12-11-2019, 07:22
|
#60 |
| Sathara ułożyła ponadludzką kobietę na ziemi i chwyciła po raz kolejny za glewię. Posłała tłumowi niedwuznacze spojrzenie i jeszcze mniej dwuznaczny uśmiech, czując gęsią skórkę na samą myśl o zbliżającej się jatce. Spodziewała się, że wszystko skończy się podobnie do ostatniej sytuacji. Zabiją kilka chłopów, zostaną poranieni, a później któraś ze stron ucieknie. Słowem, piękna okazja do zdobycia ładnej blizny.
Ale to później, na razie nie walczyli. I chociaż ogarniała ją teraz rządza mordu nibi-wilkołaków, przywiązała sprawnie glewię do plecaka i mając już wolne ręce podniosła ciało ni to wróżki ni to człowieka. Brak w tym było gracji czy baśniowości, szczerze mówiąc dobrze że kobieta była nieprzytomna, gdyż dzikusa uniosła ją jak worek ziemniaków.— Trzeba by się było pozbyć niechcianego towarzystwa, a następnie znaleźć jej dom. Żebyśmy chociaż wiedzieli, czy mieszka w drzewie czy lepiance... Żeby się chociaż po jej śladach dało tam trafić... — westchnęła ciężko, dotarwszy do ustalonego miejsca obrony. NAstępnie dodała już cicho i nieco zgryźliwie — Shaundakulu, powiedz mi, czemu tyle ludzi gada zagadkami zamiast mówić wprost o co im chodzi? |
| |