Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2019, 14:15   #181
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Wreszcie, chyba doszło do przełomu. Lubomirski wyczuł dobry moment, aby uderzyć. Brak sztabu, chaos bratobójczych walk i pełne skupienie Czarnej Kompanii na zbuntowanych sztrafnikach znacząco ułatwiły zadanie Armii Wyzwoleńczej i reszty Sprzymierzonych. Szczególnie szybko, bo w przeciągu jednej godziny do półtorej, padły obydwa dworce i praktycznie cała Starówka. Po Bramie Targowej szybko padł budynek Galerii El, zaś od strony bulwarów zinfiltrowano i stosunkowo szybko, "bezboleśnie" wysprzątano katedrę. Poszczególne kamienice padały szybko - Stare Miasto było centrum walk między CzG a CzK, obydwie siły się wykrwawiły. AW musiało tylko wesprzeć buntowników i wyprzeć resztki wrogów po złamaniu ich głównego natarcia na bunt.

Do rana cała dzielnica padła. Nieco więcej czasu zeszło na ostatnie, największe punkty oporu - muzeum, bibliotekę, pocztę i technikum. Ale, ostatecznie, wszystkie te miejsca były w rękach nim nastał świt. W połączeniu z druidami z Plantów, wysprzątano resztę struktur na północ od parku, w tym stary dom handlowy Fenix, fabrykę fajerwerków (i inne dawne poniemieckie budynki fabryczne w pobliżu), miasteczko targowe przy pomniku czołgu T-34 i okolicę. Walki o Nowe Miasto/Śródmieście nie były tak łatwe, wróg wybił tamtejszych czerwonogwardzistów i trzymał się mocno. Próbował też posłać wsparcie do Światowidu - kolejny hover T-18 i gąsienicowego Altaya. Asystowała im spora drużyna (prawie, że pluton) najciężej opancerzonych i napchanych bioniką czekistów, oraz kilkanaście sekcji z różnymi kaemami, skaczące od punktu do punktu by się rozłożyć.

Czołgami zajęły się drony i asystenci Beboka, którzy byli akurat na drodze natarcia - a także grupa Zawadzkiego, która przyjebała w bok natarcia od strony Odzieżowej i Teatralnej, nim skurwiele wspięli się przez całość ulicy 12 Lutego. Rakiety ze strony grupy Rudego, wsparte wyrzutnią jednego z zawadzkich Hummerów, rozjebały obydwa czołgi. Zaraz potem na pakę - czyli prosto na zapas rakiet TOW - spadł podobny pocisk, tyle, że z góry. Nie było co zbierać. Piechurzy wroga parli dalej, na powrót obsadzając spore budynki - kwiaciarnię Azalia i Świat Dziecka. Stamtąd prowadzili huraganowy ogień maszynowy, stawiając wzajemnie krzyżujące się, silne zapory ogniowe. Lżejsze pojazdy i piechota były poblokowane, próbując odgryzać się z jednego półcalowego kaemu (na drugim Hummerze) i granatnika automatycznego Mark 19 (na M113). Tylko o to chodziło skurwielom. Dwie kolejne rakiety ppk typu top-down (o jedna za dużo, nawet) unicestwiły starego M113 i jego zapas granatów.

W międzyczasie o Światowid trwały zażarte walki, do którego wnętrza wdarli się już Komandosi, a Bebok polował na Sukhoia. Ten ostatni poczynał sobie całkiem swobodnie, prując po okolicy do oporu z miniguna 30mm i śląc rakiety Vikhr. Tymi ostatnimi rozwalił silnik drugiego Leoparda z grupy Kowalika. Ale Rudy dostał wielką szansę. Oto bowiem AWACS nadawał, że... znowu nadlatywali Litwini. A raczej "Litwini", gdyż mieli wyłączone transpondery IFF, pełne uzbrojenie i kurs prosto na Rzekę Elbląg. Chcieli dokończyć robotę, rozwalić mosty pewnie. Szczęście w nieszczęściu, i to podwójne, bo po pierwsze - pilot Suchoja uznał ich za wrogów, namierzył i odpalił co miał (ostatnie cztery rakiety R-77 i pociski z działka). "Litwini" mieli wyłączoną większość systemów by nie generować tyle "szumu" w eterze - na próżno, a tylko im to zaszkodziło. Nie mieli szans. Płonące resztki pospadały tereny przy Fromborku. A zaraz potem salwa trzech rakiet obramowała Su-45. Scorpion i ten drugi poleciały za desperacko odpalonymi dipolami, ale Sparrow Hawk bezbłędnie strącił skurwiela. Rozbił się siłą rozpędu gdzieś przy Mierzei.

