Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-08-2007, 15:17   #31
 
Amrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Amrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znanyAmrod nie jest za bardzo znany
Damien bał się. Leżał plackiem na ziemi i oddychał ciężko. Wtedy poczuł dłoń na swoim ramieniu. Kurgan. Jego opanowanie naprawdę zaimponowało Damienowi, wręcz dodało mu odwagi. Pierwsza część planu się powiodła - strażnicy przeszli obok ich kryjówki, nie zauważając ich. Damien wzdrygnął się, słysząc wybuchy i okrzyki strażników. W pewnym momencie zaczęło się: Stelios wydał rozkaz i piętnastu chłopa wyskoczyło z lasu szarżując na łuczników. Kurgan bezlitośnie przebił jednego z nich i od razu pojawił się przy następnym. Damien, widząc tą rzeź, omal nie zwymiotował. Przemógł się jednak i sam zaatakował najbliższego. To był chłopak. Młody chłopak, mniejwięcej w wieku Joachima. Damien przewrócił go najpierw, a potem dźgnął kilka razy w brzuch. Splunął na ziemię, po czym zaczął się przyglądać reszcie. Tymczasem, Joachim nadal stał na posterunku i raz po razie strzelał z łuku. Na początku niezbyt mu to wychodziło, dłonie mu drżały i z powodu ulewy było mu zimno. Inni, czyli dwaj widłarze stali przy bramie i czekali aż strażnicy przybliżą się na tyle, aby móc ich zaatakować, samemu siebie nie narażając. A dwaj pozostali, z siekierami, również zachowywali bezpieczną odległość. Czekali tylko, aż się któryś bardziej odłączy od grupy.
 
__________________
Jest jeden wielbłąd,
Do jednej igły ucha,
Nieliczni zbawieni...
Licznych Bóg nie słucha!
Amrod jest offline  
Stary 04-08-2007, 17:14   #32
 
Moldgard's Avatar
 
Reputacja: 1 Moldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemu
Łucznicy: Po wydaniu rozkazu z zawodu myśliwi zaczeli zasypywać wroga strzałami. Bez chwili wytchnienia napinali swoje łuki raz za razem, drabiny ledwno utrzymywały się w miejscu.
Widlarze i Topornik: Z niecierpliwością czekają na rozkaz do rozpoczęcia szturmu są przestraszeni a zarazem bardzo podekscytowani czego nie dało się ukryć, zaciskanie rękojeści oraz od czasu do czasu spluwanie zbyt dużej ilości śliny.
Moldgard i Rohan: Na znak Moldgard wybiegł z ukrycia ciągnąc ze sobą "brata" wykrzykując niezbyt zrozumiałe słowa aby stłumić swój strach i zachęcić reszte do walki. W końcu wbił się w szereg łuczników zadając cios toporkiem w czaszke przeciwnika, po tym ataku zemdlał ponieważ jego twarz zalała krew z rozbitej głowy strażnika w ustach zamiast krwi poczuł smak czerwonej breji. Rohan odciął innemu łucznikomu noge po czym podbiegł do Moldgarda aby sprawdzić czy żyje, kilka udeżeń w twarz postawiło go na nogi i zmobilizowało do walki.
 
__________________
Quick! Like a Shadows we must be!

Ostatnio edytowane przez Moldgard : 05-08-2007 o 00:17.
Moldgard jest offline  
Stary 04-08-2007, 17:36   #33
 
Astaroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Dla Abdela i jego ludzi najgorsze było oczekiwanie. Serca w piersiach dzielnych farmerów waliły jak młoty, a dłonie ściskające łuki poczęły się pocić.
- Niech to się już wreszcie zacznie. – powiedział drżącym głosem jeden z nich, a reszta w duchu mu przytaknęła. Jakoż i wkrótce ich życzenie miało się spełnić. Na drodze prowadzącej do miasta pojawili się strażnicy. Ich szydercze śmiechy niosły się potężnym echem po okolicy. „Myślicie, że to nas zatrzyma?!” Kpiące słowa jednego z żołnierzy zrobiły swoje. Ludzie Abdela spojrzeli po sobie niepewnym wzrokiem. Niejeden pomyślał o tym, że powinien teraz paść owce a nie wojować. Z tej zadumy wyrwał ich nagle okrzyk sołtysa:
- Proch... uważajcie... to wybuchnie! Po czym niebo rozdarła błyskawica i dał się słyszeć potężny huk, wzmocniony wybuchającą strzałą. Abdel i jego łucznicy aż przykucnęli zatykając uszy. Na ich twarzach zaczęła malować się niepewność i pierwsze oznaki strachu. Ale najgorsze nadeszło, gdy po kolejnej niszczycielskiej salwie buchnął ogień, obejmując palisadę swoimi płomieniami.
- Ogień!!!... Spalimy się!!!... Spalimy się!!! – wrzasnął jeden z ludzi Abdela i rzucił się biegiem do opuszczenia wieży, obalając po drodze pozostałych. Abdel upadając złapał go za nogę w desperackiej próbie powstrzymania towarzysza. Ten jednak nie dawał za wygraną i szarpał się zajadle. Chaos był kompletny. Komu udawało się wstać, zaraz przewracał się w tym kłębowisku ludzkiej masy. Zdawało się, że już nic nie uratuje sytuacji, gdy nagle spadł deszcz i ugasił płomienie.
- Deszcz! – zakrzyknął jeden z łuczników padając na kolana i wznosząc ręce ku niebu - Jesteśmy uratowani! Na te słowa wszystkich na wieży przepełniła radość i poczęli zanosić się śmiechem. Abdel, mocno posiniaczony i zadrapany na twarzy, podniósł się z trudem i powiedział dysząc przy tym ciężko:
- To dobry znak... bogowie nam sprzyjają... mówiłem wam, że deszcz może być naszym sprzymierzeńcem... – po czym wyprostował się i zakrzyknął – Przyjaciele! Woda to życie dla nas, a nasze strzały to śmierć dla naszych wrogów! Odpowiedziały mu potężne okrzyki towarzyszy, wymachujących pięściami i rzucających przekleństwa w stronę napastników. Abdel rzucił szybko okiem dookoła; na dole bój rozgorzał już na dobre. Nie zastanawiając się długo ustawił swoich w pozycji bojowej i powiedział:
- Przygotować się... mierzyć w okolice szyi. – sam wziął łuk do ręki, wyciągnął strzałę i rzucił ostro – Strzały na cięciwy... Cel... Strzelać! Pięć strzał natychmiast opuściło cięciwy, przecinając ze świstem powietrze i niczym wysłannicy śmierci, zbliżając się do celu.

*********
"Teraz! Do boju! Zabić wszystkich!". Na okrzyk Steliosa Adam poderwał się do biegu z mieczem w dłoni i okrzykiem bojowym na ustach. Zaskoczeni łucznicy wroga nie mieli dużo czasu na reakcję. Ten na którego biegł Adam, próbował nerwowym ruchem wyszarpnąć ostrze z pochwy, gdyż strzelanie z takiego bliska mijało się z celem. Nie zdążył. Potężny topór do rąbania drewna wbił się w pierś przerażonego żołnierza.
- To za Brada i jego rodzinę. – powiedział drwal z farmy Abdela. Gdy łucznik padał na kolana z niemym krzykiem na ustach, dopadł go Adam i wbił mu miecz prosto w czaszkę.
- A to za kury i świnie. – dodał Adam uśmiechając się szelmowsko. Oboje szybko wyciągnęli swoje ostrza z ciała nieszczęśnika i rozglądali się za następnym celem. Tymczasem drugi kompan Adama, uzbrojony w miecz, nie włączył się do walki, tylko trzymał się z tyłu asekurując towarzyszy.
 
Astaroth jest offline  
Stary 04-08-2007, 20:20   #34
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Morfik, Kmil oraz czterech łuczników z jego farmy czekało w napięciu na jednej z wieżyczek.Mieli dość dobry widok na bramę oraz to co się dzieje za nią.Już w oddali widział armię króla.Jego ludziom trzęsły się ręce ze zdenerwowania.On sam czuł strach ale nie chciał tego pokazywać przed ludźmi aby nie osłabić ich morali.Kmil stał obok niego wyglądał na dziwnie spokojnego, bacznie przyglądał się oddziałowi, który powoli zbliżał się do nich.-Coś taki spokojny?-zapytał Morfik swojego brata.-Udaje,tylko wychodzi mi to lepiej niż tobie.-odpowiedział z lekkim uśmiechem.
Gdy oddział zbliżył się do bramy Morfik zauważył, że jeden łucznik wyjmuje jakąś dziwną strzałę.Kiedy Brad krzyknął,że to proch było już za późno aby zrobić cokolwiek.Piorun trafił w strzałę wystrzeloną w niebo a ognień opadł na niego,Kmila i dwóch łuczników z którymi stał.Na Morfika poleciało niewiele, największych obrażeń doznali łucznicy.Kmil szybko ugasił ogień, który palił jego ciało i pomógł Morfikowi gasić współtowarzyszy broni jak tylko mogli.Nagle zaczął padać deszcz dzięki któremu udało im się zgasić ogień.Razem znieśli rannych łuczników z wieży i położyli na ziemie.-Pomocy!Mamy rannnych!!!!-krzyknął Morfik.Przestraszone pelęgniarki szybko przybiegły im z pomocą.Strzały świstały im nad głowami, za bramą słyszeli jak ukryci wojownicy rozpoczeli atak.-Musimy ich zabrać do środka.powiedziała pielęgniarka.Morfik i Kmil wzięli jednego rannego i zanieśli do stodoły, potem wrócili po następnego.W stodole wszystko było już przygotowane na natychmiastową pomoc.Pielęgniarki zajęły się rannymi.-Powinieneś tu zostać.Pielęgniarki się tobą zajmą-powiedział Morfik do brata.-Aha.Chyba żartujesz idę z tobą.Nic tam po tobie,jednym na tej wieży.A to tylko lekkie oparzenia.-odpowiedział Kmil.-Dobra.Idziemy!.
Deszcz padał coraz bardziej.Cali przemoczeni wrócili na wieżę.-Dobra wiesz co robić.Ćwiczyliśmy to wiele godzin.Na mój znak...Cel!...Strzał!!-bracia wystrzelili jednocześnie,strzały trafiły i powaliły na ziemię jednego z żołnierzy.
 
Morfik jest offline  
Stary 04-08-2007, 20:52   #35
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
Łucznicy z farmy Ranulusa stali poddenerwowani na swych pozycjach. Wypatrywali zbliżających się wrogów, serca dudniły im w piersiach a ich oddech stały się płytkie i nierówne.
- Proch... uważajcie... to wybuchnie! Po czym niebo rozdarła błyskawica i dał się słyszeć potężny huk. Właśnie wtedy jeden ze strzelców stojących na drabinie spadł niefortunnie i złamał kark. Morale drastycznie spadły, na dodatek złą sytuację potęgował zamęt na sąsiedniej wieży. W najkrytyczniejszym momencie nadeszło zbawienie z nieba, błogosławiony deszcz. Wszyscy pokrzepieni nowym duchem ochoczo stanęli do walki. Na komendę Brada wypuszczono strzały.
Sytuacja miała się zupełnie inaczej wśród widlarzy. Ci stali twardo broniąc dostępu do bramy, od tego zależało ich życie a oni o tym wiedzieli. Na dźwięk drwiących głosów splunęli obficie na ziemię.
***
Zasadzka wydawał się być dobrze zorganizowana. Strażnicy nawet nie pokwapili się by przeczesać skraj lasu, ze zwykłego żołnierskiego olewactwa. Na rozkaz Steliosa Ranulus poderwał się z ziemi. Adrenalina uderzała mu do głowy, z wściekłą furią uderzył na łuczników. Najgorszy okazało się był pierwszy cios i pierwszy trup. Gorąca posoka zlała mu twarz, żołądek podszedł mu do gardła. Nie zdzierżył, zwymiotował profanując zwłoki zmarłego. Szybko jednak się otrząsnął i z wszelkich sił uderzał ostrzem by zabić.
 
qaz jest offline  
Stary 06-08-2007, 15:19   #36
 
Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 Grom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znany
Ludzie z zasadzki:Walka trwała zaledwie kilka minut, a wrogowie zostali pozbawieni już łuczników. Stelios, dowódca zasadzki, zabił dwóch łuczników i pobiegł wprost na dwudziestu pięciu strażników, którzy zbliżali się do bramy. Wy otrząsneliście się z szoku zabicia pierwszych w życiu ludzi i pobiegliście za nim. Łucznik, któremu Rohan odciął nogę, nie zginął jednak. Wyciągnął trzy wybuchowe strzały, które mu zostały i zaatakował palisadę. Chciał ją rozbić, aby strażnicy weszli do środka. Pierwsza strzała przeleciała nad głowami strażników i uderzyła przy wieżyczce najbiliżej bramy. Rozpalony proch okrył swymi płomieniami łuczników i przypalił ich. Druga strzała pofrunęła wprost na wieżyczkę. Mimo deszczu, proch spalił liny i wieżyczka runęła. Palisada w tym miejscu padała. Wystarczyło ją teraz przewrócić, a strażnicy mogliby wejść do środka. Miała to zrobić trzecia strzała. Jednak jeden ze strażników Abdela, który asekurował Adama Grimma, zauważył co się dzieje i był najbliżej wroga. Rozbiegł się z całej siły i wyskoczył w górę. Chciał zabić łucznika, nim ten coś zrobi. Łucznik w tym czasie namierzył w niego i wypuścił strzałę, nim wojownik go dopadł. Był jednak zbyt blisko i obaj dostali prochem. Wojownik padł od samego uderzenia i zmarł, nawet nie czując bólu. Tymczasem łucznik, który nie miał nogi, był teraz cały w płonącym prochu, który powoli go spalał. Umierał w męczarniach.
Pierwsi strażnicy dotarli już prawie do bramy. Weszli jednak wtedy w "zielone miejsca". Były to wilcze doły. Pięciu strażników dało się zwieść i zginęli. Pozostali dotarli już do bramy. Stelios pierwszy dopadł do oprawców. Zaatakował pierwszego i zaczęli walczyć. Widać było, że ci strażnicy umieją walczyć. Stelios wykonał jednak zręczny zwód i pokonał strażnika. Wtedy do strażników dobiegli pozostali wojownicy z zasadzki.
Obrońcy farmy: Czekaliście, aż strażnicy podejdą do was wystarczająco blisko. Łucznicy próli z łuków jak opętani, zalewając strażników strzałami. Pięciu strażników z trzydziestu zginęło. Gdy do bram dotarli wrogowie, obrońcy przy niej czekający ruszyli do boju. Dwóch widłarzy Ranulusa próbowało powstrzymać atak. Jeden zamachnął się widłami i wbił je w rękę strażnika, zanim ten zdążył go uderzyć. Upuścił miecz i wtedy drugi widłarz wbił mu broń w głowę, zabijając go. Zanim jednak wyciągnął widły z jego czaszki, dostał już mieczem pod żebra. Drugi widłarz zabił wtedy wroga i obaj upadli. Widłarz Ranulusa uciekł do widłarzy Moldgarda. Wojownicy z toporami sołtysa też trzymali się razem, przez co pokonali dwóch strażników i jeden z wojowników zginął. Brad widział, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Wtedy upadła wierzyczka obok bramy, a palisada ledwo się trzymała. Mimo iż strażników było już około siedemnastu, nadal mogli wygrać. Brad chwycił wtedy topór oburącz i spojrzał w dół. Widział dwie linie strażników. Pierwsza atakowała wojowników spod bramy, a druga odpierała ataki Steliosa i reszty wojowników. Sołtys zrobił dwa kroki w tył, po czym rozpędził się i skoczył w dół, wprost na strażników. Pierwsi dwaj dostali nogą i upadli, a trzeci dostał toporem i Brad przeciął go pod kątem na pół. Krew tryskała dookoła, gdy Brad dobił strażników lężących na ziemi i przeturlał się na stronę wojowników zasadzki. Zrobił dziurę w szeregach wroga, dzięki czemu można ich było teraz łatwo zabić od boku. Łucznicy nadal próli z łuków, a łucznikami z wieżyczek zajęły się już pielęgniarki. Kilku strażników uderzyło w palisadę, gdzie były drabiny, które upadły zabijając pięciu łuczników na nich siedzących. Bitwa zmieniła się w rzeź, jednak wydawało się, że wygrywacie.
 
Grom jest offline  
Stary 06-08-2007, 17:21   #37
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
Gdy już wszyscy łucznicy wroga leżeli trupem Ranulus sięgnął po łuk i strzały leżące u jego nóg. Stanął w wolnej przestrzeni i strzelał prochowymi strzałami w pojedynczych strażników bacząc by nie ucierpieli jego kompani. Gdy jednak strzały stały się zbyt ryzykowne ponownie dobył miecza ruszając szarżą na pozostałych napastników.
Widlarz który przeżył natarcie dołączył do tych od Moldgarda. Chciał przeżyć więc współpracował z nimi.
Łucznicy atakowali zacięcie a w razie potrzeby zmieniali pozycje. Oczekiwali jakiś rozkazów od sołtysa, aby lepiej wykorzystać swój potencjał
 
qaz jest offline  
Stary 06-08-2007, 19:54   #38
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Morfik i Kmil wspólnie atakowali przeciwnika.Strzały wylatywały co chwila.Wreszcie udało im się,razem z ludzmi na dole,zabić wszystkich łuczników wroga.Rozpoczeli atak na wojowników.Powoli kończyły im sie strzały.Nagle rozległ sie wybuch.-Co to było?-zapytał z zaniepokojeniem Morfik.Ktoś wytrzelił wybuchową strzałę i trafiła blisko nas.-odpowiedział Kmil.-Ktoś próbuje zniszczyć palisadę!Musimy uciekać!-krzyknął Morfik.Szybko podbiegli do drabiny.Zaczęli schodzić ale było za późno,druga strzała trafiła w wieżyczkę.Po chwili wieża zawaliła się.Morfik upadł na ziemię i na krótką chwilę stracił przytomność.Gdy ocknął się myślał, że jest już po walce ale usłyszał,że za bramą dalej słychać odgłosy bitwy.Nagle przypomniał sobie,że nie pamięta co stało się z jego bratem.Szybko podniósł głowę i zobaczył swojego brata leżącego w gruzach wieży.Gdy Morfik podniosł sie był cały obolały, bolała go prawa ręka na którą upadł oraz prawa noga.Powoli doczłapał się do swojego brata.Nogi Kmila spoczywały uwięzione pod gruzami.-Kmil.-wydyszał z trudnością Morfik-Kmil,odezwij się do mnie.-brat nie odpowiadał.-Pomocy!Potrzebuję pomocy!!- krzyczał Morfik ale był za słaby aby krzyczeć dostatecznie głośno aby ktoś usłyszał go w bitewnym hałasie.
 
Morfik jest offline  
Stary 06-08-2007, 20:41   #39
 
Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 Grom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znany
Gdy wierzyczka padła, ludzie Ranulusa, znajdujący się na bramie pośpieszyli na pomoc. Wzięli Morfika na ręce i ponieśli do stodoły. Ten nie mówił jak się czuje, tylko słabym, prawie półgłosem mówił "Kmil...!Kmil...! Ratujcie... Ratujcie..Kmil...". Morfik został położony w stodole obok innych rannych Abdela Grimma. Jego brata Kmila wydostano chwilę później spod gruzu. Był nieprzytomny, ale wciąż żył. Miał połamane nogi i wybity bark. Leżał w stodole, gdy ludzie Ranulusa, instruowani przez pielęgniarki, nastawiali mu złamania. Pozostali ludzie nie poszli szukać innych. Dwójka łuczników była już martwa. Teraz walczono o życie Morfika i Kmila.
 
Grom jest offline  
Stary 07-08-2007, 01:03   #40
 
Astaroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Łucznicy Abdela nie próżnowali. Na każdą jego komendę napinali łuki, a strzały z furkotem leciały w stronę wrogów. Starali się celować dokładnie i nie marnować pocisków, ale nie było to proste. Żołnierze byli opancerzeni i ruchliwi, a do tego widoczność utrudniała rzęsista ulewa. Udało im się jednak zabić dwóch mieczników i ranić jednego łucznika, którym zaraz zajęli się ludzie Steliosa. Gdy palisadą wstrząsnął kolejny wybuch, a wieża po drugiej stronie bramy zaczęła się walić, Abdel i jego kompani zamarli z przerażenia. Przed oczyma stanęła im sytuacja w jakiej sami się znaleźli na początku bitwy. Wtedy mieli szczęście, którego jak widać zabrakło towarzyszom z naprzeciwka. W zgiełku bitwy słyszeli tylko urywane krzyki konających i pojękiwania rannych. Wreszcie Abdel otrząsnał się z wrażenia i rozejrzał po okolicy. Jego uwagę przyciągnął ogromnych rozmiarów żołnierz, który szarżował wprost na odwróconego plecami... Adama!!! Widząc, że jego łucznicy stoją bezczynnie Abdel rzucił krótko:
- Strzelać bez rozkazu! - po czym naciągnął łuk, przymknął lewe oko, wycelował i wypuścił strzałę...

********
Na widok śmierci kompana, Adam i Jargo ( drwal na farmie Abdela ) stanęli jak wryci. Adam opamiętał się pierwszy, gdyż wcześniej przeżył już niejedną śmierć druha, ale dla niedoświadczonego drwala, strata najlepszego przyjaciela była nie do zniesienia.
- Już mu nie pomożesz. Chodź, musimy wesprzeć pozostałych. - powiedział Adam do towarzysza, ale Jargo już nie słuchał. Nic już nie słyszał i nic nie widział. Nic po za jednym... sprawcą. Rycząc niczym wściekłe i zranione zwierzę, dopadł palącego się, ale jeszcze żywego łucznika i uderzył siekierą... a potem jeszcze raz... i jeszcze raz... i znowu. Rąbał i rąbał... bez opamiętania i z pianą na ustach. Krew i posoka niemal pokryły całą jego postać, nadając mu jakiegoś nieziemskiego wyglądu. Kiedy skończył, z byłego strażnika zostały krwawe strzępy. Dysząc z wysiłku, Jargo upuścił topór, odwrócił się i pobiegł w stronę lasu.
Obserwujący to wszystko z przerażeniem w oczach Adam, kompletnie się zdekoncentrował. Zupełnie zapomniał o toczącej się bitwie. Chciał zatrzymać kompana, ale bał się podejść. Zawołał tylko raz i bez przekonania:
- Jargo! Wracaj... Bez rezultatów. Nagle usłyszał kroki za sobą. Odwrócił się i ujrzał ostrze pędzące na spotkanie z jego czaszką. W ostatniej chwili instynktownie sparował cios swoim mieczem, ale siła uderzenia przeciwnika powaliła go na ziemię. Dwumetrowy żołnierz stanął nad nim triumfalnie, szykując się do zadania ostatecznego ciosu. Nagle "olbrzym" wybałuszył oczy, a miecz wypadł mu z ręki. Upadł na kolana a potem twarzą do ziemi. Był martwy. Z jego karku wystawała pojedyńcza strzała. Adam wstał szybko i próbował zorientować się skąd przyszła pomoc. Nie dostrzegł jednak niczego.
 

Ostatnio edytowane przez Astaroth : 07-08-2007 o 01:04. Powód: Brak kursywy
Astaroth jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172