Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2019, 10:08   #96
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Do rana nie zostało już wiele czasu. Franko niczym cerber krążył po budynku sprawdzając wszystkie systemy alarmowe Dimy. Niektórzy w półśnie słyszeli jego niezbyt ciche kroki. Nie chciał przeszkadzać innym w śnie, ale nie był stworzony do skradania. Stare i skrzypiące prawie przy każdym kroku linoleum nie pomagało. O dziwo dawało to pozostałym poczucie bezpieczeństwa. Skoro słyszeli jego miarowe kroki, oznaczało to, że nikt ich nie napadł jeszcze. Wszak wiadomo, że śmierć przychodzi ukradkiem.

Rankiem okazało się, że nikt ich nie napadł. W dodatku przestał padać śnieg i wyszło słońce. Po śniadaniu zebrali się do wyjścia. Franko torując drogę przez zaspy spojrzał w kierunku, diabelskiego gargulca. Teraz nie wyglądał już tak gargulcowato.
Po paru minutach dotarli do przystanku. Cud trwał nadal, jezdnia była odśnieżona, choć żeby nie było za dobrze, cały śnieg z jezdni pług zgarnął na chodnik.
- Idźcie w pokoju, ofiara spełniona.
Wierni zaczęli powoli opuszczać kościół śpiesząc się do pracy. Tylko Niewielka grupka została w ławkach, w bocznej, zacienionej nawie. Ojciec Forthill zmrużył oczy starając się coś dostrzec, widział tylko ciemne sylwetki, jedna była dużo większa od pozostałych. Zamienił kilka słów z kilkoma wiernymi, odesłał ministranta do zakrystii i ruszył w tamtym kierunku.
- Ojcze, oni potrzebują pomocy.
- Poczekajcie, zaraz Raf, ministrant przebierze się i pójdzie do szkoły. Znasz drogę na dół. Przyjdę tam niebawem i porozmawiamy.
Zespół ciekawie rozglądał się po skromnym, ale schludnym pomieszczeniu z łóżkami. Nie było tu wygód, ale i nie byli do wygód przyzwyczajeni. Dima rzucił plecak na łóżko, na którym nie tak dawno leżał Zack, i usiadł dając odpocząć nodze.

Po dłuższej chwili usłyszeli kroki i pojawił się ojciec Forthill.
- Jak wam mogę pomóc moje dzieci?
 
Mike jest offline