Pokład Anabelle, delta Rhone
W istocie Leon zdał sobie sprawę ze swej egzaltacji dopiero kiedy Sang pociągnął za spust karabinu. Powietrze wypełniło się zapachem prochu, a huk wystrzału spłoszył daleko kaczki. Wydawało się młodemu wynalazcy, że dostrzega prujący przestrzeń pocisk, ku jego uldze nikt nie ucierpiał, a postacie rozpoczęły ruch. Krok w tył, rozpoczęły i zamarły, i tak zamarł młody szlachcic. Uświadamiając sobie nieludzkie zachowanie marionetek, zastanawiał się od czego gorszego odwodzą ludzi swym przedstawieniem. Idąc za ciosem pierwszej decyzji wydał kolejne rozkazy żołnierzom.
- Jasna cholera. Ty druga burta, ty rufa, wypatrujcie! - Widział, że dziobu pilnuje drapieżca, a postaci na plaży pozostali Sangowie i Angeline Lea. Otworzył właściwą walizkę wyjmując karabin, jednocześnie przypominając sobie w której z waliz schował butle z gazem i gumowym wężem.