Łódki, rzeki i zerwane mosty... w dżungli, upale i przy ciągłej obecności komarów.
- Blyat - Anton mruknął, jednocześnie uderzając dłonią na płask w tył karku. Kusiło zawinąć się i wrócić, szczególnie że Mori została sama.
Ciężkim krokiem Rusek podszedł do brzegu i z nieprzeniknioną miną zagapił się na drugi brzeg. Jasne, dobrze byłoby wrócić do wiochy... zrzucić blachy i zasiąść gdzieś w chacie z butelką wódki.
Niestety mieli robotę... job twoju mac.
- Jest tu gdzieś w okolicy bród? - Iwanow popatrzył na miejscowych i Marcusa - Nie ma co stać, idziemy za nimi. Chyba wszyscy tu umiemy pływać, da?