Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2019, 15:38   #168
Amduat
 
Amduat's Avatar
 
Reputacja: 1 Amduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputację
Kolejny raz książę z Novi zawładnął sceną ledwo się na niej pojawił. Już od przekroczenia progu oczy pozostałej szóstki śledziły jego ruchy, uszy słuchały co mówił, a mówił dużo, jak to Fox. Był też na tyle wyrozumiały, aby nie pocisnąć wiązanką rodem z Det na widok drugiego mężczyzny w pokoju. Na szczęście zachował wrodzony tak i finezję, później zaś Panna Holden uwiesiła się na nim, robiąc wszystko aby przypadkiem humor nie obrócił mu się o 180 stopni. Z tego poświęcenia przerwała kolację w połowie i podjadała z doskoku, zbyt zajęta podziwianiem kolimatora, wymiennym z obłapianiem wytatuowanego gangera. Dopiero przy sprawie Murzynki z Crow poważnie się zasępiła i aby problem ugryźć, przegryzła kanapkę.
- Wynajmiemy ją - powiedziała wreszcie, kończąc przełykanie - Pedzio rzucił się gamblem ostatnio, milady też. Wydębiłam jeszcze od niej małą premię… na paliwo - skrzywiła się, zagryzając wargę - Jutro musimy skoczyć do Petro przed wyjazdem… i właśnie. Widziałeś gdzieś lornetki z notko?

- Nie. Mówię przecież, że o tej porze wszystko już pozamykane. Jutro trzeba będzie się rozejrzeć po mieście. Ale to chyba te same sklepy co ze spluwami.
- Alex posadził sobie Vesnę na kolanach, tak, że siedziała bokiem do niego a on sam nadrabiał pustki żołądkowe częstując się bez skrupułów tym co było na stole. Widocznie tej sprawy też nie dało się od ręki załatwić no ale wydawało się, że Alex ma już jakieś rozeznanie gdzie można zacząć szukać takiego gadżetu.

- A Nutellka… - przerwał na chwilę by napić się ze szklanki jakiegoś owocowego kompotu. Przełknął co miał w ustach i skinął głową. - No racja. Ten Latynos wydawał się w porządku. Może po prostu się ją wynajmie. - zgodził się zadowolony, że Vesna tak łatwo podsunęła proste rozwiązanie które wydawało się mieć szanse powodzenia.

- Właśnie! - Technik wyprostowała się nagle, obracając głowę ku blondynce. Łypnęła też katem oka na odsadzonego dziewczynami ochroniarza w gustownym różu, lecz i tak więcej uwagi zwracała na gospodynię.

- Kristi słuchaj, jest sprawa - zaczęła neutralnie, bujając się Foxowi na kolanach. - Wiesz może czy od kogoś w okolicy można skołować dynamit, albo inne silne materiały wybuchowe? Takie w ilości aby wysadzić stary, metalowy most.

- Materiały wybuchowe?
- Kristi chyba takiego pytania kompletnie się nie spodziewała. Bo siedziała obok swojej ulubionej pary i bawiła się rączką od smyczy jaką miała zaczepioną do obroży więc w pierwszej chwili wydymała swoje pełne usta w niemym wydechu. Potem zwinęła je w wąski dzióbek i poszukała natchnienia w suficie zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Na mnie nie patrz. My na stanie nie mamy czegoś takiego. Mamy ochraniać trasy i koncerty a nie coś wysadzać. - Steve wciąż siedząc we flamingowym, kusym szlafroczku skorzystał z chwili zastanowienia szefowej aby odpowiedzieć za ich własne firmowe zasoby. A to dało czas by gospodyni się namyśliła i dała jakąś odpowiedź.

- No tak naprawdę to nie wiem. Nie interesowałam się tym nigdy. - przyznała bezradnie blondynka patrząc przepraszająco na Vesnę i Alexa. - Ale możecie spróbować “Składzie Rzecznym” u Smithy’ego. On ma różne rzeczy z dalekich stron. Trochę działa jak lombard gdzie ludzie mu zostawiają różne rzeczy w zastaw albo gdy się termin składowania przedawni bo jakąś karawanę coś rozwali i wtedy towar przechodzi na własność firmy. No to może mieć różne rzeczy. Tylko to tak hurtowe ilości, nie dla detalistów. - blondynka powiedziała z pewnym wahaniem i ociąganiem gdy widocznie nie była tego wszystkiego pewna skoro sama się tym nigdy nie parała.

- No i możecie jeszcze pójść do Eda Langelier. Tego od najemników. Nie wiem czy miałby coś takiego ale ma duży przemiał ludzi co przychodzą i odchodzą do jego agencji. Może wie kto mógłby mieć coś takiego. Podobnie z Black Guards. Może coś mają. Albo tak uzbieracie czego wam trzeba po trochu to tu to tam. - gospodyni w końcu rozłożyła ramiona w geście bezradności na znak, że więcej nie przychodzi jej do głowy kto mógłby mieć coś takiego.

- A kto to jest ta Nutellka? - zapytała zmieniając nieco temat na to co z kolei ciekawiło ją samą.

- Jadąc do Espanioli zatrzymaliśmy się w Crow, bo byłam głodna - panna Holden wyjaśniła szybko, równie szybko zapisując w pamięci nowe tropy i wzdychając w duchu. Czekało ich mnóstwo latania, jeżdżenia i biegania jutro… dobrze, że jeszcze mieli “dziś”.

- W barze poznaliśmy Lilly, dziewczynę pracującą jako kelnerka i jakoś się tak zgadało, że pomogła się nam wykąpać - rozłożyła trochę bezradnie ręce - Złota dziewczyna, poznasz ją w weekend - puściła blondynie oczko - Jest twoją wielką fanką.

- Mhm. Najczarniejszą i najsłodszą.
- Alex pokiwał głową dla potwierdzenia słów Vesny gdy już zaczynał kończyć to co sobie nałożył. I na ile go znała to chyba już nasycił swój największy głód bo jadł już wolniej i mniej koncentrował się na samym jedzeniu coraz bardziej reagując na to co działo się dookoła.

- Najczarniejszą i najsłodszą? - blondynka zmarszczyła brwi na znak, że taka wypowiedź nie jest dla niej zrozumiała. Bo to co mówiła Vesna chyba było zrozumiałe i o to się nie dopytywała.

- No czarna jest. Czarniejsza od niej. I jest tobą zachwycona, że tobie to nie przeszkadza na koncertach. Tak jakoś to mówiła. - Alex zaczął się rozglądać po stole co by sobie nałożyć jeszcze ale akurat przełknął i znów napił się kompotu więc pozwolił sobie na nieco dłuższą wypowiedź. Wskazał na Marisę aby uzmysłowić sprawę lokalnego kolorytu która z obecnego grona miała najciemniejszą karnację a i tak przy Lilly wydawała się blada.

- Aaa! No to świetnie! Jak miło, że tak miło mówiła! - teraz gdy sprawa się wyjaśniła gwieździe estrady twarz rozjaśnił ciepły i promienny uśmiech na znak, że podobało jej się to co usłyszała.

- Wyrwało się jej że nie wszyscy są mili dla niej właśnie ze względu na kolor skóry i nie raz miała z tego powodu sporo nieprzyjemności. Wiesz jak jest… Południe, nie? - technik mruknęła, wyciągając Runnerowi z kieszeni paczkę skrętów i bez skrępowania odpaliła sobie jednego, zerkając na blondi - Chyba od czarnych mniej się tu nie lubi mutantów. Nie wszędzie i to archaiczny stereotyp, jednak ludzi ciężko zmienić. - zapaliła, zaciągnęła się i wypuściła dym gangerowi prosto w twarz - Pomyśl jak byłoby jej miło, gdybyś wpadła… - zamilkła w pół słowa, marszcząc brwi i coś kalkulując w głowie aż pstryknęła palcami - Ej Kristi, my pewnie do piątku zostaniemy. Dawaj zwijamy się całą ekipą z powrotem na tę imprezę u Lee i Marisy w domu. Zahaczymy o Crow, zabierzemy Nutellkę… i coś zjemy. To tutaj to dobra szama - wskazała na stół - Ale to co ona potrafi ogarnąć… - aż westchnęła na samo wspomnienie przepysznego żarcia wchłoniętego w ilościach hurtowych.

- Wpaść do niej? Do Crow? - blondyna zmarszczyła brwi jakby się upewniała, że mówią o tym samym zerkając na detroicką parkę.

- Mhm. Jutro. I tak jedziemy po szybę do wozu. - Alex pokiwał głową na znak aprobaty i zgody na taki plan. Widocznie skoro i tak mieli być w Crow to widział w tej wyprawie miejsce dla Kristi.

- Jutro? Ale nie z samego rana? - gospodyni chyba nie miała ochoty zrywać się skoro świt i wyłazić z tego gościnnego łoża.

- Nie. Rano jedziemy na spotkanie z paniusią. Potem na miasto i za miasto. Zajedziemy po ciebie. - Runner szamiący z talerza nie widział tutaj żadnego kłopotu w tej wyprawie do Crow i Nutellki na co i Kristi miała widocznie podobne zdanie.

- A właśnie. A co to za impreza co ma być w weekend? - teraz blondyna zainteresowała się tym co niejako cały czas wracało co jakiś czas w tej dyskusji.

- Noc Poczęcia?
- panna Holden uniosła brew pytająco - U dziewczyn w domu, młodzież zabawia się i wymienia materiał genetyczny. Celem jest zostawienie im być może nowej puli aby nie dochodziło do chowu wsobnego. Poza tym alkohol, muza i ciepły klimat, idealny do łażenia na smyczy Szykuje się zajebista impreza. Nie może nas tam zabraknąć! - zaśmiała się i nie wstając Runnerowi z kolan, ściągnęła przez głowę kieckę. Na razie zdecydowała skończyć z ustaleniami i gdzieś po drodze do poranka dogadać z Kristi wycieczkę do Roxy... a potem całej wyprawy za Espaniolę. Jeszcze mieli czas, zresztą wstępnie się dogadali.
- Ale to na razie ktoś tu chyba ma karną kolejkę - powiedziała, zabierając Alexowi widelec. Dodała też ostrzejszym tonem - Kristi do mnie! Trzeba go rozebrać... no rusz się, miernoto! - wstała, ciągnąc Runnera w kierunku wielkiego łóżka. Aby nie narzekał należało się nim zająć. Dobrze, że były w przewadze...
 
__________________
Coca-Cola, sometimes WAR
Amduat jest offline