Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2007, 14:28   #30
Grom
 
Reputacja: 1 Grom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znany
Ochotnicy zasadzki:
Nadal brakowało jednego wojownika. Stelios wziął więc jednego ze swoich. Bramy się otworzyły i piętnastka wojowników podążyła ścieżką do miasta. Gdy doszliście do lasu, Stelios zaczął:
- Plan jest taki. Czekamy, aż żołnierze przejdą dalej. Będą zasłaniać sobą swoich łuczników. Zostawią ich na tyłach, a sami przeczekają kilka salw i pójdą do przodu. Wtedy my zabijemy łuczników i ... zaatakujemy żołnierzy od tyłu...Aha! Nie wchodzcie w te mocno zielone miejsca na ziemi! To...hmm niespodzianka. -zaśmiał się wojownik i poprowadził was do lasu. Położyliście się tam w krzakach i przykryliście igliwiem. Gdyby wejść do lasu, od razu rzucalibyście się w oczy. Jednak z drogi nie było nic widać...
Obrońcy farmy:
Najgorsze jest oczekiwanie. Wszyscy byli już rozstawieni. Dwudziestu pięciu łuczników na bramie i wieżyczkach oraz dziesięciu na drabinach. Dziesiątka wojowników stała przy bramie i oczekiwała wroga. Pielęgniarki urządziły w stodole już pomoc dla rannych. Czekaliście tak ze dwie godziny. Czarne chmury wisiały w powietrzu. Na twarzy Brada widniał uśmiech. Nie rozumieliście, co jest takiego dobrego w deszczu i burzy.
- Szczęście jest dziś po naszej stronie. Ich główna broń nie wypali... - zaśmiał się głośno Brad. Nagle coś ruszyło się w krzakach. Usłyszeliście krzyki i śpiewy. Wkrótce waszym oczom ukazali się strażnicy z miasta. Każdy miał na sobie skórzaną zbroję i kolczą koszulę, miecz u boku i hełm. Wyglądali dość strasznie. Poczuliście strach, a wasze ręce zaczęły drżeć. Brad ściągnął swój topór i powiedział głośno:
-Przygotujcie się. Nie oddawać strzału, dopóki wam nie powiem.
Z naprzeciwka nadchodziło trzydziestu wojowników i dziesięciu łuczników. Gdy zobaczyli palisadę zaczęli się śmiać.
-Myślicie, że to nas zatrzyma?! - śmiech był szyderczy i niszczący morale. Brad sam zaczął powątpiewać w powodzenie misji. Spojrzał na swych ludzi, mierząc ich wzrokiem. Widział przygotujących się dowódców, starających się uspokojić swych ludzi oraz wojowników, którzy pierwszy raz w życiu szli na bój.
Na przód wyszli wojownicy wroga. Za nimi stanęli łucznicy. Pierwszy z nich wyciągnął jakąś dziwną strzałę.
- Proch... uważajcie... to wybuchnie! - krzyknął zaniepokojony sołtys.
Pierwsza strzała poszła w górę. Nagle niebo przeszył wielki piorun. Uderzył w strzałę, która wybuchła tuż nad głowami strażników, raniąc ich żywym ogniem. Proch upadł na ich głowy i palił się zadając straszne obrażenia. Kolejne dziewięć strzał poszło w górę i uderzyły palisadę. Stanęła w płomieniach. Brad bał się właśnie o to. Drewniana palisada spali się i pozabija farmerów. Jednak wtedy na jego ramię spadła pierwsza kropla deszczu. Raptem zaczęła się ulewa. Palisada zgasła niemal od razu, a z twarzy strażników znikł szyderczy uśmiech. Pojawił się on natomist na twarzach obrońców.
- Poczekajcie, aż podejdą bliżej... Naciągać!.....Celować!...... Strzelać! - rozległ się straszliwy krzyk Brada. W niebo poleciało trzydzieści pięć strzał i rozbiły się na strażnikach. Kilku z nich dostało rany śmiertelne i zginęło. Reszta szła do przodu. Łucznicy wroga odpowiedzieli niszczycielską salwą wybuchających strzał. Wtedy zza ich pleców rozległ się straszny okrzyk: "Teraz! Do boju! Zabić wszystkich!". To był okrzyk Steliosa. Piętnastka wojowników wybiegła z ukrycia i skierowała się wprost na zaskoczonych łuczników. Stelios dobiegł jako pierwszy i jednym uderzeniem miecza zabił pierwszego łucznika. Każdy z was wiedział, że nadeszła jego chwila, nie ważne czy to z łukiem czy z mieczem w ręku. Zaczęliście wydawać kolejne rozkazy i atakować jak popadnie. Salwy padały teraz bez ładu, łucznicy czekali na swoich dowódców, a wojownicy z zasadzki atakowali kogo popadnie. Bitwa zaczęła się na dobre.
[Napiszcie co robią wasi ludzie, ja bym proponował tak -
Widłarze: Dwóch wojowników czekało przy bramie na dalsze rozkazy.
Łucznicy: Strzelcy strzelali bez namysłu, patrząc tylko czy ich dowódca nie rozkaże zmienić celu.
Siepacze: Wojownik wbił się w łuczników swym toporami. Zadawał uderzenia na oślep, byle tylko zająć czymś łuczników. Pozostali trzej czekali przy bramie.
Brad:Sołtys stał na bramie i czekał, aż strażnicy bardziej się zbliżą. Deszcz ściekał z niego jak z rynny, a on sam stał w bez ruchu niczym posąg. Jego mina srożyła się z każdą sekundą.]
 
Grom jest offline