- E... - inteligentnie odparł Florek i wzruszył ramionami. Miał się przyznać, że rano go wątpiec złapał jak miał z pieleszy wyleźć i do kompanii dobiegł na ostatkach tchu?
- Albo się spieszy, albo polujemy, robicie tyle rabanu że wytropienie czegośkolwiek to pół dnia zajmie, albo i cały - zmienił temat. - Przecież żarcie jest - wskazał na pakunki... A może i na osła.