Damien bał się. Leżał plackiem na ziemi i oddychał ciężko. Wtedy poczuł dłoń na swoim ramieniu. Kurgan. Jego opanowanie naprawdę zaimponowało Damienowi, wręcz dodało mu odwagi. Pierwsza część planu się powiodła - strażnicy przeszli obok ich kryjówki, nie zauważając ich. Damien wzdrygnął się, słysząc wybuchy i okrzyki strażników. W pewnym momencie zaczęło się: Stelios wydał rozkaz i piętnastu chłopa wyskoczyło z lasu szarżując na łuczników. Kurgan bezlitośnie przebił jednego z nich i od razu pojawił się przy następnym. Damien, widząc tą rzeź, omal nie zwymiotował. Przemógł się jednak i sam zaatakował najbliższego. To był chłopak. Młody chłopak, mniejwięcej w wieku Joachima. Damien przewrócił go najpierw, a potem dźgnął kilka razy w brzuch. Splunął na ziemię, po czym zaczął się przyglądać reszcie. Tymczasem, Joachim nadal stał na posterunku i raz po razie strzelał z łuku. Na początku niezbyt mu to wychodziło, dłonie mu drżały i z powodu ulewy było mu zimno. Inni, czyli dwaj widłarze stali przy bramie i czekali aż strażnicy przybliżą się na tyle, aby móc ich zaatakować, samemu siebie nie narażając. A dwaj pozostali, z siekierami, również zachowywali bezpieczną odległość. Czekali tylko, aż się któryś bardziej odłączy od grupy.
__________________ Jest jeden wielbłąd,
Do jednej igły ucha,
Nieliczni zbawieni...
Licznych Bóg nie słucha! |