Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-11-2019, 12:13   #171
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Ani mi się kurwa, waż! Stać w miejscu na Sigmara, bo wrócę jako trup i wbiję ci łeb w dupę tak głęboko, że zdechniesz od smrodu własnego gówna!- warknął Karl na wieśniaka, jednocześnie kierując sztych pałasza prosto pod jego nos. Jednak rzezimieszek widział, co się święci i panika, która zaczęła ogarniać kmiotków nie była nieuzasadniona. Za bramą jednak pozostał ktoś, kto mógł przechylić szalę w tej walce. Karl nie miał wielkiego wyboru.

Uderzył konia ostrogami w bok, aż ten zatańczył na zadnich kopytach po czym gwałtownie ruszył przez bramę prosto w mrok, w ciżbę nieumarłych których desperacko odpierali Leto i pozostali Morryci. Spokojnie odliczał odległość taktem końskich kopyt, zamierzając pochylić się w siodle, złapać wąską kibić czarodziejki, następnie gwałtownym skrętem konia władować ją na kulbakę i korzystając wciąż z tempa wierzchowca pognać w stronę bramy.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 22-11-2019, 21:00   #172
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Katerina Lautermann zachwiała się po raz pierwszy. Był to ruch ledwie zauważalny w ciemnościach nocy i pośród szaleństwa rozgrywającego się na oczach przerażonych obrońców. Tę ewidentną oznakę skrajnego wyczerpania spostrzegła chyba tylko Olivia, wymachująca świetlistym konarem niczym bohaterka jednego z imperialnych eposów.

Ametystowa Czarodziejka traciła kontrolę nad własnym ciałem, poddana oddziaływaniu potężnych sił, o których zwyczajni ludzie mieli jedynie mgliste pojęcie. Młoda kobieta skoczyła w stronę członkini Kolegium, gotowa powlec ją przemocą ku bramie, która lada chwila mogła zostać zatrzaśnięta.

Zatrzaśnięta i odgradzającą swym masywnym kształtem wnętrze osady od hordy upiornych najeźdźców. Oraz garstki stawiających im czoła ludzi.

Czarni rębacze spod znaku Morra najwyraźniej pojęli w końcu, że ich los będzie przypieczętowany, jeśli zostaną na przedpolu Herrendorfu choćby chwilę dłużej. Wypełniając przestrzeń wokół siebie ostrą stalą, jęli cofać się pośpiesznie ku bramie, wciąż śląc w powietrze odrąbane członki nieumarłych. Jeden z nich utykał, inny podtrzymywał ramieniem swą opierającą się na mieczu towarzyszkę.

- Pani, musimy się ratować! - krzyknęła raz jeszcze Olivia łapiąc Katerinę za ramię. Wtedy zza jej pleców dobiegło donośne rżenie przestraszonego konia, uderzenia kopyt w rozmiękły grunt. Dziewczyna obejrzała się odruchowo ponad ramieniem, krzyknęła przestraszona widząc jak ogier pana Niersa przysiada na zadzie unosząc w górę przednie nogi i potrząsając w wyrazie przerażenia głową. Reiklandczyk zdołał zapanować nad swoim wierzchowcem, na chwilę poddał zwierzę swej woli.

Przerażone rżenie konia wyrwało Katerinę Lautermann ze stanu niezrozumiałego amoku, przywróciło jej trzeźwość umysłu. Ametystowa Czarodziejka obrzuciła błyskawicznym spojrzeniem rojące się od nieumarłych przedpole Herrendorfu. Nie traciła czasu na ocieranie z czoła zimnego potu, zamiast tego machnęła lewą ręką i wykrzyczała krótką formułę. Wokół jej szczupłej wysokiej postaci rozeszła się fala Shyishu, pulsująca silną aurą w oczach zdrętwiałej z wysiłku i słaniającej się na nogach Olivii.

Magiczna energia odrzuciła w tył pierwsze szeregi ożywieńców nie czyniąc jednocześnie żadnej krzywdy wycofującym się pośpiesznie morrytom.

- Chwyć mą dłoń, pani! - krzyknął z wysokości siodła Karl Peter - Prędzej!

Czarodziejka uniosła głowę spoglądając na jeźdźca przelotnie, a potem odwróciła się w stronę wciąż otwartej bramy i potruchtała w jej stronę, z magicznym kosturem przygasającym w kurczowym uścisku kobiety.

Leto i jego ludzie, Olivia z Hansem i pan Niers podążyli w ślad za nią, a kiedy pokonali otwór bramy, ta została natychmiast zatrzaśnięta, z głuchym hukiem i pośród żarliwych modlitw o ocalenie.

Dopiero wtedy Katerina Lautermann pozwoliła sobie na okazanie słabości.

Zemdlała, kiedy tylko przebrzmiało echo zatrzaskiwanych wrót, a szponiaste dłonie nieumarłych zaczęły drapać po bramie i kamieniach muru.
 
Ketharian jest teraz online  
Stary 23-11-2019, 21:43   #173
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Po zmierzchu 21 Brauzeit 2518 KI, za bramami Herrendorfu

Dwaj herosi, brudni awanturnicy, bohaterscy banici ze snu, o porwaniu przez których marzyły dziewczęta z pod strzech i te z pod czerwonych dachówek, tak rada była Karlowi i Hansowi Olivia, że zostali na przedpolu tak długo, wystarczająco długo, by utrzymać w niej resztki odwagi i ocalić czarodziejkę. Przekraczając otwór w grubych murach dziewczyna czuła irracjonalną radość, chwilę jeszcze wcześniej jej serce wątpiło. Wiedziała, że gdyby nie obecność zabijaków, stchórzyłaby i uciekła zostawiając mistrzynię na pewną śmierć.

Dziesięć kroków za bramą padła na kolana, wzrokiem zmąconym jeszcze obrazami emanacji strumieni magii widziała, że osłabioną panią powiedli do chaty woskowanego kapłana. Śmiech i rozpacz, targały uczuciami panny Hochberg, toteż łzy z histerycznym śmiechem na przemian zalewały jej oblicze, by wreszcie dogadać się i pospołu wyrzeźbić dziewczęcą buzię. Klęcząc Olivia podpierała się na lśniącym kosturze, miecz pozostał wbity obok w lepkie błoto. Uniosła nieziemsko ulepione przeżyciami lico ku górze szukając wzrokiem towarzyszy, szybko okazało się, że nie była jeszcze na to gotowa. Wzrok będący jeszcze jednym okiem po tamtej stronie zobaczył zbyt wiele, za kolorem Dhar podążył odór, skwasłe pivo i niemyte zęby, nagle zaś za odorem potwór, strach w zapachu. Zjeżyły się włoski na ręce adeptki, nie wytrzymała, głowę już w dół trzymała, zwymiotowała.

Groteskowa gęsta kropla śliny wisiała z kącika ust młodej czarownicy, druga formowała się w lewej dziurce nosa, zaś ta z prawej ją goniła. Olivia zastygła nie zważając na dyskomfort, wpatrzyła się w skrawek podłoża przed sobą oświetlony magią. Na to co zwróciła. Mogłaby przysiąc, że widziała tam twór, którego koloru nie potrafiła nazwać, kształtu zmiennego, śmierdziało, ale smrodu tego nie potrafiła panna z Remer nazwać ni przyrównać. Poltergeist stopniał w magicznej poświacie, a dziewczynie wróciła trzeźwość umysłu. Przynajmniej tak się jej zdawało.

Walka była nienaturalnie cicha, nieliczne komendy na murach i odgłosy spadających ciał, nieme, obdarte z krzyku.

Tum. Tum, tum. Tum. Tum

Czy nieumarli umierają? - nurtowało Olivię.

Kiedy podniosła się z kolan, cała w błocie na drżących nogach, z twarzą w mieszaninie smarków i łez, uznała, że wygląda równie żałośnie jak dzielni obrońcy Herrendorfu. Była już w połowie swej drogi ku bramie, gdy coś kazało się jej obrócić. Przysięgła sobie, że wróci jeszcze tej nocy na mur, choćby tylko, żeby popatrzeć. Spojrzeć z dystansu w oczy bestii. Poszukać klucza.

Zawróciła i skierowała się do domostwa kapłana Valdemara.

Olivia sprawdziła, czy nikt nie robi czarodziejce prania mózgu, albo innego prania. Światło wzięła ze sobą, działa tylko godzinę, lepiej żeby zgasło w rekach czarownicy, a nie nagle na murach, bo pomyślą , że już kompletna klapa, bo światło padło.

Po scenie w domu kapłana Sigmara wariatka Hochberg wraca na mury. To też opiszę. Chyba, że wydarzy się coś nieoczekiwanego.

