Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2019, 21:00   #172
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Katerina Lautermann zachwiała się po raz pierwszy. Był to ruch ledwie zauważalny w ciemnościach nocy i pośród szaleństwa rozgrywającego się na oczach przerażonych obrońców. Tę ewidentną oznakę skrajnego wyczerpania spostrzegła chyba tylko Olivia, wymachująca świetlistym konarem niczym bohaterka jednego z imperialnych eposów.

Ametystowa Czarodziejka traciła kontrolę nad własnym ciałem, poddana oddziaływaniu potężnych sił, o których zwyczajni ludzie mieli jedynie mgliste pojęcie. Młoda kobieta skoczyła w stronę członkini Kolegium, gotowa powlec ją przemocą ku bramie, która lada chwila mogła zostać zatrzaśnięta.

Zatrzaśnięta i odgradzającą swym masywnym kształtem wnętrze osady od hordy upiornych najeźdźców. Oraz garstki stawiających im czoła ludzi.

Czarni rębacze spod znaku Morra najwyraźniej pojęli w końcu, że ich los będzie przypieczętowany, jeśli zostaną na przedpolu Herrendorfu choćby chwilę dłużej. Wypełniając przestrzeń wokół siebie ostrą stalą, jęli cofać się pośpiesznie ku bramie, wciąż śląc w powietrze odrąbane członki nieumarłych. Jeden z nich utykał, inny podtrzymywał ramieniem swą opierającą się na mieczu towarzyszkę.

- Pani, musimy się ratować! - krzyknęła raz jeszcze Olivia łapiąc Katerinę za ramię. Wtedy zza jej pleców dobiegło donośne rżenie przestraszonego konia, uderzenia kopyt w rozmiękły grunt. Dziewczyna obejrzała się odruchowo ponad ramieniem, krzyknęła przestraszona widząc jak ogier pana Niersa przysiada na zadzie unosząc w górę przednie nogi i potrząsając w wyrazie przerażenia głową. Reiklandczyk zdołał zapanować nad swoim wierzchowcem, na chwilę poddał zwierzę swej woli.

Przerażone rżenie konia wyrwało Katerinę Lautermann ze stanu niezrozumiałego amoku, przywróciło jej trzeźwość umysłu. Ametystowa Czarodziejka obrzuciła błyskawicznym spojrzeniem rojące się od nieumarłych przedpole Herrendorfu. Nie traciła czasu na ocieranie z czoła zimnego potu, zamiast tego machnęła lewą ręką i wykrzyczała krótką formułę. Wokół jej szczupłej wysokiej postaci rozeszła się fala Shyishu, pulsująca silną aurą w oczach zdrętwiałej z wysiłku i słaniającej się na nogach Olivii.

Magiczna energia odrzuciła w tył pierwsze szeregi ożywieńców nie czyniąc jednocześnie żadnej krzywdy wycofującym się pośpiesznie morrytom.

- Chwyć mą dłoń, pani! - krzyknął z wysokości siodła Karl Peter - Prędzej!

Czarodziejka uniosła głowę spoglądając na jeźdźca przelotnie, a potem odwróciła się w stronę wciąż otwartej bramy i potruchtała w jej stronę, z magicznym kosturem przygasającym w kurczowym uścisku kobiety.

Leto i jego ludzie, Olivia z Hansem i pan Niers podążyli w ślad za nią, a kiedy pokonali otwór bramy, ta została natychmiast zatrzaśnięta, z głuchym hukiem i pośród żarliwych modlitw o ocalenie.

Dopiero wtedy Katerina Lautermann pozwoliła sobie na okazanie słabości.

Zemdlała, kiedy tylko przebrzmiało echo zatrzaskiwanych wrót, a szponiaste dłonie nieumarłych zaczęły drapać po bramie i kamieniach muru.
 
Ketharian jest offline