Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2019, 19:23   #169
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Mimo całej niezbyt optymistycznej okolicy, miała ona jeden niezaprzeczalny plus - wewnątrz zrujnowanego domu pozostałego po bezimiennej rodzinie żyjącej zapewne jeszcze przed wybuchem wojny, nie padało na łeb i jakkolwiek by nie patrzeć - dało się wreszcie wyschnąć łącznie z ubraniami, które od nieprzerwanej wilgoci na zewnątrz, przypominały permanentnie mokre szmaty do podłogi.

Iwanow miał własne marzenie, wypalone na wewnętrznej stronie powiek ledwo zamykał oczy. Stawało się one materialne i coraz mocniej przechodziło w spektrum rzeczywistości materialnej, im więcej czasu porucznik był zmuszony do noszenia ciężkiego pancerza, wraz z resztą oporządzenia taktycznego.
Już myślał, że wreszcie ziści się jego pragnienie, gdy los sprzedał mu cios kolanem prosto w nerkę.

Wpierw podniósł się ich myśliwy, zaraz potem Marcus sięgnął po latarkę aby iść z ich kierowcą zabezpieczać teren, albo go przeszukiwać, jedna sabaka.
Z ciężką miną i wzdychając cicho, Anton też się podniósł, biorąc w jedną z rąk pochodnię, a drugą złapał uchwyt pompki i przerzucił ją sobie przez ramię.
- Pilnuj Lamaya, ja poniańczę Bruce'a - mruknął cicho do Buźki, przechodząc obok niego. Pomyśleć że mógł właśnie zrzucić pancerz... ale nie.

Wizja siebie bez ciężkich blach rozwiała się, znów stając się raptem cieniem widzianym przez ułamek sekundy gdy Pietrowicz zamykał powieki.
- Sztoby tiebia wyjebali w sraku... - mruknął w ciemność, wlokąc się z pochodnią za traperem.
 
Dydelfina jest offline