MG:
Nie dało by się podprowadzić takiej zbroi kruczej tym rannym , zanim się pójdzie na mury?


 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 23-11-2019 o 21:48.
Nanatar jest offline  
Stary 24-11-2019, 19:24   #174
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Noc 21 Brauzeit 2518 KI, domostwo Valdemara

Katerina Lautermann nie ocknęła się ani razu przez czas, kiedy Leto niósł ją we własnych ramionach do zionącego chłodem domostwa starego kapłana. Jego przyboczni odstąpili od przywódcy na widok uniesionej znacząco ręki, zawrócili ku kamiennemu murowi dołączając do walczących na nim wieśniaków. Olivia przystanęła na chwilę rozdarta pomiędzy chęcią wspięcia się na wał, a poczuciem obowiązku nakazującego jej towarzyszyć czarodziejce.

Poczucie obowiązku zwyciężyło, przynajmniej w tej chwili. Ściskając kurczowo promieniujący złocistą poświatą konar, dziewczyna podążyła w ślad za jasnowłosym Śniącym oraz stawiającym nieporadnie kroki Valdemarem.

Złożona na drewnianym łóżku, na wypełnionej kaczym pierzem kołdrze, Ametystowa Czarodziejka odzyskała w końcu świadomość, otworzyła gwałtownie oczy i spróbowała się podnieść z posłania.

- Jesteś bezpieczna - powiedział natychmiast Leto, przytrzymując Katerinę w miejscu i kładąc jej dłoń na umieszczonym obok ciała magicznym kosturze. Czarnowłosa magiczka stężała w pierwszej chwili, ale rozpoznała oblicze czciciela Morra, bo opadła z powrotem na posłanie. Jej odzyskujące wyraz trzeźwości spojrzenie zatrzymało się na postaci uzbrojonej w czarodziejski kostur Olivii.

- Nie lękasz się sięgać po moc - powiedziała Lautermann - To dobrze. Możesz mi się przydać, dziecko. Co się ze mną stało?

- Zasłabłaś, pani - wtrącił naprędce pokasłujący z wysiłku Valdemar - Wyzwoliłaś potężną moc, stanęłaś przeciwko strasznemu nieprzyjacielowi. Pierwszy raz w życiu dane mi było ujrzeć równie niszczycielskie zaklęcia Wiatru Śmierci, wszelako Pan Wron nie ustępuje ci potęgą.

W świszczącym głosie starca dźwięczała nieskrywana zgroza oraz głęboki ton zwątpienia.

- W minionych nocach ani razu nie widzieliśmy tych strasznistych zielonych oczu - dodał kapłan siadając niezgrabnie na krawędzi łóżka - A zmarli jęli się poruszać znacznie szybciej niż do tej pory. Co to może oznaczać, pani? Czy to twa obecność tutaj wyzwoliła w nich ten upiorny wigor?

- To jedynie martwe ciała, które nie posiadają własnej woli - odparł Leto - Wszystko, co czynią powodowane jest mocą tego, który za nimi stoi. Nekromanty. Jego poczynania mogły ulec zmianie z wielu powodów, więc nie powinniśmy ich łączyć tylko z osobą czarodziejki. By móc odpowiedzieć na twe pytanie, kapłanie, musimy wpierw zrozumieć, co się tutaj działo w poprzednich nocach i dniach. Opowiedz o początku wszystko, co pamiętasz. Od chwili, w której ujrzeliście tych zmarłych po raz pierwszy.

Zasłuchana w uspokajający swoim brzmieniem głos jasnowłosego, Olivia przysiadła na drewnianym zydlu opodal łóżka, spoglądając to na Ametystową Czarodziejkę, to na Śniącego, o którym wciąż praktycznie niczego nie wiedziała.
 
Ketharian jest teraz online  
Stary 25-11-2019, 22:46   #175
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Noc 21 Brauzeit 2518 KI, domostwo Valdemara

Jasny blask odzierał wnętrze domostwa Sigmaryty z uprzedniej tajemniczości, na twarzy czarodziejki ujawniał nieziemskie zmęczenie i ból, kapłana światło przenikało niemal na wskroś, tylko Leto wydawał się być obojętny na siłę poświaty, czule ujął dłoń Kateriny, wzrok zaś utkwił melancholijnie, nad jej lewym ramieniem. Pojęła panna Hochberg, że nie przystoi razić pomieszczenia tak mocnym blaskiem, zdjęła z głowy czapkę z nausznikami i przystroiła świecący konar w naprędce zaimprowizowany abażur. Zrobiło się nawet przytulnie, mimo to Olivia nie mogła znaleźć sobie miejsca, ciche dudnienia spadających bezwładnie ciał i pokrzykiwania na murach przypominały o pozostałych tam towarzyszach.


