Berg nie był specjalnie wierzący. Nie wtrącał się w wolę bogów a oni nie wtrącali się w jego życie i taki układ mu pasował. Musiał jednak przyznać, że to nie jego brawurowy (odważny, czy bezmyślny - historia oceni) atak przypuszczony na truposze odparł je spod murów, lecz interwencja Morra. Temu zaprzeczyć nie mógł. Dlatego zgiął kark, jak nigdy nie zginał. Wyczuł też intencję świętego Jacka, który z miasta chciał się pozbyć, kto wie, może i większej zarazy niż armia nieumarłych.
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |