Działo się coś, czego Gharth zrozumieć nie potrafił. Przynajmniej niektórych rzeczy nie pojmował, bowiem aż za dobrze wiedział, co to znaczy agresja tłumu.
- Musimy się trzymać blisko wejścia do grobowca - powiedział - by się tam schronić w razie konieczności. Gdyby tamci szaleńcy zdecydowali się zaatakować, to stawimy im opór. A przed kamieniami zdołamy uciec. Doczekamy świtu i powinno wszystko się skończyć. Nie wiem tylko, co z nią...
Spojrzał na nieprzytomną dziewczynę, o której - jak sądził - mówił wiersz, a która - co było widać - była w coraz gorszym stanie.
No i kolejną niewiadomą był powóz, który znajdował się coraz bliżej, ale trudno było w tym momencie określić, czy jego przybycie oznaczało kolejne kłopoty, czy wprost przeciwnie. |