Siedziba rodu Sanguine, Montpellier
Obaj mężczyźni zapatrzyli się przez dłuższą chwilę na płomienie wypełniające wnętrze kominka. Nie było w tym milczeniu niczego dziwnego ani tym bardziej krępującego zważywszy na wieloletnią znajomość patriarchy i jego zausznika.
- A jak przyjęła twe wieści Angeline Léa? - zapytał w końcu Casimir Lavelle, upiwszy wpierw nieco koniaku - Mniemam, że zapowiedź zamążpójścia głęboko ją... poruszyła.
- Znasz moją córkę równie dobrze jak ja sam - mruknął Ventricule - Furia niemal ją rozsadziła, ale to rozsądne dziecko. Jest odpowiedzialna i rozumie pojęcie obowiązku wobec rodziny. Wyjdzie za syna Oppolusa zgodnie z moją wolą.
- Naprawdę sądzisz, że to jedyne wyjście? - doradca przechylił się w fotelu, odłożył szklankę na stoliczek między siedziskami i oparł łokcie o kolana splatając dłonie palcami - A jeśli przejrzy podstęp?
- To niczego nie zmieni, Casimirze - błyszczące wewnętrznym ogniem oczy Emmanuela wbiły się w postać rozmówcy - To me osobiste wyrzeczenie, które muszę zaakceptować. Stawką w tej grze jest coś więcej niż przejęcie władzy nad Bretanią przez Sanguine. Jeśli do tego dojdzie, w co szczerze wierzę, przyniesie nam to wymierne profity w przyszłości, ale to zaledwie cel drugorzędny. Dobrze o tym wiesz.
- Kładziesz wszystkie sztony na jeden numer - w głosie zausznika zadźwięczała ostrzegawcza nuta - Jeśli to nietrafiona decyzja, jej koszty mogą zniszczyć rodzinę.
- Od dziesięciu lat staram się rozwikłać tę przeklętą zagadkę - Ventricule ścisnął palcami szkło naczynia, a w jego tonie pojawiła się wyraźnie rozpoznawalna frustracja - Dziesięć lat temu Vicarent dokonał czegoś niezwykłego, co jednak obrosło w fałszywe legendy. Czuję to, czuję tajemnicę ukrytą za upadkiem Ganaressa. Liczą się wszakże późniejsze rezultaty tamtego dnia pod Mont Saint-Michel. Czytałeś raporty, domysły, hipotezy. Wiesz, co stało się z ganaresianami. Montpellier nie przejawiło tym faktem żadnego zainteresowania, przynajmniej nie publicznie, ale dotarły do mnie słuchy, że czerwonokrzyżowcy nie zbagatelizowali tego zjawiska. Szukają odpowiedzi na własną rękę.
- Przyjąłem już wcześniej do wiadomości wszystkie twoje argumenty - Lavelle kiwnął spolegliwie głową - Mimo to pokładanie całej nadziei w Angeline Léi...
- Poradzi sobie - przerwał mu Emmanuel Geoffroy Sanguine - Minie kilka lat, zanim uświadomię jej, dlaczego musiała osiąść na północy. Jeśli o mnie chodzi, może we właściwym czasie otruć męża i zasztyletować samego króla, nawet nie najgorzej byśmy na tym wyszli. Dla mnie liczy się tylko jedno: odkrycie sekretu Vicarenta. Angeline Léa będzie kluczem do tej zagadki.
- Wypijmy zatem za powodzenie twego planu, przyjacielu - Casimir podniósł ze stolika szklankę - Za rozwikłanie zagadki spod Mont Saint-Michel. Za uratowanie wszystkich naszych opętanych rodaków. Za udaną misję w Purgare.
Uderzające o siebie szkło szczęknęło śpiewnie.
Takie tam rozmowy przy ogniu dwóch starych nieszkodliwych tetryków...