Bawiła się świecą, by czymś się zająć. Palec jej drgnął, a świeca zatoczyła się i poleciała w dół. Instynktownie Olivia rzuciła się by ją pochwycić, czyniła to lewą ręką i złapała przedmiot nim ten uderzył w podłogę, ale zapomniała o gorącym wosku, który wdarł się w wierzch dłoni szczypiącą falą gorąca, na domiar spotykających małą czarownicę nieszczęść ratując świece potrąciła świecący konar i choć go pochwyciła, to czapka spadła, obnażając pannę w przedziwnej pozie. Wypuściła świece, ta upadła na podłogę.

- Głupia świeca - palnęła

Wtedy przebudziła się czarodziejka i o wszystkim zapomniano, Olivia osadziła znów czapkę na latarni, znalazła naczynie z chłodną wodą, tylko taka tam była i włożyła doń dłoń, odnalazła i miejsce, zaciekawiona usiadła, bo padły pytania, które i ona pragnęła zadać, a raczej usłyszeć na nie odpowiedzi. Dla wygody schowała maseczkę z twarzy w kieszeń kożuszka, czyniąc to dziękowała bogom, że nie miała jej zapiętej na twarzy kiedy zwymiotowała.
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 25-11-2019 o 23:17.
Nanatar jest offline  
Stary 26-11-2019, 03:59   #176
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Hans musiał przyznać Morrytom, że może w głowie nie mieli po kolei, ale jak na nawiedzonych duchownych stalą wywijali nieźle. Sam chciał się do nich dołączyć, pokazać co to on nie umie, ale wołania Smarka szybko wybiły mu ten głupi pomysł z głowy. Katerina Lautermann straciła panowanie nad całą sytuacją i trzeba było się ewakuować.

- Lautermann, wypierdalamy stąd, teraz! - wołał oprych, łamiąc tym samym resztki etykiety, do której się stosował, ale czarodziejka prawdopodobnie była już całkowicie otumaniona od swojego hokus-pokus i nic nie słyszała. W porę pojawił się Karl na swoim wierzchowcu, niczym wybawca z historii dla młodych dziewczyn, tyle tylko, że w wersji mocno budżetowej.

Gdy znaleźli już się za bramą, Hans Hans chciał udać się razem z pozostałymi odwaźnymi do chaty, do której odnieśli konającą czarodziejkę. Coś mu jednak podpowiadało, że dokładnie tak jak podczas przyjazdu do tej dziury, tak i teraz nie byłby mile widziany. Przecież był tylko przydupasem, nikim ważnym. Nie znał się też na nieumarłych, klątwach czy czarach. Miał jednak pojęcie jak rąbać mieczem. Jego miejsce tej nocy było gdzie indziej.
- Przestań mi świecić tym gównem po oczach i idź sprawdź czy z Wielkiej Pani będzie jeszcze jakiś użytek tej nocy. - zwrócił się do Olivii, która wciąż trzymała w rękach coś świecącego.
- Ja idę na mur, pomogę tym chłopkom. Słyszałem jak kilku z nich wspominało, że Saxa chyba się zesrała na widok tych zdechlaków. Może trafię jak akurat z gołą dupą będzie biegała, hue hue hue!
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 26-11-2019, 08:28   #177
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- W huj...ty zboczony jesteś. Rajcują cię zasrane dupy? - parsknął Niers, schował pałasz nonszalanckim ruchem do pochwy i ruszył za Hansem Hansem na mur, dokładnie uwiązując konia do drewnianych schodów. Nie chciał, aby zaniepokojone obecnością nieumarłych zwierzę, pozostawione bez dozoru stratowało jakiegoś kmiota. Wierzchowiec jednak opanował już swój strach, i jedynie leniwie żuł jakąś kępę trawy, wachlując się swoim długim ogonem. Karl docisnął węzeł i zadowolony popędził na mur.

