Stelios czekał cierpliwie na ochotników, a gdy zapytano go o pielęgniarki odpowiedział krótko - Niech wejdą do stodoły. Jest pusta. Tam powinny zorganizować pomoc rannym. Cieszę się, że je przyprowadziłeś. - powiedział wysoki mężczyzna. Miał czarne włosy i bródkę oraz masywne ciało. Widać było że, był wojownikiem. Miał na sobie kolczą zbroję, miecz u boku i mały sztylet. Na jego twarzy nie dało się poznać strachu, ani nawet wzruszenia. Kamienny wyraz jego twarzy był podobny do wyrazu twarzy Kurgana. Widać, że obaj walczyli już wiele razy i ta bitwa wcale nie była dla nich czymś nowym. Stelios policzył ochotników i powiedział:
- Mam już jedynastu ochotników! Jeszcze trzech! - oprócz Steliosa, żaden człowiek Brada nie poszedł do zasadzki. Możliwe, że byli oni najlepiej wyćwiczeni w walce toporem, bo ćwiczył ich Brad, ale on sam wolał, aby ktoś mocny pilnował bramy, bo inaczej mogą przegrać. Czekał nadal na rozwój wypadków. Tymczasem zaczynało się chmurzyć. |