Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2019, 09:58   #5
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Kawiarnia Garden Cafe

- Mary, na biblie można patrzyć jako stare wierzenia ludowe, oparte czasem właśnie na jakiś wróżbach czy starożytnej obserwacji gwiazd. - Odezwała się Katherine popijając swoją przyprawioną ginem lemoniadę. Lubiła rodzeństwo Shrewsbury choć wydawało jej się że Mary potrafi bardziej skupiać się na tym by błyszczeć i szokować swoimi wypowiedziami niż skupiać się by powiedzieć coś mądrego. Pod tym względem Ellen wydawała się bardziej kompetentna, choć może to też być kwestia że młodsza Shrewsbury nie zdążyła się jeszcze rozkręcić w towarzystwie.

Kate nie liczyła na wypowiedź Roberta. Znała go z różnych przyjęć na których bywała z rodzicami, zawsze wydawał się wszystkim znudzony. Wydawał się zadawać się z nimi dla jakiejś formy rozrywki jaką przynosiła mu obserwacja ludzi których uważał za niższych poziomem od siebie. Panna Rook czasem wdawała się z nim w wymiany ciętych komentarzy ale tylko wtedy kiedy miała pewność że Millwood nie miał racji.

Andrew Burns, ach która z nich by choć raz nie rozmarzyła się wieczorem nad tym Casanovą z Arkham. Rook nie była obojętna na słodkie słówka tego lisa, żadna z nich nie była. No ale brakowało jej tego podejścia flirtu, jaki promieniował od Mary. No, i fakt ich związku, Mary i Andrew, sprawiał że w ewentualnej dyskusji solidarnie pójdzie za swoją lubą.

Jedyna nadzieja w Ericu i Anthonym, dwójce historyków którzy mogą mieć bardziej sceptycznie i historyczne podejście do sprawy zapisków religijnych. I jako dżentelmeni bo w końcu w tym gronie dawali wrażenie najbardziej wyważonych i kulturalnych osób.

- Nie mówiąc już że może to być luźna interpretacja lub nadinterpretacja jakiś wydarzeń historycznych. Prawda Anthony? - Kate poszukała sobie sojusznika w ewentualnej dyskusji, albo odskoczni od tematu. Oba wyniki tej zaczepki będą ją zadowalać.

- Dajcie spokój z tym szatanem - powiedziała Ellen.

- Sama wiara nie musi mieć wiele do rzeczy. - wtrącił Robert.

Eric Erikson przełknął ostatni kęs placka i zabrał od razu głos:
- Satanas z Nowego Testamentu znaczy tyle co oszczerca, przeciwnik i nabiera osobowych cech. - Eric pociągnął łyk herbaty. - Przyjmuje oblicze wyraźnie osobowe. Utożsamiony z wężem lub smokiem spadającym z nieba jak błyskawica. Dalej krystalizuje się późniejsza identyfikacja z Lucyferem, jeszcze niezbyt pewna w Starym Testamencie.
Eric kontynuował. Dalej padło kilka kolejnych zdań o kuszeniu Jezusa, złu fizycznym, prześladowaniu wyznawców ewangelii i o irańskim Arymanie.

- Ja nie wierzę, że Mary chce na poważnie dyskutować o szatanie. - szepnął Anthony do panny Rook podczas, gdy inni słuchali wywodu Eriksona. - Pogadajmy lepiej o snach. - zwrócił się do wszystkich, ale patrzył na Katherine jakby licząc że uda mu ją wciągnąć się jako pierwszą w rozmowę o snach.

- Jeśli pytasz czy korzystamy z umiejętności zdobytych na kursie w domowym zaciszu, to owszem robię to teraz częściej. Głównie dla wprawy. - Odpowiedziała mu Kate, zastanawiając się czy temat ‘religia’ mu nie odpowiadał.

- Wszyscy śnimy, to jasne - zaczął Andrew Burns, ale pochwalcie się efektami. Jak często zyskujecie świadomość śnienia i kontrolę?

- Każdej nocy wiem że śnię - powiedziała Mary z powagą. Ellen skinęła głową jakby chciała powiedzieć to samo, ale siostra ją ubiegła.

- Wiem że śnię, ale nie zawsze mam wpływ na sen. - przyznała uczciwie Kate. - Nie wiem czy to dlatego że te sny są zbyt chaotyczne by nad nimi zapanować czy jem za późną kolację. - Potraktowała końcówkę luźnie, przypominając sobie pouczania jej opiekunek że nie należy się objadać przed snem bo będziesz miał koszmary nocne.

- Kontrola snu jest trudna, sam mam z tym spore kłopoty. - wtrącił Anthony. - Podążanie we śnie...

- Jak panujecie nad snami? - przerwała mu Ellen.

- Sen komunikuje za pomocą języka symboli nie logiki. Chaotyczność snu może być pozorna. - Eric skomentował uwagę Katie.

- Masz racje chociaż trudno szukać symboli kiedy sen jest dynamiczny. - Przyznała rację Ericowi. - Jeśli mam czas rozejrzeć się po moim otoczeniu jest mi łatwo znaleźć punkty wejścia czy zmiany. Jeśli jestem w śnie który jest dynamiczny, albo zmienny...wiesz jak te karnawałowe kalejdoskopy dla dzieci trudno w czymś takim znaleźć konkretna rzecz by zacząć kontrolować ten stan. -

- W czasie snu trudno analizować cokolwiek. Psychoanalitycy proponują zapisywanie snów oraz analizę symboli i treści sennych po przebudzeniu. Korzystają przy tym ze słowników symboli często nasyconych ezoterycznymi lub mitologicznymi znaczeniami.
- Ale jak wiecie symbole są wieloznaczne. Takie interpretowanie to śliska sprawa. - dodał Anthony.

W kawiarni gwar był coraz większy; śmiechy mieszały się z podniesionymi głosami towarzystw przy innych stolikach. Muzyka z gramofonu sączyła się delikatnie.

- Poczytajmy może z dzienniczków snów lub opowiedzcie co wam się śniło - zaproponowała Mary. Niektórzy z dyskutantów przycichło, zawahali się.

- Ja wam przeczytam sen. - zaproponował Robert Millwood mało włączający się do poprzednich dyskusji. Wyciągnął zapisaną kartę, wszyscy czekali:

Jestem w łaźni, potem wychodzę na plażę i tam słyszę, jak moja mama mówi że pięknie biegnę. I widzę siebie biegnącego w kąpielówkach po wodzie. Mama komentuje że wspaniale biegnę. Widzę, jak sprintuję po wodzie, potem rzucam się do wody i płynę. Jest mi wstyd, że tak popisuje się swoim ciałem.

- Ciekawe... ale sen jakby urwany. - mruknęła Ellen.

- Część moich też jest pourywana. To ciekawe że część snu pamiętamy tak wyraźnie a niektóre mimo że były najświeższe to zapominamy prawie po przebudzeniu. - Odezwała się Kate. - Ktoś jeszcze?

- Ja wam przeczytam, co mi się przyśniło ostatnio. - powiedziała Mary i wyciągnęła notatniczek z błękitną okładką.

Śnił mu się wąż z którym jestem w dobrych układach. Toczył się przede mną jak koło, gdy jestem w drodze do rodziców. Gdy tam docieramy, biorę węża w przyjaznym geście na ręce, a on nagle staje się wrogi. Wywija się i kąsa mnie w piętę. Krew cieknie z okrągłego otworu po ukąszeniu węża. Odczuwam strach i proszę rodziców o pomoc.

-Co o nim myślicie? - zapytał niepewnym drżącym głosem tak zupełnie różnym od wcześniejszych wypowiedzi, że koledzy mogli być zaskoczeni.


- Trochę straszne - Powiedziała Kate, dopijając na raz swojego drinka. Sama nie była gotowa dzielić się jeszcze swoim dzienniczkiem, choć już trochę snów się uzbierało.


Kilkanaście minut później


Mary uśmiechnęła się do Katherine i zaczęła się spoufalać, bo w końcu obie chodziły na archeologię:

- Pamiętasz o zaproszeniu, mieliśmy zjeść wspólny lunch w zeszłym tygodniu. Może jutro się spotkamy. Mam pomysł odpuśćmy sobie jutro wykład z archeologii u profesora i jedźmy gdzieś za miasto. - panna Rook spojrzała na Mary.

- Kate przecież ty o archeologii wiesz wszystko od swojego ojca. Jedźmy do Salem. Wrócimy do tematu, demonów i snów. Tam może mnie przekonacie do tego szatana. - prychnęła śmiechem i zakryła dłonią usta.

- Ojciec ma dużą wiedzę ale nauka nie stoi w miejscu. Chociaż mój Honor Rodziny Rook przeżyje małą plamkę nieobecności na wykładzie. - Kate sama nie uznawała że jedna nieobecność mogłaby zniszczyć jej karierę naukową. Sam wybór Salem też był ciekawy. Miejsce zbiorowej histerii uzyskanej dzięki zazdrości i pomówieniom. Nawet jeśli jakaś prawdziwa czarownica została spalona przy okazji.

Mary była zadowolona, bo lubiła kiedy jej propozycje nadają bieg wydarzeń.
-To świetnie. Widzimy się jutro. - czuć było podekscytowanie w jej głosie.

- Kto oprócz nas się wybiera? - Zapytała Kate.
Wszyscy obecni zadeklarowali się, że chętnie się wybiorą do Salem. Poza Robertem, który wyraźnie dystansował się, być może wahał się, a może nie miał ochoty.

- No dobrze to tylko miejsce zbiórki i godzina. Robercie może się jeszcze zdecydujesz do jutra?- Zachęciła kolegę mając nadzieje, że nie brzmiało to zbyt natarczywie.

- Jeśli panna Ellen, nie ma nic przeciwko mojej obecności to przemyślę propozycję. - powiedział cicho.

Ellen spiorunowała go wzrokiem. Ale po chwili twarz jej złagodniał. Wciągnęła powietrze w płuca:
-Nie mam… - odpowiedziała, odwróciła wzrok i spojrzała w stronę stolika z gramofonem. Zaczęła nucić słowa piosenki.

Kate uśmiechnęła się pod nosem obserwując tą wymianę. Najwyraźniej ich stoicki Robert znalazł sobie obiekt westchnień w siostrze Mary. I dobrze! Może w końcu się się trochę rozluźni w ich towarzystwie.
Na szybko dogadali szczegóły wycieczki i parę osób zadeklarowało się przynieść parę rzeczy. Głównie jakiegoś prowiantu zrobionego przez ich służbę.
 
Obca jest offline