Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2007, 22:26   #12
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Waszą wrzącą i pełną emocji dyskusję przerwał nagle przeraźliwy krzyk dobiegający z głębi lasu. Wrzask był krótki, ale straszny, słyszeć się w nim dało człowieka rozrywanego na strzępy.
Zupełnie z zaskoczenia coś sunącego między ściółką i liśćmi niczym przebiegły gad złapała jedną z owiec i zaczęło ciągnąć ją w głąb lasu. Reszta owiec z przerażenia rozbiegła się w różne strony.
- Moja owca! - wyrwało się Olivierowi i odruchowo zaczął za nią biec.
Krasnolud zmieszany tą sytuacją, lekko przerażony aczkolwiek bardziej ciekawy i odważny pobiegł za chłopakiem.

- Widziałeś to? - Fobos usłyszał głos kobiety, która zwracała się do mężczyzny
- Co widziałem? - spytał mężczyzna
- To, co porwało tę owcę... - odrzekła kobieta z przerażeniem
Zainteresowany rozmową Fobos postanowił się wtrącić.
- A co to było? - zapytał z ciekawości
- Las Fobosie, Las...
Mężczyzna spokojnym krokiem ruszył za krasnoludem.
- I Ty chodź, człowieku-cieniu - rzekł Fobos do Nathissa, jakby od samego początku wiedział, że tam stoi.

Podążaliście za ciągnącą przez coś owcą, jednak nie udało wam się jej dogonić. Jedyne co wam po niej zostało to krwawy ślad na uschłych, jesiennych liściach. Pomyśleliście by może wrócić do miasta i błagać o przebaczenie, ale to była bardzo krucha myśl. Krucha tak samo, jak złocista ściółka po której szło wam stąpać. Nagle zorientowaliście się, że nawet jakbyście chcieli wrócić to nie wiecie jak, choć z drugiej strony, biegliście cały czas prosto, więc nie powinno być problemu.
- Hi hi hi - usłyszeliście przesłodki śmiech, jakby dziewczynki
- Ojej, uciekła wam owieczka? - powiedziała troskliwie, a jednak drwiąco.
- Dlaczego weszliście do mojego Królestwa? Czemu ranicie moje liście? One krwawią...należy im się szacunek! Inni też po nich deptali...tak bardzo cierpią... - powiedziała smutno. Głos dochodził znikąd. Nikogo też nie dało się dostrzec. Słyszeliście po prostu uroczą dziewczynkę, która jakby cierpiała, a jednak i drwiła. Przynajmniej tak to odbieraliście...
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline