jej policzek był przyciśnięty do łóżka, mogła co najwyżej zerknąć na Thomasa spomiędzy pukli swoich kręconych, ciemnych włosów. Zrobiła to. Uniosła na niego spojrzenie. Co myślał… Wiedziała, że jego brat czerpał z tego przyjemność, gorący i twardy. Ten grzeczny, uprzejmy, rozsądny Arthur. Był w niej twardy… Nie mogła tego pojąć.
Z drugiej strony był samcem. I przeczuwała, że samotnym samcem. To wynikało ze wszelkich wspólnych rozmów. A ona była samicą. Bardzo atrakcyjną. Być może uzmysłowienie sobie tego było przejawem próżności, jednak bez wątpienia mogła podobać się Arthurowi. Ten wysunął się z niej i znowu w nią wszedł. Jakby przeczuwał, że to się zaraz skończy, ale jednak chciał trochę użyć. To doświadczenie było straszne, bo najlepiej byłoby uprawiać seks z kimś bliskim… rzecz jasna. Jednak nie byli wcale wrogami… tak sobie mówił. Mogli z sobą współżyć… właśnie tego coraz bardziej pragnął. Arthur nawet nie tyle pragnął samej Abby, do orgazmu… uspokojenia się i poczucia rozkosznego spokoju i wyciszenia. Orgazm właśnie to gwarantował. Dlatego Arthur zaczął poruszać się nieco szybciej w środku Abby…
- STOP! - krzyknął Thomas. - Bo zawołam straże! Jestem Padyszachem Władcą - rzekł. - I teraz już wszystko wiem. Obydwoje was błyskawicznie stracę, jeśli nie przestaniecie się rżnąć w tej przebrzydłej chuci!
Abigail nie mogła powstrzymać Arthura. To on miał władzę. Kontrolował jej ciało przez to, że trzymały ją łańcuchy. Była między nim, a podłogą i łóżkiem, nie mogła nic…
- Posłuchajmy go może… Argh’Turze… - poprosiła ostrożnie.
Arthur jeszcze trzy razy pchnął. Po czym wysunął się gniewnie. Nie chciał Thomasa ani Zairy… pragnął po prostu dojść i odpocząć… czy to było aż tak wiele? Najwyraźniej tak. Wyszedł.
Thomas spojrzał na nich z mieszanką podniecenia i obrzydzenia. Widział seks swojego własnego brata i koleżanki z pracy. To go trochę podniecało, a trochę brzydziło. Nie wiedział, co z tego było mocniejsze. Usłyszał jednak słowa Zairy i postanowił trzymać się roli. Zszedł łóżka. Chwycił swojego penisa. Wcześniej splunął na dłoń. Zarówno on, jak i Arthur byli Amerykanami. Zostali obrzezani przy urodzeniu. Nie mogli się tak po prostu, swobodnie masturbować. Potrzebowali nieco poślizgu. Z drugiej strony Abigail posiadała bardzo dużo wilgoci. Thomas zszedł z łóżka i ustawił się za Roux, popychając nieco biodrami brata.
- Czyż nie tęsknisz za małżeńską bliskością, małżonko? - zapytał. Chwycił mocniej jej prawy pośladek.
Arthur przesunął się nieco w bok. Z jednej strony czuł się wkurwiony, bo ktoś mu przerwał. A chciał się wyżyć, miał to w genach. Z drugiej strony… patrzył na penisa Thomsa. Swojego brata. W pełnej erekcji. To było… po prostu szokujące…
Abby drgnęła. Spróbowała zerknąć za siebie. Spojrzała na Thomasa.
- Tommasie… - powiedziała tylko krótko. Nie wiedziała, jaki miała stosunek do męża. Skoro go zdradziła, to chyba nie najlepszy? Nie wiedziała, więc tylko patrzyła na niego. Była w takiej pozycji, że obaj mężczyźni mieli doskonały widok na jej pośladki. Spróbowała złączyć uda.
Złączyła.
Jednak w pełni poczuła, jak bardzo to było bezsensowne, kiedy kątem oka ujrzała Zolę. Trzymał w dłoniach kamerę. Był bardzo blisko. Kierował ją prosto na jej pośladki.
- Ty pizdo - szepnął Thomas.
Następnie wszedł w nią.
Zaczął delikatnie poruszać się. Abigail czuła, że mścił się tym za Bee. Poruszał biodrami coraz szybciej i szybciej… Jeszcze przed chwilą nie miała doświadczeń z żadnym mężczyzną. Teraz uprawiała seks z jednym, a chwilę potem z jego bratem. Ile dni spędziła w tej chatce w górach, ucząc ich, jak używać ich mocy. Czasami odczuwała i oni też odczuwali pewne seksualne napięcie. Teraz jednak w pełni się wyzwoliło…
- Ech… - jęknął Thomas.
Było mu tak dobrze. Ona zabrała mu Bee. Wcześniej rżnął ją Arthur. Chciał, żeby przejebali ją tak bardzo, jak to możliwe. Czuł zazdrość i zawiść… a także ogień w lędźwiach… i właśnie teraz wprowadzał je w Abby…
Roux czuła to, wiedziała doskonale, że się mści. Jeśli Arthur po prostu odczuwał co do niej podniecenie, bo mogła mu się po prostu podobać fizycznie, tak Thomas… Po prostu chciał ja pieprzyć, bo wiedział, że nie było to dla niej przyjemne. To mógł być gwałt, albo próba pokazania dominacji. Abigail sapnęła na tak intensywną zmianę tempa. Nie była przyzwyczajona do takiego seksu. To było nowe, dziwne, trochę przyjemne, ale i przygnębiające. Abigail szarpnęła rękami w łańcuchach.
Thomas ujeżdżał ją coraz szybciej, coraz prędzej. Jęknął. To była ta pizda, która ukradła mu Bee. Teraz leżała rozkraczona, a on ją mocno trzymał za ramiona. Przylegając do jej pleców całym ciałem. Miał nadzieję, że ona była tego świadoma tak samo, jak on. Poruszył się znowu. Arthur spojrzał na nią z boku z dziwnie ogłupiałym spojrzeniem. Nigdy nie był w takiej sytuacji. Thomas też nie. Poruszył kilka razy i spuścił się wgłąb Abigail. Jęknął przeciągle, umieszczając w jej drogach rodnych swoje nasienie. Przed chwilą rżnął ją jego starszy brat i Thomasa tylko dodatkowo to podniecało. Wnet nasienie Douglasa zaczęło wypływać z pochwy Roux…
- Moja cudowna kapłanka - mruknął.
Abigail była wstrząśnięta i w szoku. Czuła ciepłe nasienie w swoim środku. Czuła jak wyciekało. To było dziwne uczucie, denerwujące, bo wiązało się z niepokojem apropo potencjalnej ciąży. Zjadła jednak tabletkę, ale mimo wszystko…
Poza tym, czuła się paskudnie. Doskonale wiedziała, że czuł teraz nad nią władzę, miała nadzieję, że nie będzie się nią upijał, jak Arthur alkoholem. Zadrżała, nic nie mówiąc.
Thomas przez chwilę westchnął. Wyszedł z niej, nieco ukontentowany. Następnie usiadł na łóżku i na nią spojrzał. Milczał przez chwilę. Tak naprawdę słuchał słów Zairy. To samo też robił Arthur. Zola opowiadał o Mii Douglas, która w tej właśnie chwili parkowała samochód. Jak łatwo byłoby ją zabić, kiedy tego najmniej się spodziewała…
- Oczyść mnie, zdradziecki bracie! - Thomas wreszcie krzyknął.
Wcale nie sprawiło mu to radości, ale wiedział, że musiał.
- Jeśli tak głodny jesteś intymności, to nie zwlekaj ni chwili!
Arthur powoli zaczął przybliżać się do Thomasa. Wiedział, że musiał wziąć go w usta i oblizać z całej spermy. Nie wiedział, jak to zrobi. Płakał. Jego łzy ciągnęły się przez policzki. To było takie obrzydliwe… Wyłączył się przed samym początkiem. Wsunął głowę do przodu. Słona męskość brata wypełniła usta Arthura. Zaczął ją ssać. To było straszne. Arthur postanowił, że zapomni, że miał przed sobą brata. I w ogóle mężczyznę. Ssał… palec atrakcyjnej kobiety…


...ale tak naprawdę wcale nie mógł się oszukiwać…
Abby otworzyła szeroko oczy, leżąc na brzuchu. Tak została przez nich pozostawiona i mogła tylko obserwować. Udo Thomasa zasłaniało jej pełny widok, ale domyślała się co się działo między jego nogami. Zadrżała ponownie. Zamknęła oczy. Nie chciała tego oglądać. Miała nadzieję, że gdy Arthur go umyje to to będzie koniec. To Zola skończy nagrywanie tego filmu…

Arthur jeszcze przez chwile czuł w ustach męskość brata. Nie wiedział, co miał robić. Ten delikatnie wypychał biodra, jakby zapomniał, kogo miał przed sobą. Przez chwilę poruszał lędźwiami, rżnąc usta Arthura. A ten mu na to pozwalał, bo nie miał żadnej innej opcji. Miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Penis Thomasa zdawał mu się bardzo duży, choć tak naprawdę był średniej wielkości.
“To mój brat, to mój brat”, myślał, czując jego ruch w swoich ustach.
Zaczął czuć wyrzuty względem Abigail. Nie zrobiła nic, żeby go od tego uwolnić. Czy nie mogła poczuć w sobie pokładów niespożytej, seksualnej energii? I wszystkich ich obsłużyć…?
Thomas był miękki, ale jeszcze wydobył z siebie nieco nasienia, którego spróbował Arthur. Ten następnie odchylił głowę i zaczął się krztusić. Połknął nieco spermy brata, ale większość wypluł.
- Zbrukałeś moją kapłankę, bracie - powiedział Thomas.- Teraz przynajmniej posmakowałeś, czego jej brakowało.
Arthur przymknął oczy, czekając, aż to się wreszcie skończy.
Abigail tymczasem spróbowała się nieco podnieść. Zsunęła się na podłogę i usiadła na niej, klękając. Nie chciała już uczestniczyć w tym dalej… Widziała, że Arthur też chciał, żeby to był już koniec. Nie spoglądała na Zolę. Spojrzała na Thomasa. Bała się go i była zła i zraniona Mimo to wciąż wypływało z niej jego nasienie. Arthur wreszcie odsunął głowę.
- Jestem jedynie pokornym posłańcem sprawiedliwości. Uczciwym, czarnym niewolnikiem w służbie majestatu - powiedział Zola. Umieścił kamerę w odpowiednim punkcie i przybliżył się. - Wszystko niechcący podsłuchałem. Ale nie mogę ignorować prawa piątego tysiąclecia! - krzyknął. - Mężczyzna może odnieść seksualną korzyść z części monarchii tylko wtedy, kiedy obsłuży całą monarchię! Tak jest w traktatach! A to znaczy, że jeśli brat Padyszacha nie ma umrzeć… to musi przerżnąć także samego Padyszacha! Skoro miał jego żonę. Tylko wtedy wyzbyje się męstwa i stanie jedynie seksualną atrakcją… - zawiesił głos.
Arthur zerknął na Abby.
Prosił ją o pomoc, choć nie wiedział, jak ta pomoc miałaby wyglądać.
Zola kazał mu właśnie rżnąć Thomasa. Jak bardzo wolałby wsunąć się po prostu w nią…
- Pomóż…? - niby zapytał, niby poprosił. - Proszę… jakoś… - jęknął.
Abigail zaczęła szybko myśleć.
- Jest prawo, które pozwala na zatrzymanie tego prawa… - powiedziała powoli.
- Jeśli zostanie zawarty inny rodzaj związku w rodzinie monarszej… - kontynuowała, próbując wymyślić.
