Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2019, 22:00   #30
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokład Anabelle, delta Rhone

Łódź wypłynęła z przystani szlacheckich rodów statecznym tempem, sunąc pomiędzy pasmami rzednącej porannej mgły. Kiedy jednak znalazła się na wodach głównego portowego basenu, stojący w kokpicie kapitan pchnął przepustnicę i motor jednostki zagrał dużo wyższą nutą. Siedzący w trójkę na dziobie zwiadowcy ekspedycji musieli się szybko złapać za relingi, by nie spaść do wody, kiedy przednia część łodzi uniosła się w górę.

Mijając łagodnymi łukami inne jednostki Anabelle przesunęła się wzdłuż południowej części portu. Oczom jej pasażerów ukazały się niewielkie wzgórza ponad dokami, przykuwające uwagę wielobarwnymi plamami kupieckich namiotów. Było to słynne poza Montpellier wielkie targowisko, na którym Afrykanie sprzedawali pożądane w południowej Europie towary ze swoich ojczystych krain: sól, kakao, kawę i czerwony pieprz, egzotyczne zwierzęta i drogie tkaniny. Sami kupowali w ogromnych ilościach owoce ciężkiej pracy Franków: ryby, węże, mięczaki, mięso ptaków. Nieprzebrane bogactwo delty Rhone czyniło z tego regionu prawdziwy spichlerz dla Tulonu, Perpignanu i Tuluzy, a rodzący się z kupiecką smykałką Neolibijczycy w pełni z rzeczonego bogactwa korzystali.

Anabelle przyśpieszyła jeszcze bardziej i stojąca na dachu kokpitu Angeline Léa poczuła jak pęd powietrza zaczyna rozwiewać jej włosy. Stojący przy zatankowanym miotaczu ognia Sang starał się nie gapić na dziedziczkę Sanguine zbyt natrętnie, ale kobieta czuła na sobie jego dyskretne spojrzenia. Mężczyzna był jednym z trzech sierżantów oddelegowanych pod rozkazy kapitana Perraulta, ciemnowłosego oficera o naznaczonej długą blizną twarzy. Szlachcianka nie wątpiła w kompetencje całej czwórki, ale świadoma rozlicznych zagrożeń czyhających w rozlewiskach Rhone nie zamierzała się zdawać wyłącznie na ich opiekę.

Łódź wypłynęła w końcu z portu, pozostawiając za sobą spieniony kilwater pomknęła na południe skacząc zwinnie po niewielkich falach dorzecza. Angeline Léa przeciągnęła wzrokiem po idących w górę delty dwóch starych parowych towarowcach. Powiewały na nich bandery Perpignanu, co oznaczało, że statki przybywały do Montpellier po nowe dostawy żywności dla ludu Bordenoir. A każda kolejna jednostka cumująca w porcie oznaczała napływ dalszej gotówki do kufrów inkasujących celne opłaty Sanglierów. Angeline Léa nie mogła nie dostrzegać ogromnej mądrości ukrytej w poczynaniach jej odległych przodków, kiedy przyszło im stanąć twarzą w twarz z pierwszymi przybyłymi do Franki czarnoskórymi kolonizatorami.

Sanglierowie mogli wówczas próbować stawiać opór, mogli krzyżować szyki intruzom i szkodzić im na wszelkie sposoby, ale w oporze takim nie byłoby najmniejszego sensu. Opór oznaczałby jedynie utratę wpływów i majątków. Władcy Montpellier uczynili zatem coś innego: powitali Afrykanów niczym serdecznych przyjaciół, pozwolili im osiąść w mieście i rozbudować port na własny koszt do rozmiarów dużej bazy zaopatrzeniowej. W zamian zyskali od czarnoskórych sojuszników prawa do ściągania opłat celnych i portowych, a także zgodę na utrzymanie dotychczasowego statusu frankańskiej szlachty.

To dzięki tym traktatom i tym źródłom dochodów siedemnaście starych dumnych rodów mogło pracować nad wielkim planem przywrócenia w całej France monarchii.

Motorowa łódź mknęła środkiem wielkiej rzecznej odnogi, zamkniętej z obu stron ścianami gęstej nadrzecznej roślinności. Wszędzie dostrzec można było stada ptaków, od rozkrzyczanych białopiórych mew poprzez kolorowe kaczki aż po majestatyczne w swym locie czaple. Stojąca na szczycie kokpitu dziedziczka widziała też wszędzie kołyszące się na falach rybackie łodzie, na sąsiadujące z Montpellier niewielkie sadyby poławiaczy małży i krabów, wioski łowców węży.


Układ miejsc na pokładzie. Kapitan łodzi w kokpicie razem z Abdelem i Leonem, są tam wygodne sofy dla właścicieli i nawet mały barek. Angeline na dachu kokpitu z jednym Sangiem, trzej pozostali na rufie. Bastien i bracia Grimm na dziobie. Dwaj mechanicy pod pokładem łodzi. Rozpoczęła się podróż przez dorzecze.

* * *


Po upływie dwóch godzin odnogi Rhone uległy znacznemu rozszerzeniu, chociaż oczom pasażerów wciąż jeszcze nie ukazało się Morze Śródziemne. Coraz więcej porośniętych zielonym gąszczem wysp ograniczało pole widzenia, więc prowadzący łódź szyper starał się płynąć środkiem nurtu. Kilkakrotnie musiał ustąpić miejsca dużo głębiej zanurzonym statkom towarowym płynącym w górę delty ku Montpellier, za każdym razem zachowując w manewrach ostrożność zrodzoną z szacunku wobec znamienitych pasażerów.

Słońce podniosło się wyżej. Letni skwar zaczął powoli dawać się we znaki, chociaż Anabelle płynęła dostatecznie szybko, by pęd powietrza nadal przynosił ludziom na pokładzie pewne wytchnienie. Sytuacja ta uległa zmianie w trzeciej godzinie podróży, kiedy szyper odbił z ciągnącego się prosto na południe nurtu w węższe odnogi rozlewisk, zmierzając najkrótszą drogą ku portowi w Tulonie. Anabelle zwolniła zauważalnie, zaczęła sunąć bardziej statecznym tempem przez zielonkawe wody delty.

Kapitan Perrault przywołał do siebie trzech podkomendnych, nakazał im trzymać broń pod ręką. Chociaż nic nie wskazywało na bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia dziedzica Sanguine, w rozlewiskach Rhone zdarzały się napaści na podróżnych, przeprowadzane przez bezwzględnych rabusiów upłynniających później swe łupy w tętniącym życiem Tulonie.

Przezorność oficera szybko zyskała potwierdzenie. Jean-Pierre Grimm pierwszy zauważył kilka ludzkich sylwetek stojących na odległym o dwieście metrów brzegu jednej z wysp, wpatrzonych w bezruchu w wodę kanału.


Sześć albo siedem osób, chociaż z powodu odległości nie widzicie szczegółów. Zachowują się bardzo spokojnie, po prostu Was obserwują. Jakieś deklaracje?
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 20-11-2019 o 22:04.
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem