Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2019, 19:46   #83
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Nawigator

Od samego początku tego skoku miała jakieś... dobre przeczucie. To, że wracała w ogrody na Morzu Dusz było jednym źródłem zadowolenia (pogłębionym o wynik starcia z piratami i ulgę, że nie przyłożyła ręki do śmierci członka rodu Xan'Tai), ale było coś... coś jeszcze. Niewysłowione.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Jmnp0xV2P3E[/MEDIA]

Przez nieco ponad godzinę zgłębiała tajniki dokumentów. Część odkrywała dopiero pierwszy czy drugi raz. Mapy Przesmyku (tudzież Cieśniny, vel Pasażu) Koronus, Paszczy, Szczęk. Pobojowisko było jedną z pierwszych Stacji Przejścia. Było ich więcej. Dokładnie sprawdzanych, wytyczanych, katalogowanych i użytkowanych przez dziesięciolecia, wieki. Aż w pewnym momencie doszło do przełomu i doświadczeni Nawigatorzy byli w stanie pokonywać szybko cały Przesmyk za pomocą jednego skoku. Ale zawsze wszyscy "nowicjusze" korzystali ze starych, nieco już zapomnianych "wysp stabilności" w rejonie słynącym z nieprzewidywalności, ciągłego wzburzenia i zagrożenia płynącego z Osnowy. Skacząc w te miejsca statki nie były narażone na przedłużający się kontakt z Immaterium... a mniej doświadczeni Nawigatorzy nie gubili się. Zazwyczaj.
Część tych wysp została porzucona - niektóre wchłonęły Wielkie Burze Osnowy, inne okazały się być w zbyt nieprzychylnych koordynatach bądź całkiem ślepymi zaułkami. Część natomiast była słynna na całą okolicę. Pobojowisko. Świątynia. Przeklęty Wiedźmi Świat. Ermitaż.

Pobojowisko było często wykorzystywane jako punkt wejściowy do Paszczy. Prowadziło bezpośrednio do najczęściej odwiedzanej miejscówki - Świątyni. Na niektórych mapach była oznaczana jako druga w kolejności po Pobojowisku. W innych opisach stała jako najbliższa względem Port Wander. Określenie relatywnego miejsca dla miejsc tak nierozerwalnie związanych z Osnową w tak specyficznym miejscu jak Pasaż Koronus było... trudne. Niejednoznaczne. Ale, najważniejsze, że Świątynia istniała i znane były jej "koordynaty" w Immaterium. Na dotarciu tam skupiła się Alecto.

Już podpięta do aparatury i wprowadzona w trans, już patrzywszy na Osnowę swym trzecim okiem, widziała to wielkie drzewo. Astronomican - a przynajmniej interpretacja podyktowana jej podświadomością. Oko było niezbędne nie tylko dlatego, że pozwalało patrzeć na Morze Dusz... ale przede wszystkim dlatego, bo filtrowało obraz, nadając mu abstrakcyjne, acz możliwe do zrozumienia barwy. Wspólnie z podświadomością przetwarzało czyste szaleństwo na abstrakcyjny ład dzieła sztuki. Chroniło umysł patrzącego przed wypaleniem.

Określiła pozycję drzewa i oceniła odległość. Dzień, może dwa w Osnowie. Normalnie, bo ten... ten Runecaster, ten plugawy acz intrygujący Xenotech, wpięty był w maszynerię nawigatorskiego tronu. Ułatwiał, skracał, ukazywał - nawet nieproszony. Na razie dała mu "pracować" w koniunkcji z ImperialTechem i jej zdolnościami. Będzie musiała mu się potem bliżej przyjrzeć...

W niedalekiej oddali widziała charakterystyczną, zamgloną dolinę. Pasaż Koronus. Po bokach dwa olbrzymie klify. Jeden pokryty tak gęstymi chaszczami wijących się czarnych cierniokrzewów o ciągle rosnących, więdnących i na powrót rosnących różach formujących dziwaczne kształty i nieopisane kolory - Void Dancer's Roil. Drugi ociekający lawą i magmą, buchający wyziewami dymu i siarki, eksplodujący w erupcjach - Screaming Vortex.

Ona była tu. Na... cmentarzu. Ogród tutaj oddawał pola wielkiemu, zapuszczonemu i staremu cmentarzysku przepełnionym kruszejącymi nagrobkami. Pobojowisko, tak to wyglądało. Przygnębiająco i... niebezpiecznie, im bliżej serca cmentarza padał jej wzrok. Ale czyste, bez chaszczy.

Po jednej stronie było coś innego. Wielki, świetlisty czerwony kwiat. Stary kwiat. A w nim pojedyncza drobina jaśniejącego, złotego pyłku. To musiało być Port Wander w układzie Rubycon II. Nieco dalej ledwo co dostrzegła niknący w cieniu młodszego brata układ Rubycon I. Tam nie świecił żaden wielki czerwony kwiatostan, ledwo pojedynczy kwiatek - malutka biała smagliczka albo gęsiówka. Nieco bliżej Pobojowiska, w równej odległości do ust kanionu, cmentarza i wielkiego kwiata, było... pole. Puste pole. Nawet nie porośnięte trawą. Ubite klepisko, gdzie aż na odległość widać było tysiące, setki tysięcy śladów obuwia, idące ze strony kanionu lub w jego stronę. To była tak zwana Pierwsza Stacja. "Kawałek" międzysystemowej próżni z łatwym dostępem tak w Materium, jak i Immaterium. Nie było tam nic... oprócz dogodnych warunków do wejścia lub wyjścia z Paszczy, może nawet lepszych niż na Polu Bitwy.

Słyszała oznaki burzy. Ciernie po lewej stronie kanionu (od jej wschodniej pozycji patrząc, czyli na południe) rozrastały się i zaczynały wściekle biczować okolicę. Wulkany po drugiej stronie wybuchały, chlapiąc lawą i miotając piroklastyczne głazy. A do tego zbierały się czarne chmury, spojrzenie na świetliste drzewo było zamglone.

Ale nie dla niej. Jeszcze nie teraz. Tym bardziej, że od strony drzewa przyleciał... świetlik. Przez moment Alecto była sparaliżowana strachem. Nie wiedziała, czy to jakieś zagrożenie. Rzadko kiedy widziała w ogrodach żywe istoty inne od flory. A tutaj ten owad, poruszający się powoli, prawie leniwie - ale pokonujący w jedną myśl nieskończone dystanse - podleciał do niej. Mogła tylko patrzyć w jego wielkie, wielofasetkowe oczy. A potem jego światło ją oślepiło.

Zamrugała. Robaczek zniknął, a ona raz jeszcze powiodła wzrokiem. Wszystko było jak we śnie. Drzewo jaśniało jakoś inaczej. Wiedziała gdzie jest, nawet jak spojrzała na inne miejsca. Powidok na jej oczach wskazywał jego pozycję i uczulał na jego obecność. Mając tą wiedzę, mogła iść gdziekolwiek. Wciąż nie chroniło to przed burzą, jednak. Musiała albo ryzykować ucieczkę, albo pójść gdzieś, gdzie było bezpieczniej. Bezpieczniej niż na cmentarzu w czarnej wichurze, gdzie szalały bryzgi lawy i smagnięcia cierni.

Spojrzała bardziej wgłąb kanionu. Widziała wyraźnie kolejną ze Stacji - tą określaną mianem Świątyni. Zaczęła tam iść. Pomimo nadciągającej burzy była pewna siebie, pełna spokoju, zadowolona.

Nie minęło kilka kroków, a dotarła na miejsce. Po bokach potężne ściany klifów. Przez chwilę stała tak, pogrążona w lęku. Lawa i ciernie leciały ku niej. I... nic. Spłynęły po szklanej kuli, nawet jej nie zarysowując.

Była w szklanej kuli, w której fruwały mniejsze kule. Jak w astrolabium, przytwierdzone do podłogi usłanej... sztucznym śniegiem? W powietrzu fruwały drobinki tegoż, dopełniając obrazu śnieżnej kuli z osobliwym wnętrzem. Wiedziała, że cierniokrzewy, erupcje i szkwał nie spenetrują kuli... ale samo patrzenie na nie sprawiało, że przepełniała ją burza najgorszych emocji. Zamrugała. Skupiła się. Widziała powidoki map. Wnętrza sanktuarium na wieży nawigatorskiej Błysku Cieni. Okolicę w Materium. Wnętrze The Temple w realspace. "Rozgarnęła" widziadła ogrodów, wkraczając w wyrwę do mroźnej, ciemnej Pustki kosmosu.

Wyszli w idealnym miejscu - wystarczająco daleko od skraju systemu by zaoszczędzić czas na loty i skany, oraz wystarczająco daleko od studni grawitacyjnych i wszelakich innych potencjalnych zagrożeń dla okrętu. Odłączono ją od aparatury, napojono, zmieniono jej odzienie, postawiono na nogi. Dopiero wtedy otworzyła oczy, mrugając wściekle.

Jej służący sapnęli. A potem padli przed nią na twarz, z namaszczeniem szarpiąc za poły jej płaszcza i dotykając butów.

- Oczy! Jej oczy...

- Namaszczona!

- Astronomican ją prześwietlił!

- Bóg-Imperator łaskę... łaskę zesłał!

O co im chodziło?

Poszła do łazienki i spojrzała w lustro. I była w szoku. Jej "zwyczajowy" niebieski kolor ustąpił pola... złotemu, jakby nawet promieniując lekko, "dymiąc" złotym blaskiem. Słyszała o takich przypadkach. Gold within gold. Promienista energia Astronomicanu prześwietliła jej wzrok. Ciężko jej było go skupić - widziała wypalony powidok drzewa, błysk odwłoku tamtego świetlika. Pod zamkniętymi powiekami kontury jarzyły się czerwienią.

Wszyscy

Podróż w Osnowie była... komfortowa. Dodatkowe środki ostrożności, spolegliwość Duchów Maszyny i kunszt nawigatorski Alecto z Domu Xan'Tai posłużyły, czyniąc podróż bardzo krótką. Dwanaście godzin, plus dwie dodatkowe na technikalia związane z maszynerią, przejściami plazma-warp i void-Gellar (i vice versa) oraz samym otwieraniem/zamykaniem ryftu i Translacją (wlotem/wylotem z kontrolowanego rozdarcia Zasłony w Materium).

Trafili tam, gdzie mieli trafić. Do Stacji Przejścia "Świątynia".

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=icms6Y1ChxI[/MEDIA]

Interesujące miejsce, zupełnie odmienne od Pobojowiska. Niewielki mini-systemik gwiezdny, w centrum którego była bardzo mała, prawie całkiem wypalona, starożytna gwiazda w typie białego karła. A wokół niej fruwało mnóstwo skał. Asteroid? Planetoid? Ciężko było powiedzieć o nich cokolwiek prócz tego, że było ich dużo, miały raptem po kilkaset metrów średnicy i były... perfekcyjnie wyrzeźbione. Nie były geoidami, a dosłownie sferami, kulami. I poruszały się w perfekcyjnie zaplanowanych orbitach, tańcząc wokół gwiazdy z choreograficzną precyzją. Były zbudowane tylko z martwej kosmicznej skały. Skany nie wskazywały żadnych godnych uwagi surowców mineralnych na nich czy w nich.

Augery natomiast wykryły coś jeszcze. Drugi statek. Postawiono mostek w stan gotowości. Szybko odebrano sygnał z transpondera IFF - więc był to okręt imperialnej konstrukcji. Krążownik klasy Lunar Righteous Crusader, należący do Rodu RT Umboldt, pod kapitanatem RT o imieniu Wrath Umboldt.

Błysk Cieni otrzymał wezwanie z mostku "Prawego Krzyżowca" w chwilę później.



Mechanika

Objaśnienie rzutów na pierwszą podróż w Osnowie:
Determining Duration of the Passage - Navigation [Warp] 02/84 (Int 44 + 10 Talented + 30 komponenty, test +0), 7 DoS
1 dzień podróży w Warp, cięty przez Runecaster na równe 12 godzin - czyli 6 dni czasu w realu mija w międzyczasie.
Locating the Astronomican - Awareness 01/60 (Per 50 + 10 test), 6 DoS
Rzut MG: Charting the Course - NavWarp 30/94 (84 + 10 test), 7 DoS
MG: Warp Travel Encounters - 76 - All's Well (rzut 56 + 20 za Astronomican Degrees of Success) lub wybrany przez MG wynik 54 - Warp Storm. Alecto bezbłędnie wszystko rozpracowuje i, Captain Obvious, wybiera opcję nr 1. Rzut na zdarzenia w Osnowie jest raz na 5 dni podróży na Morzu Dusz (min. 1) i zazwyczaj jeden losowy lub wybrany przez MG, ale statek ma xenotechniczny Runecaster - dwa rzuty i wybór jednego z nich przez Nawigatora.
Steering the Vessel - NavWarp 06/134 (84 - 10 test + 60 Astronomican DoS), 13 DoS
Leaving the Warp - NavWarp 30/124 (j.w. ale -20 test), 10 DoS
Statek wyjdzie z Osnowy tam i wtedy, gdzie sobie tego NAV / RT zażyczy. Z dokładnością co do milimetra i sekundy.

Specyfika Stacji Przejścia "Świątynia"
- Dzięki dobrym warunkom "immaterialnym" w tym regionie, Nawigatorom jest łatwiej wytyczać kursy przez Osnowę; +10 do wszystkich testów na Warp Jumps wykonywane z tego systemu gwiezdnego,
- W odległości równej i niższej niż 1 AU (Astronomical Unit) od gwiazdy, przelatujący statek musi wykonać test Pilot (Spacecraft) -10 + Manoeuvrability aby nie nadziać się na te fruwające skały (zasady podobne jak przy wlocie w Asteroid Field, ale test dużo trudniejszy).
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 18-11-2019 o 12:43. Powód: Mechanika.
Micas jest offline