Jak tylko Killian usłyszał krzyk Dziadka, złapał za płaszcz stojącego z rozdziawiona gębą klechę i pociągnął Go za prowizoryczną barykadę jajogłowego. "Pozwól że się dołączymy". Wyjął Deserta i odbezpieczył. Uśmiechnął się do chemika i puścił oko, "Będzie dobrze". Obrócił się i wychylił tylko leciutko głowę aby spojrzeć na drzwi wejściowe. Po czym znowu się schował - "Nie jednak sie pomyliłem. Aż tak dobrze nie będzie. Nie wychylajcie sie, pan Carver coś szykuje." Przykucnął za barykadą, wychylił się na tyle by móc celować w wejście i wchodzących gangerów. I czekał...
Ostatnio edytowane przez Killian : 04-08-2007 o 23:17.
|