Gdy Jacek przybiegł wszyscy, których potrzebował byli razem i świętowali zwycięstwo. Nie chcąc tracić czasu rozpoczął kazanie wspinając się na jakaś skrzynkę co se stała obok.
- Chwała bohaterom Gluckwunschen za odegnanie zła z tych ziem! Podziw i podziękowania są im należne od każdego prawego obywatela, którego uratowali. Jadnak tak jak mówiłem zło zostało odegnane, lecz nie pokonane.Uciekło od nas przegrane, lecz zalęgło się ono w mrocznych ziemiach. Dlatego rzekę wam nie ma czasu do stracenia.Trza działać i kontratakować. Najpierw ruszajcie czym prędzej odbić z rąk nieczystych prowincje imperium utraconą przed latym, a Sylvanią zwana. Tam oczyścić ją musicie z nieumarłych, którzy swym istnieniem kpią z Pana naszego Morra, którego wielkimi czempionami jesteście. Następnie ruszajcie do krain dalekich na południe gdzie pod piaskami, królowie nieumarłe panują. Takie nakazanie dał mi Pan nasz Morr, którego wybrańcem jestem.- powiedziawszy to zrobił krótką przerwę na oddech.
-Pochylcie głowy do błogosławieństwa.- nie patrząc czy ktoś w ogóle słucha wybrańca uniósł ręce i spojrzał w ziemie. Wszak Morr to pan trupów, a trupy to są w ziemi. Błogosławieństwo mamrotał pod nosem, bo pomimo łask Morra nie do końca wiedział jak to cholerstwo zwane magia, czy tam cudami działa.
~Panie Morrze proszę niech sobie pójdą. Będą walczyć dla ciebie z złymi trupakami. Proszę niech sobie pójdą. Błagam Panie.