Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2019, 19:59   #153
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
- Jeśli nasz gaduła nie wie jak trenować swoją super-moc, to może potrenuje chociaż jak formułować zwięzłe wypowiedzi? - rzucił w eter Bury, spoglądając za odbiegającym Adamem. Cały czas zachodził w głowę w jaki sposób inwalida wypowiadał aż tyle słów. Witoldowi gardło zdążyłoby wyschnąć co najmniej trzy razy…
Były żołnierz podniósł się z miejsca. Dalsze oczekiwanie nie miało sensu. Nie przeszukał terenu, nie sprawdził okolicy, nie ustalono wart… Paranoik nie mógłby się wyspać w takich warunkach. Może i Batman był jego idolem z dzieciństwa, ale nie mógł mieć pewności czy ten tutaj jest w pełni zgodny z oryginałem. Poza tym… Nawet najprawdziwszemu Bruce’owi Wayne’owi nie zaufałby w pełni. “Ufaj i sprawdzaj” - tak powtarzał do znudzenia wszystkim swoim kolegom w wojsku i ochronie. Aż mieli go dość i rzygali na sam widok Witolda.
Mężczyzna zastygł na moment w bezruchu. Mógłby przysiąc, że usłyszał kobiecy głos. “...Ktoś mnie słyszy”. Spojrzał na Patricię, ale ta miała zamknięte usta. Wydawało się, że głos musiał należeć do Angeli.
- Glonojad do Akwarium, słyszymy cię - krzyknął tak, aby mulatka usłyszała go po drugiej stronie hali. Chyba nawet nieznacznie się przy tym uśmiechnął, naruszając starannie pielęgnowany “poker face”.

- Bardzo zabawne - mruknęła w odpowiedzi, mierząc Burego chwilowo nieprzyjaznym spojrzeniem. Najwyraźniej jej moc działała i była jak najbardziej powiązana z dźwiękiem. Teraz pozostawało tylko odgadnąć w jaki sposób ją kontrolować i jak wykorzystać ją w walce. W sumie…
- To dobrze - odpowiedziała, tak na granicy krzyku. Było to jak diabli ryzykowne dlatego też nie użyła pełni swojego głosu ale… Coś ją podkusiło i nie mogła się oprzeć. To, że nic się nie stało powitała po części z ulgą po części z niezbyt przyjemnym uczuciem zawodu. Cóż, to by w sumie wiele załatwiło chociaż bez dwóch zdań byłoby też dość kłopotliwe. Może potrzebowała jakiegoś dodatkowego bodźca?
- Cóż, najwyraźniej wbrew temu co uważałam krzyczeć jednak mogę - dodała już swobodniej i głośniej, ruszając z powrotem w stronę zebranych. W głowie wirowały jej kolejne pytania, na które wciąż nie mogła znaleźć odpowiedzi.


Bury przechadzał się wzdłuż palet, podrzucając nonszalancko latarkę i rozglądając się za czymkolwiek użytecznym. Mimo wszystko jednak uważnie śledził wyniki eksperymentów Angeli i zachodził w głowę, jak można by wykorzystać zdolności mulatki w praktyce.
- Wolałbym, abyś nie krzyczała. Może i nie dokonałaś zniszczeń, ale to jednak irytujące - oznajmił Witek, nie wiadomo czy dla żartu czy ze złośliwości. Ciekaw był czy znajdzie na tej hali jakiekolwiek przedmioty, które przydałyby się w nadchodzącym starciu z Żelaznym Sowietą. Apteczka? Leki? Nóż? Może chociaż porządne spodnie? Nie czuł się zbyt komfortowo w dresach do biegania. Drażniła go świadomość, że wygląda jak osiedlowy dres. Praca dość mocno przyzwyczaiła go do garnituru… Choć może to i dobrze? Gdyby miał na sobie elegancką koszulę, pewnie irytowałby się, że Żelazny Sowieta ją pomiął…

- No to już coś mamy - podsumowała Patricia, podchodząc do rozglądającego się mężczyzny - ale Ty nadal nie odpowiedziałeś mi na pytanie. I mówię poważnie. Co potrafisz po wypadku z placu Zwycięstwa?

Bury kucnął przy jednej z palet, otwierając apteczkę, by następnie uważnie zbadać jej zawartość. Jak to już miał w zwyczaju, nie spieszył się z odpowiedzią.
- A ja poważnie odpowiadam. To samo co i przed wypadkiem - odparł mężczyzna przebierając w bandażach, plastrach i maseczkach do resuscytacji. - Byłem na placu i wypiłem tę przeklętą wodę. Nie wiem czy nadal mam w rdzeniu kręgowym to dziwne cuś, czy może już się rozłożyło. Jak Zagórski zaczął nawijać o impulsie elektromagnetycznym, to wskoczyłem do TOI TOI’a. Nigdy nie wiadomo, kiedy człowieka przyciśnie potrzeba, nie?
Witold posłał Patricii krzywy uśmieszek, po czym zaczął pakować wszystko z powrotem do apteczki. Inwentaryzacja zakończona.
- Plastik nie przewodzi elektryczności. Impuls nie zadziałał na mnie. Potem ominąłem wasze… “Zwłoki” i opuściłem plac.

Dziewczyna przyglądała mu się zaskoczona. Teraz jak o tym pomyślała to było oczywiste, ale wtedy na placu jej uwaga skupiona była na czym innym.
Kim on do cholery jest?”
Zwykły, szary Kowalski nawet by o tym nie pomyślał.

Angie w tym czasie postanowiła, zanim dotrze do pozostałych, spróbować jeszcze jednego sposobu. Przystanęła tak parę metrów od grupki i skupiła się na jednej z palet. Nie tej najbliższej bo w razie powodzenia nie chciała oberwać drzazgami. Przykucnęła i skupiając się na chęci zniszczenia, zagwizdała. Nic jej w sumie nie szkodziło, a zyskać mogła kolejny fragment układanki.
Oczywiście nie zadziałało… Postanowiła więc że spróbuje wydać z siebie bezdźwięczny krzyk. Diabli wiedzieli, może to się powiedzie. Jeżeli to nie zadziała to spróbuje znowu, tym razem na siłę wstrzymując głos w sobie. A jeżeli to nie wypali to… Cóż, spróbuje wstrzymać także powietrze… Gdzieś musiał być ten przycisk on i off…
Nie musiała podejmować kolejnych prób bo już pierwsza przyniosła efekty w postaci lekkiego poruszenia się palety. Spróbowała jednak i tak, nie osiągając niczego więcej.
Idąc za efektami tej jednej udanej próby, spróbowała dmuchnąć, jednak to także nie wywołało żadnego efektu. Spróbowała zatem powtórzyć ten eksperyment który się powiódł tyle że z większą siłą. Efekt był jednak tylko nieznacznie mocniejszy.
- Dobra, nie mam pomysłu co dalej - wtrąciła się do rozmowy pozostałej dwójki. - Udało się poruszyć tą przeklętą paletę ale tylko nieznacznie i tylko gdy “krzyczę” ale bez głosu. I niewiele zmienia to ile siły w to wkładam. Szlag mnie w końcu trafi - dodała, czując jak ochota do dalszych prób ją opuszcza, przygnieciona kolejnymi niepowodzeniami.

- Trzeba zmienić często podejście - odpowiedziała Patricia. - Kiedy próbowałam stosować moją moc podchodziłam do tego zbyt racjonalnie. Chciałam wchodzić w cień, a to nie na tym polegało. To było raczej wewnętrzne przekonanie, że jestem w stanie to zrobić. Może u ciebie zapłon stanowią emocje?

Wkurzona Angie pozwoliła sobie na danie upustu tym emocjom i z całych sił wrzasnęła w stronę biednej palety, która jednak przyjęła to ze stoickim spokojem.
- Potrzebuję się napić - skomentowała swoją porażkę pełnym zniechęcenia westchnieniem.

Witold przyjrzał się uważnie zrezygnowanej Angeli, kończąc pakować apteczkę, po czym westchnął cicho. Wydawało się, że drzemie w niej jakiś potencjał, ale mulatka na razie znajdowała się daleko od pełni swych możliwości. Nagle jakby sobie o czymś przypomniał… Z początku sądził, że zapomniał o telefonie, ale przecież wcześniej próbował nagrywać nim otoczenie. Miał go cały czas ze sobą w jednej z licznych kieszeni kamizelki taktycznej. Coś go tknęło, by chwycić za komórkę i spróbować wykręcić numer szefa. Zależnie od tego czy uda mu się dodzwonić czy nie, będzie to już jakaś informacja…

Adam wyszedł przez drzwi, za którymi zniknął Batman. Zobaczył pusty, rozgałęziający się w prawo i lewo korytarz o ścianach i suficie z ciemnej, wygładzonej czasem cegły. Z góry co kilka metrów zwisały żarówki na krótkich kablach. Nigdzie nie było ani śladu Gacka. Przeszedł kawałek w obu kierunkach rozkoszując się możliwością chodzenia z pomocą pancerza. Wciąż nic. Są jakieś drzwi, zaglądasz do środka - puste, ciemne pomieszczenia. I wracasz. Może Batman poszedł dalej? A może szukanie go jest bezcelowe, bo przeszedł przez jakieś tajne Bat-Drzwi? Po nim można spodziewać się jednego i drugiego. Nagle usłyszał krzyk więc cofnął się zobaczyć co się dzieje. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało w porządku podszedł więc do Petera który siedział w Batmobilu naciskał guziki i coś tam do siebie gadał. Może zastanawiał się nad ulepszeniem Spider-Mobilu ? Efekt akcji promocyjnej firmy Corona Mobile która chciała wypremować swój nowy silnik na tyle absurdalny koncept że powraca wielokrotnie w spider-madiach.
Adam spytał się pajęczaka co go ominęło ten krótko streścił eksperymenty dodał też od siebie - Wiesz twoja nowa super ekipa ma chyba troszkę przesyt twojego gadulstwa znam ten ból szczególnie jeśli akurat mam team up z Punisherem, Kapitanem Ameryką albo Wolverinem. Jeżeli mogę ci coś doradzić zaczepki zostaw na przeciwników wyprowadzisz ich z równowagi. A narracja w myślach też pomaga na stres - Dziwna maska puściła oko do kaleki w super pancerzu. Adam pokiwał głową na razie przestawiając się na obserwacje szczególnie że facet z pistoletem właśnie coś wykrył gadając przez komórkę.

- Jeśli powiesz, że Jezus mnie kocha, to jesteś zwolniony - rzekł natychmiast poirytowany szef nim Bury zdążył zaczerpnąć powietrza.

Bury uśmiechnął się lekko pod nosem, gdy usłyszał głos starszego mężczyzny.
- Szefa też odwiedziła babcia z Jezuskiem? - zapytał z lekkim rozbawieniem. - Mam inne pytanie. Co szef sądzi o Żelaznym Sowiecie?

- O czym? To to ma jakieś imię? - westchnął.
- Nie wiem co o nim sądzę. Pojawił się nagle. Wczoraj jeszcze go nie było, a dziś przychodzę i “bach” - rozległo się trzaśnięcie w słuchawce jakby uderzył zewnętrzną częścią palców o wewnętrzną część drugiej dłoni.
- Wszystko powariowało. Połowa załogi mi się nie stawiła. Do większości nie mogę się dodzwonić. A ci, którzy są… Daj spokój. Z normalnych zostali jeszcze tylko Rocky, Zdzisław, Ogryzek, Czaplin i Wójcik. No i ty… chyba. Farba przylazł i powiedział mi, że byłbym dobrym imamem i do twarzy byłoby mi w burce. Nie wiedziałem czy go strzelić w ryj czy wyrzucić z gabinetu. Tomson jest, kurwa, czarny! Pieprzona poprawność polityczna. Do jasnej, tfu, czarnej cholery, ja rozumiem, że z Jacksona dało się zrobić białego w ciągu kilku lat, ale z białego czarnego w jedną noc?
Odetchnął.
- Coś się popieprzyło…

Witold słuchał całej relacji szefa z najwyższą uwagą. Nie omieszkał zawczasu włączyć zestaw głośnomówiący, tak aby Patricia i Angie mogły rownież zasięgnąć informacji.
- Szefie nie jestem fizykiem, ale chyba zakrzywiła się czasoprzestrzeń. Teraz przynajmniej mam pewność, że to nie sen albo iluzja. Zna szef kogoś poza Malją? Nie wie szef czy tak jest na całym świecie czy tylko u nas?

Przez chwilę nic nie mówił.
- A wiesz, że nie sprawdzałem? Poczekaj chwilę.
Zapomniał dodać “dłuższą chwilę”. W końcu się odezwał.
- Coś jest grubo pochrzanione. Nawet moja matka nie odbiera telefonu. Nikt. Nikt, kto mieszka poza Malją nie odbiera. Powiem ci więcej, Bury. Dzwoniłem do ojca, żeby dowiedzieć się czy miał kontakt z matką. On mieszka w Malji, ale poza Bielskiem. Nic.

