Hans wrócił ze swojego wypadu na szybkie siku na zewnątrz, tylko po to, żeby po chwili pożałować, że od razu nie przycisnęła go "dwójka". Olivia Hochberg wróciła już z tajemnej narady mądrych głów i zaczęła swoją tyradę. Połowy jej słów oprych nie zrozumiał, a resztę która została nie słuchał. Raport dziewczyny na temat sytuacji dookoła był tak długi, że w pewnym momencie chciał się już wydrzeć, by zamknęła ten cholerny ryj. Na szczęście w tym samym momencie Saxa podsunęła mu pod buzię michę z żarciem. Czy zauważyła, że Hans zaraz wybuchnie i zapobiegawczo odwróciła jego uwagę, czy też był to zwykły przypadek - to pytanie pozostawało otwarte.
Czas który pozostał do zapadnięcia zmroku Hans wykorzystał na małą, poobiednią drzemkę. Nie trwała ona jednak długo, bo rana z ostatniego starcia z bandytami dała o sobie znać i trzeba było z pomocą Smarka zmienić opatrunek. Następnie, skoro juz i tak był na nogach, przygotował się najlepiej jak mógł, do tego, co rzekomo miało dziać się w nocy. Naostrzył miecz, sprawdził czy pancerz trzyma się jeszcze w całości, porozglądał się po wiosce. Nie odzywał się za dużo, wyraźnie nad czymś rozmyślał. Biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znalazł, można było spokojnie strzelać, że zastanawia się któredy najlepiej z Herrendorfu zwiać.
A jednak, gdy na zewnątrz się ściemniło, Hans Hans wciąż pozostał w tej zapomnianej przez świat wiosce. Co więcej, dołączył do Kateriny oraz Leto i jego bandy na przedpolu.
- Jeśli to rzeczywiście umarlaki, to wolę je rąbać z kimś kto się na tym zna, niż z tymi wioskowymi żabojadami. Poza tym wolę zdechnąć od nich, niż dać powód temu chujowi Brumsteinowi by mnie wzięli na stryczek, jeśli wrócę do Remen bez waszej dwójki.
Oprych wyciągnął miecz i przygotował się na cokolwiek miało nadejść.