Okazało się, że strach obleciał nie tylko Saxę, ale i Franza, a Karl przypominając sobie butne słowa brodacza we wspólnej izbie nie mógł odmówić sobie ironicznego uśmieszku, kiedy z tupotem wbiegał po drewnianych schodkach na prymitywy ale solidnie zbudowany ostrokół.
Natknął się na Oswalda, który jedynie wytrzeszczył oczy.
-No co się gapisz świnko? Chcę zobaczyć jak udajesz Gwardię Reiku. Póki co miernie Oswald, tylko miernie - zaśmiał się szyderczo biorąc do ręki porzucony przez jakiegoś kmiota bosak.

"Kurwa, ale ich dużo" pomyślał dopiero teraz widząc ogrom całej trupiej hordy. Momentalnie zrozumiał, dlaczego młodzian i dziewka, która nie miała wcześniej do czynienia z zabijaniem po prostu nie wytrzymali.
"To po kiego huja się tu w ogóle pchać..." pomyślał nakładając skórzane rękawice i poprawiając kapelusz, jak zwykle przed walką.

To była długa noc, choć Niers nie musiał ani przez chwilę korzystać ze swoich umiejętności szermierczych, ani nawet wyciągać pałasza. Nie lubił trupów. Zawsze, jak kogoś zabijał, lubił patrzeć na ostatnie iskierki życia, kołaczące się w źrenicach, kiedy umysł zdawał sobie sprawę z nieuniknionego, a ciało po prostu zdychało na klindze. Lubił widzieć ten opór, wręcz wypisany na twarzy. Tu nie było nic. Płonące niczym świeczki oczy nieumarłych nie wyrażały niczego, a twarze, zastygłe w pośmiertnym grymasie nie były często nawet kompletne, by dało się uchwycić jakąkolwiek emocje. Byli niczym drewniane zabawki, sprzedawane na odpuście na Konigsplatz, sztywne i sztuczne. Nieludzkie. Tym bardziej nie potrafił wykrzesać z siebie czegokolwiek poza obrzydzeniem.
Drąg, zakończony jakimś zardzewiałym hakiem oparł o krawędź palisady, a następnie, poruszając nim niczym wiosłem zanurzał ten hak w plątaninie ciał poniżej i zwalał kolejne upiorne kukiełki w dół, gdzie roztrzaskiwały się o błotnistą ziemię, rozpaczliwie machając przez krótką chwilę kończynami, niczym przewrócone na skorupy żuki. Odrobinę satysfakcji dawało to, że światełka w ich oczach gasły za każdym razem, kiedy podrzucił nieumarłego na tyle wysoko, by spadł z wysokości co najmniej chłopskiego dachu. Czasem musiał przebijać ich niczym motyle na szpilce i wtedy dopiero podnosić, ale jedynie tych, co dotarli niemal do samej korony ostrokołu. Mięśnie napinały się pod skórzaną kurtką, pot perlił się na czole, potem sapnięcie i kolejny nieumarły gasł w morzu trupów, tratowany i wbijany w błocko kolejnymi, gotowymi zająć jego miejsce. Kolejne ruchy ramion, kolejna kukiełka strącona niczym ze stojaka lalkarza, szybująca w ciemność.
Po zgaszeniu czterech tuzinów światełek, Niers przestał liczyć. Nie było warto. Ruch, szybujące ciało, światełko zgasło. Ruch, ciało, zgasło. Ruch, ciało...
Karl pracował niczym kukiełka.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 26-11-2019 o 17:33.
Asmodian jest offline  
Stary 26-11-2019, 11:25   #178
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Saxa biegła ciemną, straszną, ciasną uliczką. Wbiegła w nią kiedy uciekła z muru. Teraz krawędzie strzech klaustrofobicznie zwieszały się nad uliczkami, jakby chciały pogrzebać dziewczynę za życia, aby potem by wstała jako żywy trup…

Droga między domem wspólnoty a bramą może i była krótka, ale dziewczyna źle skręciła i trafiła między zabarykadowane, obco i strasznie wyglądające domy. Te wielkie ponure chałupy wydawały się równie martwe co stare grobowce.

Dziewczyna krzyknęła ze strachu a po policzkach popłynęły jej łzy bezradności. Stanęła w wąskiej uliczce próbując się uspokoić. Jak mogła? Potwory zza mury zabiją im wszystkich. Choć dobrze że się zatrzymała przynajmniej w tej chwili mogła rozpoznać budynek Zgromadzeń i rzucić się do drzwi. Wpadła do środka, pomieszczenie było puste, oświetlone tylko żarem z pozostawionego ogniska.
Dziewczyna w końcu mogła się zatrzymać, dorzuciła drwa na żarzące się węgle i skryła się w ciemnym zakątku wspólnej sali.

Trzęsącymi się dłońmi okryła się kocem. Wystawiając spod przykrycia jedynie wystraszone oczy i sztylet ściskany w dłoni.

Zaczęła oczekiwanie na poranek, kiedy ktoś z niepokojącym skrzypieniem otworzył drzwi wpuścił do środka odgłosy z głębi wioski i powiew chłodu i wilgoci. Nie był to Felix. Co z nim? Może zginął na murach i odszedł na bagna jako nieumarły? Albo właśnie dogorywa w jakiejś błotnistej kałuży, resztkami sił opierając się klątwie Pana Wron? A może był to nieumarły?! Przyszli po nią?! Te myśli sprawiły że dziewczyna zadrżała pod ukryciem a jej dłoń zacisnęła się jeszcze bardziej na sztylecie.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 27-11-2019 o 07:50.
Obca jest offline  
Stary 26-11-2019, 11:39   #179
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Gdy czarodziejka zaniemogła i fioletowe światło jej magii zgasło, Felix w końcu się otrząsnął i mocniej zaciskając rękę na majdanie łuku jakoś opanował drżenie. Saxy już obok nie było, ale nie miał czasu jej szukać. Horda nieumarłych zbliżała się nieubłaganie, niczym wody wylewającej rzeki i już tylko kamienny mur mógł się oprzeć jej naporowi.

Mayer na próbę podpalił jedną z owiniętych materiałem strzał, które nasączył wcześniej w oliwie i strzelił w nadciągającą zbieraninę ożywieńców. Pocisk poszybował z ognistym furkotem, lecz myśliwy szybko doszedł do wniosku, ze trupy ani się tego nie wystraszą, ani nie rozpierzchną, tylko będą tępo przed siebie leźć, bez różnicy czy w ogień, czy lodowatą wodę.

Myśliwy postanowił zachować reszte pocisków na odpowiedniejszą chwile i złapał za przygotowane wcześniej, drewniane widły. Już po chwili musiał zrobić z nich użytek, kiedy zaczął spychać trupy wspinające się niebezpiecznie wysoko po plecach innych, atakujących truposzy.

Zadanie nie było może niesamowicie trudne, ale ilość i nieugiętość ożywieńców z każdą chwilą męczyła obrońców coraz bardziej. Wolno upływający czas jednocześnie wlewał w ich serca niepewność, czy aby ta przekleta noc kiedyś się dla nich skończy. Zielone ślepia zdawały się ich otaczać niczym morze upiornych świetlików i każdy rozpaczliwie wyczekiwał wschodu słońca. Choćby jednego promienia.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 26-11-2019 o 21:08.
Cattus jest offline  
Stary 26-11-2019, 23:03   #180
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Zbliżajace się z mdlącym odorem trupy i fantasmagoryczny pokaz czarostwa zrobił swoje. Mauer znó miał przed oczyma majaki z rzezi w jakich brał udział. Niemal pamiętał na twarzy ochlapującą go krew rozszarpywanych kompanów, wrócił dźwięk rozbijanej młotem czaszki przeciwnika, niczym odgłos rozłupywanego z chrzęstem dorodnego arbuza. Nie opanował się. Zwymiotował, a topór bezwładnie upadł na ziemie. Brodacz skoczył do tyłu, bo ucieczka była najlepszym co mógł zrobić. Nie chciał tu zginąć. Nie krzyczał, nie wymachiwał rękoma. Po prostu pobiegł z obłędem w oczach w stronę jedynego miejsca jakie znał w Herrendorfie.

Wpadł do wnętrza Domu Zgromadzeń niemal razem z futryną i zatrzymał się na środku izby. Dysząc cieżko uwolnił resztkę treści zołądka. Przetarł rękawem zarzygane usta i brodę.

Na Morra... Nie ucieknę stąd przecież. Przecież jeśli się przedrą to Dom Zgromadzeń mnie nie uchroni...

Wiedział, że choćby sama horda chaosu parła na mury tej podłej wsi, to musi tam stać, żeby zwiększyć swe szanse na przeżycie.

- Kurwości...

Wziął parę głębokich wdechów i wyciągnął zza pazuchy małą piersiówkę, z której pociągnął solidny łyk. Był gotów. I wtedy zorientował się że nie jest sam w izbie.
 
8art jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172