Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2019, 13:46   #111
BigPoppa
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Poskutkowało.
Pojawienie się Adeptus Arbites zawsze wzbudza strach oraz szacunek, mimowolny rachunek sumienia i krótką modlitwę do Imperatora. Oto w progi domów pukają Sędziowie Imperatora. Synowie i Córki, których Złoty Tron namaścił na strażników prawa. Sędziów. Prokuratorów. Egzekutorów.

Im dalej zagłębiałem się w rezydencje, tym bogactwo uderzało do moich zmysłów ze zdwojoną siłą. Okazuje się Mandrigal nie był tak skromnym lekarzem jak wynikało z jego życiorysu, choć mogę się założyć, że ten przepych jest wynikiem majątku jakiego dorobił się pod dowództwem kapitana Krane'a. Bycie w załodze Wolnego Kupca to prawdziwa nobilitacja. Prosta droga do zaszczytów i lepszego życia. Kobieta odprawia służących, więc zostajemy za zamkniętymi drzwiami.
Po raz kolejny przepych wali po głowie. Celowy zabieg dla zbicia z tropu odwiedzających. Jako dziecko dwójki robotników, co prawda z średniej klasy kopca, ale nadal robotników, nie znałem takiej przestrzeni. Mieszkaliśmy w wielkich habitatach, strzelających w górę swoimi rozmiarami. Trzydzieste piętro, niewielkie mieszkanie. Dwa pokoje, mały sanitariat i aneks kuchenny, przy którym jedliśmy. Batony proteinowe i wodę z minerałami, chleb powszedni w kopcu. Rodzice ciężko pracowali na to, kim byli. Wykwalifikowanymi robotnikami w fabryce. Nawet nie pamiętam jakiej korporacji to była fabryka, czym się zajmowali i co produkowano. Orian i Cellia Fenoff byli prostymi ludźmi, mającymi trochę więcej oleju w głowie oraz szczęścia, dzięki temu przynależeliśmy do wyższej klasy kopcowego proletariatu.
I kontynuowałbym ich dzieło, gdyby nie to, że kilku buntowników postanowiło rozpocząć rozruchy. Właśnie od fabryki. Nigdy nie poznałem szczegółów tego co zaszło tamtego dnia, gdy miałem tylko 11 lat. Pamiętam jak przez mgłę wstrząsy, odgłosy wybuchów i panikę na ulicach, biegających wszędzie prewentorów i służby ratunkowe. Jak kilka godzin później z przyzakładowej szkoły zabrał mnie prewentor i milczący, nadwyraz skromny przedstawiciel Eklezjarchii. Brat Morebius. Jego spokojna aura, niemal ojcowska sprawiła, że śmierć rodziców zniosłem lepiej niż sądzili. Mówiono mi potem, że rodzice byli bohaterami, poświęcając swoje życie w fabryce. Że w zapisali się złotymi zgłoskami w kartach Sibellusa, na tablicach korporacji. Że kopiec o nich pamięta. Ale mnie to nie obchodziło, byłem w drodze do Maccabeus Quintus. Do Scholi Progenium

Standardowe pytanie oto co uczynił bliski, skoro Adeptus Arbites zawitali w poszukiwaniu danej osoby. Nie daje za wygraną, domagając się spotkania z Xanderem.
I właśnie wtedy pada zdanie, którego się spodziewałem do początku, wręcz przeczuwałem rozwój spraw. Wszystko, od zamkniętej bramy i pani Mandrigal jako witającej gości, mówiło mi o tym, że jej mąż zniknął.
Wzdycham nieznacznie i kręcę głową.
- To bardzo, bardzo niedobrze. Pragnąłem i nadal pragnę porozmawiać z pani mężem, jako świadkiem. Xander Mandrigal nie jest oskarżony o nic, życiorys pani męża nie budzi zastrzeżeń, ale w historii swojej kariery są pewne rzeczy, których był świadkiem, a które pozostają w zainteresowaniu Arbites. Gdzie jest pani mąż? Kiedy wyjechał i czy informował o powodzenie, kierunku oraz szacowanym czasie powrotu? - wypalam pytaniami, jak z pistoletu.
 
BigPoppa jest offline