Bez wsparcia pojazdów i samolotu niedoszła światowidowa odsiecz nie mogła się utrzymać. Rudy chwilowo zaniemógł, to jego koledzy ruszyli wozami wzdłuż ulicy Słonecznej, zaś ci od Zawadzkiego wzdłuż 12 Lutego. Szybko namierzyli i zlikwidowali trzy gniazda z wyrzutniami ppk Bill. Bez nich reszta nie miała szans. Świat Dziecka i Azalia zostały najpierw silnie ostrzelane z kaemów i działek (m.in. z "lotniskowca" Beboka, quada-drona z Vindicatorem i zawadzkiej Pumy), a potem wzięte szturmem. Wraże kaemy ucichły. Czekistowski pluton cofnął się i wbił do Domu Rzemiosła, ale też nie miał szans - obydwie rury ze Strikerami były już zużyte (i chybiły), a jeden erkaem, jedna półcalowa snajpera i garść granatów, pistoletów i karabinków nie były w stanie sprostać atakowi z trzech stron - tym bardziej, jak jedyna droga ucieczki była na południe, przez wielkie i otwarte skrzyżowanie. Wkrótce Czarni byli martwi, a ich pozycja odzyskana przez AW. U Rudego nie było strat... ale u Zawadzkiego padło jedenastu ludzi; bolało.

Mniej więcej w tym samym czasie Katedra św. Mikołaja została wzięta przez AW, Kocięba ponownie zgarnięty przez sanitariuszy, a Światowid wpadł w ręce JWK. Ci ostatni mieli szansę. Zawada zagłuszała sztab na kanałach JWK, dając szansę kolegom na odpowiednie zajęcie się laboratoriami, zapiskami i machinami Czerwonych Magów. Mieli może dziesięć minut nim ze sztabu przybiegną ludzie Lubomirskiego wywiedzieć się co jest kurwa grane i dlaczego bez rozkazu walono bombami w budynki między Teatralną a Karową. Czy zastali cokolwiek na miejscu zdarzenia? Odpowiedź leżała w gestii Komandosów...


Godzina 9:05, sobota 6 października 2063


Poranek. Kolejny dzień witał zmaltretowane, sprute, zrujnowane miasto Elbląg.

Atak WDW spóźniał się. Dzięki Bogu. Dało to dość czasu AW by posprzątać teren z czasoprzestrzennie kradzionych sprzętów, wraków i złomów, nim te mogły rozsypać się w czarci pył. Podobnie z ciałami czekistów, którym odparowywała w ten sam sposób cybernetyka i którym odpalały się też pośmiertne bomby. Paskudne podejście, ale czego można się było spodziewać u NeoSowietów? Te kilka dodatkowych godzin wystarczyło też, by na powrót zorganizować sztrafników oraz około dwustu cywilnych "partyzantów" - Elblążan, którym udało się ocalić z pogromów - m.in. z ulicy Sadowej. Był to też wystarczający czas, aby odnieść kolejny sukces.

Nowe Miasto padło.

O świcie Sprzymierzeni przypuścili kolejny szturm. Ze wszystkich stron. Wróg nie miał już praktycznie żadnej broni ciężkiej, materiałów wybuchowych ani pojazdów. To nie było assault, to było mop-up.

Z początku, przy Placu Słowiańskim, AW natknęło się na potężnego przeciwnika. Ciężki czołg T-14 Armata w eksperymentalnej wersji z działem 152mm.


Ani chybi wygrzebali go z jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Potężne pociski typu APFSDS i fin-stabilised HE-Frag oraz pokładowe kaemy zablokowały szturm od strony poczty na Starówce przez bite piętnaście minut. Dopiero obejście od strony Plantów i użycie kilku rakiet przeciwpancernych w gąsienice i silnik wreszcie unieruchomiły pojazd, a następnie zużyły kasety z pancerzem ERA i wreszcie spruły silnik na tyle, by stanął w płomieniach. Wkrótce później doszło do wtórnych eksplozji i droga była wolna.

Dwa ostatnie wozy pancerne próbowały uciekać wzdłuż Hetmańskiej, a potem odbić w okolice Zw. Jaszczurczego. T-72M "Jaguar" polskiej konstrukcji z czasów PRLu prowadził, siepiąc z kaemów i niskiej jakości pocisków odłamkowo-burzących. Czekiści popełnili jeden błąd, upychając tych pocisków w środku na maksa - w tym do karuzeli ładowniczej zlokalizowanej wzdłuż ścian wieży od wewnątrz. Przebicie pancerza nowoczesnym pociskiem i doprowadzenie do "ugotowania" zgromadzonej amunicji oraz charakterystycznego "odfrunięcia" całej wieży po efektownej detonacji było jedynie formalnością. Ale jego towarzysz, T-90UM, obsadzony przez chyba ostatnich czerwonoarmistów w Elblągu, nie miał zamiaru podzielić losu "towarzyszy" z CzK ani się poddawać.


Siepiąc z kaemów dookoła i celnie waląc pociskami kumulacyjnymi z armaty, przedarł się bocznymi ulicami, postawił zasłonę dymną i dotarł do Zamechu/Elzamu w akompaniamencie nielicznej piechoty. Ostatni ze Śródmieścia.

A wkrótce potem wszystkie pozostałe podziemne tunele zostały wysprzątane lub zniszczone. Kompleks przemysłowy przy torowisku został okrążony z każdej strony. Ostatni, zażarty punkt oporu resztek Garnizonu Elbląg.

AWACS się obudził. VDV z Malborka ruszyło. Wkrótce przybędą, waląc w Zatorze, Osiek, Aeroklub i okolice. Spróbują pewnie przebić się do Zamechu i Elzamu, oswobodzić towarzyszy... i ratować co zostało z Projektu Veselago, "programu werbunkowego" CzK i tych CzM, którzy jeszcze żyli.

Trzeba było się przygotować.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 10-11-2019 o 14:21.
Micas jest offline