- Jeśli obaj bracia zawrą porozumienie poprzez wspólne dzielenie. Nie chcę by doszło tu do tego rodzaju aktu. Padyszach jest najwyższą osobą i jego brat nie powinien móc go mieć… Jednocześnie, książę nie jest winny. To ja… Ja go uwiodłam, więc to ja zasługuję na karę - załapała rytm. Próbowała uratować Arthura i Thomasa z tej problematycznej sytuacji. Chciała im pomóc. Nawet podkładając siebie. Szczerze, miała ciągle pewną opiekuńczą cechę co do nich, w końcu opiekowała się nimi na początku ich kariery w Kościele. Była ich mentorką, póki nie zdołali opanować wszystkiego. Postanowiła, mimo całej nienawiści, złości i waśni, która teraz między nimi panowała, postanowiła jeszcze raz spróbować chociaż zaopiekować się ich skórą w szambie, w którym byli.

Thomas błyskawicznie zareagował. Być może zanim Zola zdołał podszeptać mu cokolwiek innego. Rzucił się na łóżko.
- Dosiądź mnie, grzeszna niewiasto. Spróbujmy choć raz jeszcze odnaleźć boga - powiedział.
Położył się na materacu. Co prawda już doszedł, ale i tak jego penis znów zaczął budzić się do życia. Thomas wolałby, żeby po tym, jak skosztował go Arthur, utkwił w spoczynku przez naprawdę długi czas… ale tak się nie stało.
Arthur również wszedł na łóżko.
- Ty nieczysta kapłanko! - krzyknął. - Że musimy obydwoje wejść w ciebie, abyś poczuła trwogę w związku z tym, że mi uległaś! - westchnął. - Przybliż się, proszę.
Mógł ją ujeżdżać już drugi raz. Nawet poprzez odbyt, jeśli Thomas zajmie pochwę. Arthur czuł się po prostu wdzięczny, że nie musiał poruszać się w bracie. Miał w ustach jego penisa, to prawda, ale to nie znaczyło, że chciał pogłębiać te odczucia w jakikolwiek sposób…
Zola nie sprzeciwił się, więc Abigail miała nadzieję, że to oznaczało iż przystał na ich improwizację. Przełknęła ślinę, ale spojrzała na Thomasa i jego męskość.
- Niech będzie wasza wola… - powiedziała tonem osoby, której było przykro z powodu grzechu i była wdzięczna, że zechcieli okazać jej taką łaskę. Podniosła się. Jej dłonie drżały ze zmęczenia, tak często zaciskała pięści. Wstała i weszła na łóżko, okrakiem znajdując się teraz nad biodrami Thomasa. Douglas miał teraz najlepszy możliwy widok na cały front jej ciała. Na to jak czerwone tasiemki współgrały z kolorem jej ust. Na to jak czarne paski uprzęży komponowały się z jej ciemnymi kreskami na twarzy, ciemną oprawą oczu i kręconymi włosami. Była mieszanką bladości gładkiej skóry, czerwieni ozdób i czerni, która dopełniała wszystko. Abby nie miała rąk, którymi mogłaby sobie dopomóc w dosiadaniu go, musiała więc dużo mocniej rozchylić uda, by móc precyzyjnie nacelować swoją płcią na niego i jeszcze dobrowolnie rozluźnić się i go w siebie przyjąć. Jej spojrzenie wyrażało skupienie, smutek, namiastkę podniecenia i zdezorientowanie. Co więcej, zaraz musiała przechylić się do przodu. Wszystkie jej mięśnie napięły się, kiedy chcąc utrzymać równowagę, pochyliła się w dół, nad klatkę piersiową Thomasa. Niemal dotknęła go swymi piersiami. A to dlatego, że gdy go już dosiadła, musiała udostępnić dla siebie dostęp i Arthurowi. Znała anal z zabaw seksualnych, to nie tak, że będąc z kobietą nie wiedziała i rezygnowała z takich rzeczy, ale posiadanie w sobie dwóch mężczyzn naraz i to braci… Uchodziło za fetysz z górnej półki. Przymknęła oczy i rozchyliła lekko usta. Męczyła się, kiedy póki co żaden z nich jej nie pomagał i musiała uczynić wszystko samodzielnie. Była zarumieniona ze stresu. Miała nadzieję, że Zola nic więcej nie wymyśli.
