Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2007, 20:52   #35
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
Łucznicy z farmy Ranulusa stali poddenerwowani na swych pozycjach. Wypatrywali zbliżających się wrogów, serca dudniły im w piersiach a ich oddech stały się płytkie i nierówne.
- Proch... uważajcie... to wybuchnie! Po czym niebo rozdarła błyskawica i dał się słyszeć potężny huk. Właśnie wtedy jeden ze strzelców stojących na drabinie spadł niefortunnie i złamał kark. Morale drastycznie spadły, na dodatek złą sytuację potęgował zamęt na sąsiedniej wieży. W najkrytyczniejszym momencie nadeszło zbawienie z nieba, błogosławiony deszcz. Wszyscy pokrzepieni nowym duchem ochoczo stanęli do walki. Na komendę Brada wypuszczono strzały.
Sytuacja miała się zupełnie inaczej wśród widlarzy. Ci stali twardo broniąc dostępu do bramy, od tego zależało ich życie a oni o tym wiedzieli. Na dźwięk drwiących głosów splunęli obficie na ziemię.
***
Zasadzka wydawał się być dobrze zorganizowana. Strażnicy nawet nie pokwapili się by przeczesać skraj lasu, ze zwykłego żołnierskiego olewactwa. Na rozkaz Steliosa Ranulus poderwał się z ziemi. Adrenalina uderzała mu do głowy, z wściekłą furią uderzył na łuczników. Najgorszy okazało się był pierwszy cios i pierwszy trup. Gorąca posoka zlała mu twarz, żołądek podszedł mu do gardła. Nie zdzierżył, zwymiotował profanując zwłoki zmarłego. Szybko jednak się otrząsnął i z wszelkich sił uderzał ostrzem by zabić.
 
qaz jest offline