Maks lecąc do laboratorium powoli dochodził do siebie. Ból poranionego ciała pulsował,regularnie dawał o sobie znać. Zaciskając zęby, naukowiec wylądował i ukrył się w warsztacie. Gdy powoli odpinał kombinezon, zobaczył podziurawione ubranie. To nie były draśnięcia. Wzdrygnął się. Trochę spanikował gdy dobiegł do niego Franko. Zareagował ostrzej, niż by chciał. Ale to zrozumiałe. W końcu nie mógł się przełamać, aby powiedzieć komukolwiek o swojej… sytuacji.
Teraz pozostali pojechali na koncert, jakiejś mało znanej kapeli. Co prawda powiedział, że spotkają się w bazie, ale może powinien też się tam wybrać? Ale z czym? Nie było czasu na przeróbki sprzętu, więc próbki narkotyków schował do pojemnika który opisał jako „próbki pyłów”, po czym schowawszy kombinezon, ruszył w stronę wyjścia. Po chwili namysłu wrócił i zabrał do kieszeni mały miotacz gazu pieprzowego, tak na wszelki wypadek. Słyszało się tyle różnych historii z wyjść na takie imprezy…
Wezwał taksówkę, po drodze pisząc sms do Franko i Tommiego.
Cześć. Przepraszam że tak nagle zniknąłem, trochę spanikowałem. Jestem w taksówce, jadę do was na koncert.
|