- Tak - mruknął Thomas.
Nakierował biodra odpowiednio i pozwolił, żeby Abby na niego opadła. To było tak intymne… Czuł swoją męskość wchodzącą w jej ciało. Czuł się okropnie podniecony, a równocześnie przestraszony. Bo wiedział, że to było złe i nie powinno tak wyglądać. Z drugiej strony… już raz się spuścił i w tej właśnie chwili ciepła, wilgotna ciasność sama zaczęła przesuwać się po jego penisie. Zrobił to, co zrobiłby każdy na jego miejscu. Jęknął i odchylił się do tyłu, czerpiąc rozkosz.
Tymczasem Arthur zaczaił się za Abby. Ta ujeżdżała jego brata i żadna chwila nie wydawała się odpowiednia, żeby w nią wejść. Potrzebował przynajmniej kilku sekund. I to zakładając, że odbyt Roux będzie na tyle rozluźniony, aby po prostu móc w nią wejść…
Abby poruszała się na Thomasie chwilę. Słyszała, że Arthur przemieścił się za nią, jednak nie dotknął jej. Przechyliła się więc bardziej, kładąc teraz cała na jego bracie.
- Wejdź… Po prostu wejdź… - poleciła mu, a jej głos nieco zadrżał. Wiedziała, że powinien ją przygotować na to, ale nie mieli za bardzo wyboru. Zaira mógłby wykorzystać moment stagnacji i dodać swoje trzy grosze do scenariusza, który teraz prowadzili. Abigail musiała więc liczyć na to, że zdoła dość rozluźnić mięśnie, by nie bolało aż tak. Zatrzymała ruch bioder, dając do siebie dostęp drugiemu z Douglasów. Zacisnęła mocno oczy. Thomas mógł poczuć na swoim ciele, jak jej drżało w oczekiwaniu i napięciu, z którym walczyła.
Wreszcie… Arthur wsunął się do środka. Pokonał barierę jej zwieraczy dużo łatwiej, niż się tego spodziewała. Poruszał się wewnątrz niej… i to samo robił też Thomas. Mieli ją jednocześnie obydwoje bracia. Nawet nie założyli prezerwatyw, to był czysty i surowy stosunek… Posiadali ją. A ona mogła tylko jęczeć z rozkoszy.
Zarówno Arthur, jak i Thomas czuli się niezręcznie. Przez drobną ściankę obydwoje czuli męskość brata. Przesuwała się po drugiej stronie.To było niezręczne. Thomas widział w internecie filmy o siostrach lub braciach i uważał je za interesujące. Jednak kiedy czuł tak blisko przesuwającego się penisa swojego brata, wcale nie czuł się dodatkowo stymulowany tym faktem. Postanowił to zignorować i skupić się na samej Abigail. Która tak naprawdę go nie chciała i to wszystko było tylko i wyłącznie z powodu Zoli. Ta świadomość sprawiała, że Thomas nie miał ochoty na nic. Po prostu kontynuował…
Tymczasem Arthur wchodził zadziwiająco gładko w odbyt Abby. Obecność brata tak właściwie lekko go podniecała. Poruszał się, czerpiąc rozkosz ze świadomości, że w pochwie tej samej kobiety w tej samej chwili znajdował się Thomas. To było takie sprośne… i po cichu podobało się Arthurowi. Nacierał biodrami na odbytnicę Abby, tymczasem jego brat zgłębiał jej pochwę… Obydwoje czuli się nawzajem poprzez niezwykle cienką przegrodę pomiędzy pochwą i odbytem. To tarcie podniecało ich… Arthura szczególnie, Thomasa też… choć wolałby mniej sobie ten fakt uzmysławiać…
 
Ombrose jest offline