Arthmyn odezwał się po dłuższej chwili, potrzebnej na zastanowienie się, o chodzi z Łańcuchami Nocy. To była książka czy coś innego? Ale przynajmniej można było się domyślić, czym są akta Zandalusa.
- Najwyżej stracimy trochę czasu, ale pomożemy wam szukać tych papierów - obiecał. - A jeśli chodzi o panią Freelin... Porozmawiamy z nią i przekonamy, by nas wszystkich przepuściła.
Nie dodał, iż jeśli wspomniana pani okaże się zbyt uparta, to trzeba będzie użyć nieco mniej pokojowych metod. |