10 Ianuarius 816.M41, mostek Błysku
Pocięty śmiercionośnymi wiązkami laserów rajder wciąż jeszcze stawiał opór, próbował pomimo krytycznych uszkodzeń uciec w bezpieczną przestrzeń Pobojowiska, gdzie mógł zaszyć się w morzu ogłupiających skanery metalowych szczątków. Obserwujący holograficzną sferę seneszal wyobraził sobie piekło panujące w rozpalonych czerwonymi lampami wnętrzach pirackiego okrętu, przerażonych i zdesperowanych ludzi walczących pomiędzy sobą jak zwierzęta w wyścigu do zamykających się śluz, okupujących rampy wyrzutników ratunkowych kapsuł.
Jeśli kapitan rajdera wciąż żył, zapewne dusił się właśnie z wściekłości na samą myśl o pomyśle ataku na Błysk. Teraz nie mógł już ujść przed konsekwencjami swego zbrodniczego aktu. Barca nie czuł w stosunku do tego człowieka cienia miłosierdzia.
Zerkając z ukosa na odzyskującą pewność siebie Winter, Christo stanął w rozkroku pomiędzy konsoletami sekcji ogniowej, założył ręce za plecy przyjmując postawę chłodnego profesjonalisty. W skrytości ducha żywił nadzieję, że kapitan dostrzeże różnicę pomiędzy opanowanym rzeczowym stylem dowodzenia seneszala, a nerwowym i nieskładnym zachowaniem swego kuzyna.
- Piękna salwa – oznajmił wodząc spojrzeniem po plecach i karkach pochylonych nad instrumentami oficerów – Pokażmy lady Winter, że to nie był przypadek. Ktokolwiek dybie na jej życie i zdrowie, zasługuje wyłącznie na śmierć, a my jesteśmy tymi, którzy wymierzają karę.
Część mechaniczną postu zmodyfikuję po lekturze podręcznika, muszę coś na spokojnie przemyśleć, zanim zadeklaruję podjętą akcję.
Edit: skoro Maurice w myślach przejrzał plan Christo, seneszal nie będzie się pierwszemu wcinał akcję - zamiast tego Put Backs dla ogniomistrza, jeśli jednak będzie strzelał.
.