Bury zamyślił się na chwilę.
- Wygląda na to, że w jakiś sposób Zagórski odciął Bielsko od reszty świata, aby tym łatwiej przejąć władzę… Zapowiadał wtedy w telewizji, że Plac Zwycięstwa to tylko próbka…
Witold skrzywił się na moment.
- Jacek uważaj żeby nie dać się zwariować. Pracuję żeby to rozgryźć. Unikaj kłopotów i póki co staraj się płynąć z tym popierdolonym prądem. I nie prowokuj Sowiety…

- No to jedziemy na jednym wózku. Wszyscy teraz staramy się zdobyć jakieś informacje. Wysłałem Czaplina na miasto, żeby się rozeznał w sytuacji, bo nasi klienci… A, szkoda gadać. Zdurnieli jak reszta. Zazwyczaj. Tylko Zdzisław wciąż trzyma kontrakt. Wójcik grzebie w bazach danych. Ogryzek pojechał pogadać z policją, a Rocky siedzi ze mną i patrzymy jak ten Blaszany Drwal wprowadza komunizm z właściwą dla niego, kurwa, gracją.
- Siema, Bury! - krzyknął ktoś ze strony szefa. Witold rozpoznał w nim Tomasza Rzecznego, którego wszyscy nazywali Rocky.
- Właśnie widzę jak policja próbuje go podziurawić. Włącz sobie TVM. Relacja na żywo ze śmigłowca. Kretyni sieją rykoszetami. Na takiego to z CKMem się wychodzi. Ale czasem trafiają. Tylko to gówno daje. Dopatrzyłem się trzech dziur w klatce piersiowej, a on dalej lezie. O, dostał w pysk i zgaduj, dalej nic. On jest armią. Jednoosobową, niezniszczalną armią. Uciekajcie, do cholery! Aaa tam… Rozrywa ich łapami. Musimy albo znaleźć sposób na zatrzymanie takich, albo się przebranżowić na jakichś cholernych najemników. I znaleźć sposób na zatrzymanie takich. No nic, jak będę coś wiedział to dam znać. I ty też tak zrób.

Patricia drgnęła nerwowo słysząc tę relację. Spojrzała szybko w stronę Spider-Mana
- Potrzebuje telewizora. Szybko!
Musiała wiedzieć co się dzieje. Czy przypadkiem nie było tam jej ojca.

Spider-Man postukał kilkukrotnie w panel komputera i wysiadł z samochodu.
- Wiedziałem, że dekorator wnętrz o czymś zapomniał... Przelatywaliśmy nad jakimś sklepem z elektroniką kilka ulic stąd. Jeśli jesteś zainteresowana. Gdzie to jest?
- Przy Rondzie Lisowskiego, a co? Chyba nie chcecie tam iść - odpowiedział szef Burego.
- Gdzież by znowu… - odparł Spider-Man i wystrzelił pajęczynę w sufit. Wyskoczył, podciągnął się i wyleciał przez lufcik, którym się tu dostał.

- Nie martw się Jacek. Mamy dość solidne… Wsparcie - zapewnił Bury, spoglądając za wyskakującym z budynku Spider-Manem. Na razie nie chciał opowiadać szefowi o tym, że doświadczają tu fuzji Ligi Sprawiedliwości z Avengersami, aby i jego nie uznał za wariata.
- W wolnej chwili wyślę wam moje notatki. Wygląda na to, że to wszystko jakoś wiąże się z Zagórskim i wydarzeniami na Placu Zwycięstwa. Jeśli tylko uda mi się przerzucić w pobliże firmy, odwiedzę was. Trzymajcie się.

Witek rozłączył się, by po raz kolejny zatonąć we własnych myślach.
- Wydaje mi się, że jesteśmy w naszym świecie, tylko mocno odkształconym. W dodatku ktoś jest w stanie przywoływać istoty z kompletnie wymyślonych uniwersów. Batman i Spider-Man to nie wszyscy. Mógłbym przysiąc, że widziałem też Pikachu. Ta zwariowana strefa obowiązuje chyba tylko na terenie Bielska. Gdy wczoraj wyjechałem za miasto, wszystko wydawało się normalne. A w samym Bielsku dział się dzień sądu ostatecznego… W internecie ludzie piszą, że nagle pojawiały się fragmenty ludzkiego ciała w ich mieszkaniach. To samo stało się w moim aucie. Górna połowa policjanta, który kontrolował mój pojazd, zniknęła nagle i zostały same nogi. To, że mój szef nie może dodzwonić się do nikogo spoza Bielska, tylko to potwierdza. Ktoś, kto to zainicjował ma ograniczony zasięg rażenia.
Mężczyzna zmrużył oczy, przyglądając się pobliskiej ścianie.
- Myślę, że to sprawka Zagórskiego. Cały ten swój przeklęty wykład na placu zaczął od pieprzenia o zaginaniu czasoprzestrzeni, oddziaływań, kwarków, gumowych membran, kul do kręgli i innych gówien. Później jak przejął sygnał telewizyjny, groził że to dopiero początek. Z początku myślałem, że w jakiś sposób może wywierać wpływ na tych, którzy mają w rdzeniu to jego paskudztwo. Ale ani mój szef, ani pozostali koledzy z firmy nie byli nawet blisko Placu Zwycięstwa wtedy. A mimo to zmienia im się kolor skóry i pieprzą o imamach. Poza tym… Sam Zagórski wydawał się zaskoczony, że ktokolwiek przetrwał ten jego eksperyment. Chyba wszyscy mieliśmy po prostu umrzeć. Nie rozumiem jednak czemu inaczej odczuwam ból odkąd zaczęło się to szaleństwo. Stawiam jednak, że kluczem do rozwikłania tego jest albo Sowieta, albo ten cały “Dom Boży”.
Bury westchnął głośno.
- Ale nie damy rady sprawdzić każdego kościoła w Bielsku. Moim zdaniem te babcie gadające o Jezusie mogą stanowić trop. Być może powiedzą gdzie jest Dom Boży, jeśli zapytać odpowiednio. Pamiętam, że ta przed moim mieszkaniem zaatakowała Sowietę patelnią. Możliwe też, że musimy unieszkodliwić samego Żelaznego Sowietę. Ale o tym muszę porozmawiać z Batmanem. Jeśli ma więcej sprzętu, być może udałoby się nam chwycić tę metalową puszkę na wielki magnes i wywieźć poza Bielsko. Jeśli ta cała moc zakrzywiania czasoprzestrzeni działa tylko do granic miasta, być może Żelazny Sowieta całkowicie osłabnie, gdy oddali się od źródła?

- Nie musimy sprawdzać każdego. Wystarczy skupić się na tym, który najbardziej się zmienił - odparła Patricia chodząc w kółko. Chociaż próbowała to ukryć to ręce się jej trzęsły.

- No dobrze, dobrze, ale może najpierw się do tego porządnie przygotujemy? - zasugerowała Angie, dołączając w końcu do reszty. - Batman powinien mieć tu jakiś zapas sprzętu chociaż nie mam pojęcia co tak w ogóle może nam być potrzebne. I tu jest kolejny problem… Jesteśmy cywilami, jakbyście zapomnieli. No, przynajmniej ja… - Spojrzenie jakie rzuciła Buremu wyraźnie świadczyło o tym, że jego za cywila nie uznaje. - Wiem, że świat stanął na nogi, a przynajmniej ta jego część ale no… Nie będziemy też chyba biegać po mieście z bronią i co, szukać staruszek latających na tym, co akurat trafi im między nogi? Proponowałabym najpierw sprawdzić czym dysponuje nietoperz. Jeżeli faktycznie jest taki jak w filmach i komiksach to możliwe że jakieś szanse na rozwikłanie tego wszystkiego mamy.
Póki co nie chciała rozwodzić się na temat prawdziwości teorii, którą właśnie wysnuto. Sam fakt, że znajdują się nie we śnie a w jakiejś formie rzeczywistości był dla niej wystarczającym szokiem. Oznaczało to bowiem, że gdzieś tam czeka Babette, czeka Morbi i Mitras. Oznaczało to także że będzie musiała znaleźć sposób by się do nich dostać.

Adam słuchał rewelacji z otwartą gębą “Więc jednak się myliłem ?! A co będzie z moim wózkiem i rzeczami ? Ciekawe czy zniknął czy wciąż jest w tym dziwnym mieszkaniu… Adam sukinsynu jeden nie pora teraz o tym myśleć przecież giną policjanci! ” - Skarcił sam siebie w myślach zgodnie z radą człowieka - Pająka zachowując większość przemyśleń na monolog wewnętrzny. Miał jednak kilka uwag które uważał za istotne tylko teraz będzie musiał się skupić i zacieśnić słowa - Gacka nie znalazłem tam jest jakiś korytarz z lampami i dużo drzwi. Angelo sądzę że twoja moc może się przydać do odwracania uwagi strażników czy rozpraszania przeciwników tak jak w grach skradankowych tylko że zamiast rzucać kamieniami “rzucałabyś ” swoim głosem? - Powiedział Sosnowski przez chwilę miał ochotę dodać więcej ale ugryzł się w język.


Witold uznał, że pora odszukać Batmana, by przedstawić mu te rewelacje i zapytać o lepsze wyposażenie...
 

Ostatnio edytowane przez Bardiel : 22-11-2019 o 20:04.
Bardiel jest offline