Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2019, 22:27   #151
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Krwiście czerwone słońce opadało ku czarnej linii horyzontu jakby było przyciągane do niej ogromnym ciężarem, za nic mając sobie pełne rozpaczy spojrzenia zgromadzonych przy bramie ludzi. Wszyscy bez mała mieszkańcy wioski prócz niemowląt i sparaliżowanych starców wylegli na zewnątrz swoich nędznych chałup, zgromadzili się na murze lub u jego podstawy. W powietrzu niosły się histeryczne lamenty, żarliwe modły zanoszone do wszelakich bóstw, pełne bezsilnego gniewu pokrzykiwania. Z rąk do rąk krążyły wykonane z koźlej skóry bukłaki, wypełnione podłej jakości bimbrem, którym raczyli się ci o najbardziej zszarganych nerwach. Naostrzona broń lśniła w ostatnich promieniach słońca, szczękały metalicznie sprzączki utwardzanych skórzni. W żelaznych koszach płonęły z trzaskiem drewniane szczapy, odpędzające od ludzi coraz gęściejszy półmrok zmierzchu.

Brama Herrendorfu była otwarta na oścież, co samo w sobie budziło niemal paniczny lęk niektórych wieśniaków. Kilkunastu krzepkich mężczyzn stało przy jej skrzydłach, poszeptując nerwowo między sobą i gotowiąc się na jak najszybsze zatrzaśnięcie wrót. Wszyscy jak jeden mąż wlepili spojrzenia w Olivię, kiedy ta przeszła pod umocnionym sklepieniem bramy i wychynęła po jej zewnętrznej stronie.

Kateria Lautermann stała na przedpolu wioski, wsparta pozornie niedbale na swoim czarodziejskim kosturze. Okryta płaszczem z futrzanym kołnierzem, sprawiała wrażenie zatopionej w głębokiej zadumie. Leciutki wiatr rozwiewał jej rozpuszczone włosy, dotykał twarzy Olivii niosąc ze sobą nieprzyjemny odór pobliskich mokradeł.

Leto wraz z czwórką swoich odzianych na czarno rębaczy stał opodal czarodziejki, ale nie przeszkadzał jej w rozmyślaniach, wpatrując się w coraz ciemniejsze, usiane miriadami błyszczących gwiazd niebo. Jego przyboczni trzymali w dłoniach obnażoną broń, rozglądając się bezustannie wokół siebie i przestępując z nogi na nogami ruchami ludzi nie tyle zdenerwowanych, co nie potrafiących się już doczekać okazji do skrwawienia stali.

Ostatni skrawek słonecznej tarczy zniknął w końcu za widnokręgiem i Herrendorf znalazł się w jednej chwili we władaniu nocy. Ciemność wypełzła z bagien, z kęp podmokłych drzew, spomiędzy pagórków rozmokłej ziemi. W powietrzu poniosły się ostre pokrzykiwania jakiegoś nocnego ptaka, niczym urywki żałobnej pieśni niosącej w sobie złowieszczą przestrogę dla zgromadzonych na wale śmiertelników.

Olivia obejrzała się ponad ramieniem, przeciągnęła wzrokiem po ludzkich sylwetkach tkwiących na szczycie muru, dzierżących w rękach łuczywa i długie tyczki. Żaden z mieszkańców wioski nie odważył się pójść w ślady Ametystowej Czarodziejki i Śniącego, nikt nie wyszedł w ślad za nimi na zewnątrz kamiennego kręgu. Nawet sędziwy schorowany Valdemar stał w gęstej czerni pod łukiem bramy, opierając niedołężne ciało na własnym kosturze.

Od strony mokradeł nadciągnęła mgła, sięgająca ku wiosce ruchliwymi długimi mackami upiornej bieli. Snuła się tuż przy ziemi na podobieństwo splątanych ze sobą węży, potem zaczęła się podnosić, zatapiać w swych oparach kostki i łydki stojących na zewnątrz ludzi. Nad jej pasmami, w głębi mokradeł, w powietrzu tańczyły zielonkawe błędne ogniki hipnotyzując swoim niezwykłym blaskiem Olivię.

Leto oderwał wzrok od czarnego już nieboskłonu, powolnym ruchem wyciągnął z pochwy noszony u boku miecz. Cichy zgrzyt stali wyrwał pannę Hochberg z oczarowania, przyprawił ją o mimowolny dreszcz. Obrzucając spłoszonym wzrokiem pobliskie mokradła dziewczyna stężała znienacka, skamieniała porażona spazmem lęku.

Zdało jej się nagle, że w ciemności nocy coś się porusza, coś niemal nierozpoznawalnego w mroku, bardziej wyczuwalnego niż widocznego.

Ledwie jedno uderzenie serca później usłyszała coś, co zmroziło jej krew w żyłach.

Miarowy odgłos stawianych niezgrabnie kroków, uzupełniony mlaśnięciami błota i pluskiem cuchnącej czarnej wody.

Szanowni, ponieważ nikt nie skorzystał z mojej wcześniejszej propozycji czmychnięcia z Herrendorfu, zakładam, że wszyscy wciąż jesteście w wiosce. Nadszedł zmierzch i mieszkańcy wylegli na mur, zwłaszcza w okolicach jedynej bramy. Pani Lautermann oraz czciciele Morra wyszli na zewnątrz i stoją na przedpolu. Żaden z wieśniaków nie odważył się na podobny wyczyn.

Olivia trzyma się pleców Lautermann, chciałbym natomiast wiedzieć, gdzie są w tej chwili wszyscy pozostali BG. Możecie dołączyć do czarodziejki albo stanąć w bramie (by pomóc w razie potrzeby ją zamknąć), wejść na mur w dowolnym jego miejscu (nad bramą jest umocniony pomost) albo ukryć się w głębi wioski (tłumacząc miejscowym, że stanowicie mobilną rezerwę). Dajcie znać, co i jak.

 
Ketharian jest offline