Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2019, 10:20   #140
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację

Kiedy Witek przeturlał się z dala od Żelaznego Sowiety, dziękował własnej przezorności. Gdyby jednak nie założył szelek z porządną kaburą, niechybnie rozstałby się z pistoletem. Broń z pewnością nie utrzymałaby się na gumce od dresów przy upadku z drugiego piętra. A to wszystko w miłym towarzystwie pokrytego metalem dziwoląga o przerażającej sile i szybkości!
Jednakże mężczyzna nie spieszył się, by sięgać po spluwę. Strzelanie w taką warstwę stali wiązało się ze sporym ryzykiem rykoszetów… Bury poważnie obawiał się, że podczas oddawania serii sam może oberwać odłamkiem, a przy tym nawet nie zranić osobliwego adwersarza. Musiał wpierw rozejrzeć się za jakimiś słabymi punktami.
- Pierdolić deser… - mruknął ochroniarz, siarczyście spluwając na trawę. Nie chciał poddawać się tej chorej grze, ale nie miał już wyjścia. Nie kiedy szarżował na niego Iron Man w wersji komunistycznej!
Witek złożył ręce w gardę bokserską i szykował się do starcia. Nie zamierzał jednak uderzać pięściami w metal. Znał aż za dobrze stare porzekadło, aby w miękkie rzeczy uderzać twardym, a w twarde miękkim. Tylko udawał, iż zamierza przyjąć szarżę potwora “na klatę”. Jednakże w ostatniej chwili usunął się lekko z toru Żelaznego Sowiety, by opleść ręce wokół bioder przeciwnika i wskoczyć mu za plecy. Skoro nie mógł uderzać w stal, aby nie połamać rąk, postanowił próbować zapasów. Liczył na to, że siła oraz umiejętności pozwolą mu wykonać brutalny rzut - suplex.

Bury ledwie przemknął pod metalową łapą. Zareagował błyskawicznie, a jednak ledwie zdążył. Czuł jak palce Sowiety wbijają mu się w plecy w próbie pochwycenia go. Gdyby miał koszulkę, rozdarłaby się albo zostałby złapany. Natychmiast zacisnął ręce i… został pociągnięty. Jego pięty zaryły się w ziemi, a Sowieta w pierwszym odruchu odwrócił się. To był odpowiedni moment. Witold natychmiast wyprostował nogi i szarpnął. Czuł się tak, jakby próbował wyrwać z ziemi całe drzewo. Wszystkie jego mięśnie zapiekły alarmującym bólem. Ta wielka kupa złomu była potwornie ciężka. Ale przechylał się, zaś chwilę później wylądował na ziemi odruchowo robiąc wydech. Usłyszał za sobą przeraźliwy trzask.
Bez najmniejszej zwłoki poderwał się na nogi i odsunął z zasięgu nóg Sowiety. Ten jednak się nie ruszał. Wyglądał jakby był częściowo złożony na wysokości klatki piersiowej. W absolutnie nienaturalny sposób. Musiał upaść na górną część pleców z całym impetem własnej wagi.
Sowieta poruszył się lekko. Wsparł ciężko jedną rękę na trawie, a potem kolejną. Z większą werwą. Z każdą chwilą wydawał się coraz bardziej wracać do siebie.

Wykonanie rzutu tą kupą złomu wymagało od Burego wszystkich sił, na jakie mógł zdobyć się wytrenowany i napędzany adrenaliną organizm. Jednakże to nadal było za mało, aby zneutralizować półboskiego wojownika Armii Czerwonej. A mówią, że im są więksi, tym ciężej upadają… Żelazny Sowieta wprawdzie upadł BARDZO ciężko, ale najwyraźniej nie przeszkadzało mu to w dalszej walce. Walce, w której Witold nie wróżył sobie sukcesu.
Po tym jak mężczyzna przeturlał się tak, by znaleźć się kilka metrów od pancernego mocarza, natychmiast dobył broni. Owszem, wcześniej przysiągł sobie, iż zastanowi się trzy razy zanim wystrzeli. Jednakże wtedy jeszcze nie wiedział z czym przyjdzie mu się dziś mierzyć. Bury złożył się w pozycję do strzału i błyskawicznie oddał po dwa strzały w rejon łokci Żelaznego Sowiety. Wiedział jak skonstruowane były zbroje płytowe średniowiecznych rycerz - pancerz zawsze najsłabszy jest tam, gdzie ciało musi się zginać. Liczył, że w ten sposób powstrzyma przeciwnika przed dźwignięciem się z ziemi.

Adam przypomniał sobie opowieść koleżanki studiującej prawo która opowiadała zabawne kazusy ze swoich zajęć gdy dwie osoby się biją jest to klasyfikowane jako bijatyka jednak gdy uczestników jest trzech wtedy mamy do czynienia z innym przepisem. Okazuję się że starczy aby trzecia osoba dopingowała z balkonu żeby zmienić kwalifikację prawną do czego Sosna zamierzał się przysłużyć. Postawił wciąż nagrywającego tableta na podkładce chwycił szklaną doniczkę z petunią i rzucił nią w kierunku Sowiety chcąc trafić w odkrytą głowę choć szczerze wątpił w celność swoich spastycznych rąk. Krzyknął do walczącego:
- Zamiast strzelać spróbuj trzepnąć go w łeb rączką pistoletu! Nie wiemy czy to konstrukt czy jakiś niewinny człowiek. Postaraj się żeby stracił przytomność to może się to wszystko skończy! - Krzyknął poradę.
- Jeżeli jesteśmy w realnym świecie a nie we śnie odkupię ci kwiatka - Powiadomił Patrycje.

Rozległ się huk następujących po sobie dwóch szybkich wystrzałów. Bury nie mógł chybić. Nie w takim przypadku. Jeden pocisk zgodnie z wcześniejszymi obawami zrykoszetował, ale już drugi przebił cieńszy metal. Fizyki nie dało się oszukać. Metalowe pancerze musiały działać w taki sposób albo nie byłyby mobilne.
Chwilę później na wygięte plecy spadła doniczka, a głowa Sowiety obróciła się w kierunku okna na drugim piętrze.
Nagle nogi sowiety rozszczepiły się w udach. Każda na trzy części tworzące karykaturalne odnóża. Żelazny komunista podniósł się na nich do pozycji wyprostowanej… lub prawie wyprostowanej. Wyglądał jak skrzyżowanie Stalina z Quasimodo i pająkiem cierpiącym na przeprost kończyn. Prawa ręka wisiała mu bezwładnie przy tułowiu. Ponownie, z wyraźnym trudem spowodowanym zgięciem pleców niemal pod kątem prostym na wysokości klatki piersiowej, spojrzał na Adama. Jego oczy stały się czerwone jak rozgrzane żelazo.
- Kapitalista - warknął pod wąsem i ponownie zwrócił spojrzenie w kierunku Burego. Odnóża poruszyły się. Tym razem znacznie wolniej, co mogło być w pewnym sensie bardziej niepokojące niż szarża. Był bardziej uważny.
Niebo przybrało barwę cynobru.
 
Bardiel jest offline