Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2019, 16:50   #131
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Niby Woods zdawał sobie sprawę, że jest to możliwe, ale dopiero teraz dotarło do niego jak łatwo jest się na tym statku ukryć przed załogą pryzową. Ile podobnych pomieszczeń jest rozlokowanych wzdłuż całego kadłuba? Ile poziomów jest pod pokładem? I jeszcze ta ciemność. Czy Niemcy aż tak żałowali na żarówki czy też może ktoś pogasił światła umyślnie? Przecież tu można ukryć całą kompanię piechoty, może nawet batalion!

Ostrożnie postępowali naprzód z dobytą bronią, za jedynego pomocnika mając snopy światła wychodzące z latarek. "81 mm" agent odczytał napis na jednej ze skrzyń. Moździerze, przeszło mu przez myśl.

Szli dalej. On i trzymający latarkę McDowell na czele, Dickens i Doyle po bokach i nieco z tyłu. Nagle zapadła ciemność.

- Co jest?

- Zgasły? Wszystkie trzy na raz?

To było rzeczywiście dziwne. Jaka była szansa na to, że wszystkie trzy latarki zepsują się dokładnie w tym samym momencie? Woods poczuł jak serce podchodzi mu do gardła. Z trudem przełknął ślinę. Poczuł też powiew zimnego powietrza. Chociaż po prawdzie to nie był powiew, po prostu powietrze wokół szybko się oziębiło. W następnej chwili zaczęło go drapać w gardle. Próbował z tym walczyć, ale w końcu musiał kaszlnąć. Marynarze po kolei robili to samo.

- Niedobrze mi - jęknął któryś.

Gaz! Pierwsza myśl jaka przyszła agentowi do głowi. Wypuścili na nas gaz! A on nie miał maski przeciwgazowej! Już miał wydać rozkaz marynarzom założenia własnych, które musieli mieć w swoich przybornikach i wycofania się do wyjścia, gdy jego uszu doszedł dziwny dźwięk.

- Co to było? - ktoś zapytał.

Woods chciał uciszyć tego kretyna syknięciem, ale nie zdążył. Usłyszał tylko jak coś biegnie w jego stronę i nim zdołał zareagować poczuł silne uderzenie w pierś. Aż mu zabrakło tchu. Poleciał do tyłu. Trudno mu było ocenić jaki dystans w ten sposób przebył, może był to metr, może kilka. Nie zastanawiał się jednak nad tym zbyt długo. Dopiero wychodził z oszołomienia, gdy poczuł monstrualny ból w klatce.

- Aaaaaa! - krzyknął.

Coś na nim stało i to coś wbijało swoje kły w jego ciało. Boże, co za ból! Niech to przestanie! Niech to się wynosi! Nie!

- Aaaaaa! - krzyczał dalej jak opętany.

Nie był w stanie trzeźwo myśleć. Starał się odepchnąć bestię, ale ta była za ciężka, zbyt silna, walka była beznadziejna. Dopiero gdzieś w podświadomości podjął decyzję o zmianie taktyki. Objął za kark stojące na nim zwierzę i starał się przycisnąć do siebie.

- Zabij goooo! - krzyczał.

Nie uda mu się utrzymać bestii zbyt długo. Ale może chociaż 2-3 sekundy. Może to wystarczy żeby marynarze zakłuli bydlę bagnetami. Albo zastrzelili!

- Biiij! Strzelaaaaaj!

Było mu wszystko jedno. Niech nawet jego zastrzelą. Byleby tylko przestało boleć.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline