Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2019, 15:30   #92
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Czarny smok
Pan Taki odstawił czarkę na stolik. Araki płynnym ruchem ujął flaszkę i dolał sake. Chciał też dolać drugiemu Japończykowi, ale ten tylko lekko pokręcił głową. Siedział chmurny nad czymś rozmyślając.
- Panie Taki, wysłałem ludzi za tym grajkiem.
- A po co?

- By ukarać go za to, że nie posłuchał sugestii.
Taki zbył to machnieciem reki. Za to odezwał się chmurny Japończyk.
- Szkoda zachodu. Nic nie robiąc bardziej zostanie ukarany. Każdego dnia będzie oczekiwał, że to ostatni dzień jego przyjaciół. Aż kiedy pewnego dnia pomyśli, że zagrożenie minęło…
- Przybyliśmy tu w interesach, Takeshi. A nie po to by zabijać po zaułkach nic nie znaczące osoby. Odwołaj ich Araki.
- Tak, panie Taki.
- Kogo wysłałeś?
- Panienkę Miko. Sama się zgłosiła…

Taki pokręcił głową z dezaprobatą i sięgnął po czarkę. Wypiwszy odstawił i skinął Arakiemu, który ponownie ją napełnił.
- Podobał się jej ten grajek… - mruknął Taki. - Głupstwa jej w głowie.
- Będzie to pan tolerował panie Taki?
- zapytał Takeshi.
- Wyświadczanie drobnych uprzejmości nic nie kosztuje Takeshi.
- Odpalenie samochodu nie jest problemem - rzekł Max. - Ale pamiętajcie, że naszym celem jest zapewnić bezpieczeństwo cywilom. Proponuje odwieźć ich do kościoła. Sprowadzanie niebezpieczeństwo na głowę niewinnej osoby nie jest dobrym pomysłem. Zresztą za dnia w pizzerii mogą być dzieci. A wątpię by to powstrzymało yakuzę. Z tego co mówiłeś Frank, to ojciec Forthill ma doświadczenie w ukrywaniu pechowców.
Franko oparty o futrynę co chwilę sprawdzał czy diabeł wciąż jest za oknem. Skurwiel lepił coś ze śniegu. Nagle teatralnym gestem jakby dopiero ujrzał obserwującego go Franko pokazał swoje dzieło. Śnieżny gargulec, siedzący w kucki na resztach jakiegoś murka.
Gdzieś prawdopodobnie w mieście...
- Niniejszym dziękujemy za zgłoszenie się na ochotnika.
- Wszystko dla sprawy, panie pułkowniku
- żołnierz w czarnym mundurze bez oznaczeń zasalutował.
- Niemniej, dziękuję - powiedział pułkownik dobywając broni. Padł tylko jeden strzał. Ciało z dziurą w czole osunęło się na betonową posadzkę. Pułkownik spojrzał w prawo, za pancerną szybę za którą stało kilku ludzi w garniturach. Schował broń do kabury.
- Odczyty w normie, eksperyment… - powiedział jeden z naukowców wpatrując się w ekrany.
- Eksperyment się udał - przerwał mu pułkownik oddając salut zastrzelonemu właśnie żołnierzowi. - Witamy ponownie na służbie, żołnierzu.
- Wszystko dla sprawy
- odparł żołnierz salutując. Ślad po kuli powoli zanikał...
Wiatr i śnieg były na rękę obserwującej squot postaci. Kolejny sprzymierzeniec oprócz ciemności. Zacinający, mokry śnieg oblepił nieruchomą sylwetkę nadając groteskowe kształty.
 
Mike jest offline