Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2019, 10:39   #41
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
10.
Ocean na końcu drogi – Neil Gaiman
Gatunek: powieść


Recenzja może zawierać spoilery.

Kiedy bezimienny bohater książki wraca w rodzinne strony, postanawia odwiedzić pewien dom w sąsiedniej okolicy. Wizyta nieoczekiwanie budzi w nim uśpione wspomnienia z dzieciństwa. Dotyczą one sprawy samobójstwa w skradzionym samochodzie, trójki zagadkowych kobiet oraz upiornych sił zza kurtyny rzeczywistości. Tak można w możliwie dużym skrócie streścić tę baśń dla dorosłych, a trzeba wiedzieć, że to ulubiony gatunek autora. Dlatego też tak swobodnie nakreśla on wizję świata, zmyślnie ustawiając w nim wszystkie elementy.
To wspomniane wcześniej członkinie rodziny Hempstock spajają całą fabułę. Każda reprezentuje inne pokolenie, lecz czas oraz wiele innych, ziemskich zasad są dla nich rzeczami względnymi. Po drugiej stronie barykady mamy złe moce, które cały czas ostrzą sobie zęby na niewinną duszę młodego bohatera. Część plugawych stworów niby jest konkretnie nazwana, lecz tak naprawdę natura zagrożenia nie zostaje dookreślona. Wiemy natomiast, że ma coś z nim wspólnego pojawienie się nowej opiekunki głównego bohatera, panny Monckton.
Osobiście wolę komiksy Gaimana od jego książek, ponieważ mam wrażenie, że w historiach obrazkowych porusza się on o wiele lepiej. „Ocean na końcu drogi” jest dobrze napisany pod kątem rzemieślniczym. Poza tym jednak, jest to dzieło dość przewidywalne i podążające ścieżką, którą średnio zaawansowany czytelnik przebył wiele razy. Trochę szkoda, bo przecież powieść zawiera bardzo wdzięczny przekaz, traktujący dziecięcą wrażliwość jako coś, co powinniśmy chronić. Z tego motywu można było ulepić coś bardziej odkrywczego. Ciekawie natomiast zostało zarysowane kobiece trio oraz sam motyw tytułowego oceanu, który znajduje się w zaskakującym miejscu. Jak zwykle też, jak to u Neila, mamy trochę nawiązań do wierzeń i legend, co nadaje całości onirycznego klimatu.
Czy po „Ocean…” warto sięgnąć? Bynajmniej jest to pozycja obowiązkowa, ale można przy niej miło spędzić czas. Autor stwierdził, że nie planował tej publikacji i powstała ona dość spontanicznie. To niestety da się odczuć. Z drugiej strony nawet trochę gorszy Gaiman, to wciąż dobry Gaiman.

Ocena: 6/10



11.
Profesor Bell – Joann Sfar
Gatunek: komiks


Choć francuskie komiksy nie wydają się być szalenie popularne w Polsce, tak można powiedzieć, że rodzimy czytelnik ma szczęście do Joanna Sfara. Ten scenarzysta i rysownik wypracował wyraźny, bardzo indywidualny styl, a wiele jego dzieł wydano także u nas. W mojej ocenie najlepszym z nich jest cykl „Profesor Bell”, pierwotnie zawierający pięć zeszytów, natomiast w polskiej wersji zamknięty w trzech tomach.
Komiks jest pełen psychodelicznej i oderwanej od rzeczywistości atmosfery. Mimo to główny bohater był wzorowany na postaci z krwi i kości. Co więcej, Joseph Bell, bo o nim mowa, stał się inspiracją dla sylwetki Sherlocka Holmesa. Tak właśnie nazywał się profesor medycyny, na którego zajęcia uczęszczał sam Arthur Conan Doyle. Bell miał być niezwykle inteligentnym uczonym, z którym konsultowała się nawet policja.
Stąd wychodzimy do właściwego bohatera komiksu. Sfarowski odpowiednik również posiada umysł jak brzytwa, a w swojej rezydencji trzyma trofea, które świadczą o zwiedzeniu co najmniej połowy świata. Prócz tego, że jest chirurgiem i wykłada na uniwersytecie, stale podejmuje kryminalne śledztwa, zawsze jednak o wymiarze ezoterycznym. Jego towarzyszami są zmiennokształtny duch oraz komisarz lokalnej policji, choć przez wszystkie części przewija się rzecz jasna znacznie więcej postaci. Co do samych zagadek, to nie ich rozwiązanie jest tu najważniejsze, ale to, w jaki sposób w ogóle prowadzona jest narracja. A dzieje się naprawdę sporo.
„Profesor Bell” to przykład świetnie wyważonej fabuły. Czego tu nie ma: mroczne intrygi przekładają się ze slapstickowym humorem, a wszystko to w oparach opium i objęte ramą ponurej przypowieści. W jednej chwili mamy sceny jak ze „Snu nocy letniej”, a zaraz główni bohaterowie uczestniczą w kreskówkowej wręcz bójce. W połączeniu z rozedrganą kreską Sfara i zgniłymi kolorami, daje to przedziwnie ciekawy efekt, którego praktycznie powtórzyć się nie da.
Choć wszystkich pięć przygód jest ze sobą swobodnie powiązanych, tak z czasem widać, że autor zaczął snuć coś na rodzaj głównego wątku. Niestety, prawdopodobnie nigdy nie będzie nam dane poznać ostatecznej konkluzji, bowiem seria nie została ukończona. Ostatnia część pojawiła się w 2006 roku, a od tego czasu Sfar zaangażował się w wiele innych projektów. To jest właściwie jedyny mankament, który widzę w samym komiksie - że nie poznam właściwego zakończenia. Poza tym jednak to świetna, oryginalna historia.

Ocena: 8/10
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 12-11-2019 o 13:32.
Caleb jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem