10-11-2019, 16:12
|
#137 |
| Zeznania Marysi niewiele wnosiły do sprawy. Oczywiście dziewczyna mówiła wszystko zgodnie z prawdą: ona i jej brat byli na mszy, ale potem chłopiec zranił się i wymagał opieki, więc wraz z Arniką udali się do domu znachorki. W międzyczasie nic złego nie widziała, nic złego nie słyszała.
Przez cały czas przysłuchiwała się słowom innych, a co najważniejsze temu co mówił Pan Otton. Sama nie miała pojęcia o tym co zaszło. Zastanawiała się jednak jak ich Rycerz rozstrzygnie sprawę. Czy okaże się przy tym sprawiedliwy? No i jak srogi w swym wyroku, bo tyle już zasłyszała, że litości się po nim nie spodziewała.
Dość długo siedziała cicho, nie zwracając na siebie uwagi, ale w pewnym momencie... - Przed wyrokiem trza podejrzanego wysłuchać, bo może niewinny - samo jej się wyrwało z ust, po obwieszczeniu Ottona. Bo jakże to tak skazywać na męki, bez dowodu i szansy na obronę...
Marysia miała nadzieję, że jej słowa wplotły się w gwar, który nagle zaistniał. Najlepiej tak, aby pozostało tajemnicą kto to powiedział, ale jednocześnie aby wypowiedź została usłyszana... i może wzięta pod uwagę? |
| |