Tymon wydał dyspozycję służbie aby przygotowała w jego domu ucztę ku czci bohaterów którzy uratowali miasto, których w duchu nazywał bandą przybłędów. Zamówił w karczmie siostry pieczone ciele i kilka jagniąt, sam nie miał bowiem dostatecznie dużego pieca. Z piwnic wyciągnął najlepsze wino.
Następnie udał się do Roberta aby dowiedzieć się czy w okolicy nie ma czasem jakiś legend o skarbach. Zanim jednak dotarł do ratusza trafił prosto na błogosławieństwo Jacka. Tymon podobnie jak Berg nie był specjalnie wierzący. Poza dobrą Panią Gluckwunsh żaden z bogów nikt mu nigdy nic nie dał. Był jednak człowiekiem rozsądnym więc skłonił pokornie głowę przyjmując błogosławieństwo Mora, które w sumie w niczym nie mogło mu zaszkodzić.
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett |