Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-11-2019, 00:11   #11
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
- Jeden dzień bez jedzenia nikogo nie zabije. Przecież nie chodzi mi o nie doniesienie im zapasów, tylko żeby się nie zmęczyć drogą. Poza tym nie lubię Johana, z wzajemnością zresztą i gdyby nie to że akurat potrzebuję pieniędzy to by mnie tutaj nie było. - wzruszył ramionami troll. - Oni mieli dziesięcidzień na zagrabienie wszystkiego co cenne a my mamy lecieć na złamanie karku żeby im prowiantu nie zabrakło? Może jeszcze w pas się kłaniać i buty lizać? Niedoczekanie! - po tych słowach splunął siarczyście w trawę.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline  
Stary 24-11-2019, 13:32   #12
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Popołudnie przed wyjazdem

Colin nie zamierzał zbyt dużo czasu spędzać w karczmie. Miał słabą głowę, a nazajutrz chciał być w dobrej formie. Jego kompani pili i to dużo, on zaspokoił się raptem dwoma kuflami piwa i wiedział, że jeżeli wypije jeszcze jeden więcej, to jutro nie wstanie z łóżka.
Po wyjściu z gospody, Colin nie do końca wiedział, co ze sobą począć. Był strasznie podekscytowany faktem jutrzejszego wyjazdu, więc ciężko mu było się skupić na czymkolwiek. Przez to wszystko zapomniał o jednej, bardzo ważnej rzeczy, przez którą jego wyjazd wciąż stoi pod znakiem zapytania. Rodzice… Z ojcem raczej nie powinno być problemu, ale matka to już zupełnie inna kwestia. Z nią nie będzie już tak łatwo. Bogowie, miał jechać w głąb Mrocznej Puszczy, a bał się własnej matki…

Bał się wrócić do domu, było jeszcze za wcześnie. Musiał obmyślić plan, jak załagodzić całą sytuację z rodzicami. Poszwenda się trochę po wiosce i za jakiś czas wróci do siebie. Nie musiał nic kupować, spakowany był praktycznie od momentu, kiedy tylko postanowił, że zgłosi się na wyprawę. Ostatnia przechadzka po znanych miejscach, tuż przed wyjazdem. Nie mógł się już go doczekać, ale jednak będzie tęsknił za niektórymi rzeczami.

Gdy zrobiło się już totalnie ciemno, a na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, Colin skierował swoje kroki do domu. Gdy był już blisko, zauważył światło od kominka, które odbijało się w oknach. Wszyscy byli w domu… Garlan po cichu liczył, że może będą tak zmęczeni, że pójdą wcześniej spać, ale niestety, los nie był ostatnio dla niego łaskawy.

Zanim jednak wszedł do środka, położył się na chwilę na trawie pod chatą i zaczął wpatrywać się w gwiazdy. Wszędzie panowała cisza, wszyscy siedzieli już w swoich domach, od czasu do czasu słuchać było tylko szczekanie psów. Widok nieba nocą od dziecka go fascynował i w jakimś sensie uspokajał. Zaczął się zastanawiać, czy w Mrocznej Puszczy będzie widać niebo i czy będzie się czymś różnić, od tego tutaj…wygląda niebo. Kto wie, o wszystkim przekona się już wkrótce.

Po jakimś czasie zrobiło się już chłodno i chcąc nie chcąc musiał w końcu wejść do środka i zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem.
Gdy tylko przekroczył próg domu, musiał szybko uchylić się przed nadlatującą w jego kierunku drewnianą chochlą.
- Gdzie byłeś tyle czasu?! Ty nicponiu, leniu patentowany, gdzie byłeś się pytam?! – wrzaski jego matki dało się pewnie słyszeć w każdym miejscu w wiosce.
- Byłem zajęty, chciałbym… – zaczął, ale niestety nie dane mu było skończyć.
- Ty? Zajęty? A czym ty możesz być zajęty? Niech no tylko ojciec w końcu wytrzeźwieje, już on ci przemówi do rozsądku! Bo ja już nie daje rady! – krzyczała wciąż na niego. Colin spojrzał na ławę przy kominku i rzeczywiście leżał na niej pijany ojciec. Może to i dobrze, że musi się użerać tylko z matką.
- Jutro wyjeżdżam! Na długo! – Colin krzyknął w końcu na cały dom. Odwagi dodał mu pewnie alkohol, który wciąż jeszcze krążył w jego żyłach.
Matce mało rondel nie wypadł z rąk.
- Już ja widzę jak ty gdziekolwiek pojedziesz! Po moim trupie! Od jutra masz zakaz wychodzenia gdziekolwiek! Zostajesz w domu i koniec kropka! – postawiła na stole miskę i wlała mu do niej potrawki z kurczaka. – Teraz jedz!

Colin nie miał najmniejszej ochoty siedzieć razem z tą kobietą, ale jednak, gdy zobaczył ciepły posiłek zaburczało mu głośno w brzuchu. Przez wszystkie ostatnie wydarzenia, kompletnie zapomniał o jedzeniu. Usiadł przy stole i udając, że nie słucha matki, szybko zjadł całą potrawkę, po czym poszedł do swojego pokoju.

Zamknął za sobą drzwi i podszedł do łóżka. Wyciągnął spod niego swoją torbę i jeszcze raz dokładnie sprawdził, czy wszystko ma. Składane posłanie, trochę prowiantu i najważniejsza rzecz, łom i narzędzia do otwierania zamków. Wydawało się, że wszystko było gotowe. Nigdy nie wyruszał w tak daleką podróż, więc nie do końca wiedział, czy zabrał to, co najpotrzebniejsze. Po chwili zastanowienia zamknął torbę i położył ją pod oknem.

Położył się do łóżka i starał się zasnąć. Był bardzo podekscytowany, ale musiał trochę pospać, w końcu będzie potrzebował dużo sił. Wszystko miał już zaplanowane, wstanie najwcześniej jak się da i po cichu wymknie się przez okno. To był jedyny sposób na wyrwanie się z tego miejsca. Zrobiło mu się smutno, że ma taki kontakt z rodzicami, a nie inny, ale co zrobić. Po kilki chwilach w końcu udało mu się zasnąć.

Gry tylko obudziły go pierwsze promienie słońca, Colin wstał szybko z łóżka, podszedł na palcach do drzwi i przyłożył do nich ucho. Słychać było chrapanie matki. Mógł więc spokojnie wymknąć się przez okno. Wziął swoją torbę, schował sztylet za pas i otworzył okno. Rozejrzał się jeszcze przez chwilę po pokoju, kto wie kiedy znowu tu wróci. Uśmiechnął się delikatnie i wyszedł przez okno. Nie czekając dłużej, ruszył na miejsce spotkania z właścicielem karawany.

Obecnie


Colin trochę inaczej wyobrażał sobie tą podróż. Najpierw była dyskusja, która prawie przerodziła się w kłótnię o to, czy powinno się szanować osły czy nie, a później czy spieszyć się do reszty grupy, która czekała na nich czy jednak powoli przemieszczać się w ich kierunku.

- Jak dla mnie, musimy jak najszybciej tam dotrzeć. Cholera wie, czy coś ich nie zaatakowało w tej całej puszczy. Jeżeli ich uratujemy, to nas spłynie gloria i chwała! – wyszczerzył się w stronę towarzyszy. – Ale oczywiście przerwa na pieczyste musi być – dodał szybko, gdy tylko zobaczył jaki wyraz twarzy przybiera Vraar. Wydawało mu się, że był najmłodszy z całego towarzystwa, ale na pewno nie zamierzał przez to siedzieć cicho.
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline  
Stary 25-11-2019, 10:32   #13
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
- Jak zaatakowało, to już dawno zrobiło z nich nie tylko pieczyste, ale i przeżuło kości - ziewnął Florek, wlokący się na końcu pochodu i słuchający rozmowy trzy po trzy. - Więc dla nas sława, chwała i prowiant zostaną.

Ziewnął raz jeszcze i mocniej otulił się płaszczem. Popił wczoraj solidnie, ale bardziej w kość dawało mu niewyspanie. Kto to widział zwlekać się tak wcześnie po nocnych ekscesach? Brr... Zadrżał, tym razem na wspomnienie wieczoru.

Zaczęło się całkiem miło. Przyszli awanturnicy balowali, on siedział nieopodal z kompanami, emablując ponętną Ludwisię bardziej z przyzwyczajenia niż potrzeby, bo choć buzię miała śliczną, a cyce jak donice, to jęzor długi jak - nie przymierzając - idący z nimi osioł. Wiedział dobrze, że jakby dziś z nią zległ to jutro cała wieś plotkowałaby, że ślub biorą. Uch! Niedoczekanie.

Więc Ludwisia pytlowała, on słuchał jednym uchem, potakując odruchowo gdy czasem nabierała tchu, aż nagle dziewczyna wypaliła:
- A wiesz, że kowalówna to z brzuchem zaraz paradować będzie? Słyszałam, że od paru dni rano jak kotem nią miota.
- Hę?! - zaskoczony Florek wyprostował się na ławie. - E... może ten... rzygawica ją wzięła?
- E gdzie tam. Tylu się kręciło koło niej, a ona taka cnotka niby, a tu proszę! - Ludwika zachichotała i przysunęła bliżej, niby niechcący ocierając się o niego biustem i dziejąc kolejnymi plotkami.

Ale Florek nie słuchał. Z kowalem nie było żartów, oj nie było. I synów miał, a córuchna jedna, wychuchana... Dużo się Florek namęczył, dużo nachodził potajemnie, żeby ją sobie zjednać, ale przecie nie na zawsze! Tyle dziewcząt czekało by zakosztować jego towarzystwa, nie mógł ich zawieść! A nikogo nie było, co by się za nim wstawił, matka i ciotki już dawno suszyły mu głowę, żeby się ustatkował, bo wiecznie mu gaci prać nie będą, o cerowaniu skarpet nie mówiąc.

Półelf zerwał się z miejsca, zaskakując kolegów i mało nie zrzucając Ludwisi z ławy. Energicznym krokiem podszedł do johanowych ludzi.
- Też z wami jadę, tylko się pożegnać musiałem - klapnął między trolem a Colinem i sięgnął po kielicha. A potem po kolejnego, bo głowę miał mocną. Leśne potwory i spalona gwiazda wydawały się o wiele mniej straszne, niż brzuchata żeniaczka.

 
Sayane jest offline  
Stary 25-11-2019, 13:28   #14
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Tegan myślał, że na szarym końcu szedł właśnie on, gdyby nie usłyszał głosu Florka, który to on kończył ten 'konwój' zwany pożądaniem.
-Tu jesteś. Myślałem, że to ja kończę kolejkę - rzekł ze śmiechem to pięknisia w białej czuprynce. Akurat, gdy się odwracał ten ziewał. Super, nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie. Vraar może mieć rację, warto się zatrzymać i zapolować na jakiegoś zwierza.

Problem w tym, że on nie był myśliwym. Jedyne co mógł zrobić to dostrzec cokolwiek i rozerwać go w drobny mak bez opanowania. Taką miał naturę
Zawsze był taki dziki, może przez to nie potrafił czytać ani pisać, bo wszystko rozwiązywał w jeden sposób. SIŁA! Tylko taką sposobnością się cechował.
-My tylko pozbieramy to co z nich zostało - powiedział niejako dołączając do rozmowy.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 25-11-2019, 13:42   #15
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
- E... - inteligentnie odparł Florek i wzruszył ramionami. Miał się przyznać, że rano go wątpiec złapał jak miał z pieleszy wyleźć i do kompanii dobiegł na ostatkach tchu?
- Albo się spieszy, albo polujemy, robicie tyle rabanu że wytropienie czegośkolwiek to pół dnia zajmie, albo i cały - zmienił temat. - Przecież żarcie jest - wskazał na pakunki... A może i na osła.

 
Sayane jest offline  
Stary 25-11-2019, 14:09   #16
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Mnich uśmiechnął się od ucha do ucha (wyraźnie z czegoś zadowolony) i zaprzestał marszu tyłem do drogi, odwracając się na pięcie jak wątpliwego talentu tancerka. Znowu wysunął na przód pochodu, dziarsko przebierając nogami, chyba jako jedyny nie mając kaca (i to wcale nie dlatego, że nie miał pieniędzy na piwo).
- Wygląda na to, że sprawa sama się rozwiązała, bo nikt z nas polować nie umi - odparł pogodnie, bo i płakać nie było nad czym, nie pierwszy raz obejdzie się smakiem i zaśnie z burczącym brzuchem. - Może ktoś z obozu upoluje wam królika, ot tak, w ramach podziękowania za szybkie przyjście.

To rzekłszy powrócił do nucenia pod nosem. Życie było piękne… trochę ciężkie gdy nie miało się pieniążków rodziców, czy miękkich i ciepłych spodni na dupie, a jedyne jedzenie na jakie było go stać to leśne runo i to też nie zawsze, ale w ogólnym rozrachunku Halu nie miał na co narzekać. Taką wybrał dla siebie drogę.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 26-11-2019, 15:40   #17
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Im głębiej w las wchodzili tym ciemniej było w okół. Jasny blask słońca z rzadka prześwitywał przez potężne korony drzew, a te nieliczne promienie którym udało się przebić musiały przeciskać się przez taką mnogość zieleni iż same stały się nieco zielone i taką też poświatą zabarwiały krajobraz.
Do półmroku można się było szybko przyzwyczaić, i nawet ludzie nie mogli by narzekać na brak widoczności w puszczy, lecz same widoki najciekawsze nie były. Braki światła sprawiały iż runo leśne było wyjątkowo ubogie, ot gdzieniegdzie rósł grzyb, tu i ówdzie w miejscach gdzie więcej światła docierało na dno lasu zieleniły się kłębowiska przeróżnej roślinności zawzięcie walczącej o dostęp do tych kilku nędznych życiodajnych promyków.
***
Radosne rozważania na tematy filozoficzne "piecz czy nie piec dziczyzny" przerwał dźwięk najmniej w tym momencie spodziewany. Radosne chrumkanie wyraźnie wskazywało, że przyszła kolacja postanowiła bohaterom nie tylko wyjść na przeciw lecz nawet nafaszerować się żołędziami dla lepszego smaku. Co niezwykłe, dzika świnia nie uważała najwyraźniej dwunożnych za zagrożenie i nic sobie nie robiła z ich obecności, wręcz prosząc się by ją ktoś ustrzelił.
 
Googolplex jest offline  
Stary 26-11-2019, 18:15   #18
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Ruda przysłuchiwała się rozmowom towarzyszy, uśmiechając się tylko do siebie i już nie dokładając swoich trzech miedziaków do całej dyskusji. Oj, ciekawa się zgraja zebrała i na pewno w czasie tego całego poszukiwania nudzić się ze sobą nie będą.

Nie minęło dużo czasu, jak zanurzyli się w coraz mroczniejsze objęcia lasu. Słońce, które ledwo przebijało się przez gęste korony drzew, zostawiało jedynie gdzieniegdzie złociste pasma padające na roślinność. Ori czujnie rozglądała się po okolicy, zwieszając dłoń na rękojeści miecza. W takich miejscach nigdy nie wiadomo było, czy coś nie wyskoczy zza drzew i nie będzie chciało ich pożreć.

I w sumie wyskoczyło, albo raczej wytoczyło się na ścieżkę, bo zamiast jakiejś bestii pojawiła się dzika świnia żrąca żołędzie. Elfka pokręciła głową i uśmiechnęła się do reszty.
- Widzicie, żarcie samo do nas przyszło. Czyli dzisiaj pieczona świnina? - Zaśmiała się.

Chwilę potem jednak jej uszu doszedł kolejny, tym razem dość niepokojący dźwięk. Jakby odległe, niskie wycie. To się łotrzycy zupełnie nie spodobało.
- Słyszeliście? Dziwne wycie. Dochodzi z oddali. I nie brzmi przyjemnie - powiedziała, dobywając łuku i nakładając strzałę na luźną na razie cięciwę. Spojrzała po twarzach kompanów, by stwierdzić, czy któreś z nich też słyszało to, co ona. - Powinniśmy być ostrożni.

Po tych słowach nasłuchiwała dalej, starając się zorientować, czy to coś w oddali zbliża się w ich stronę. Przy okazji wciąż pozostawała czujna, gotowa napiąć łuk i strzelić, gdyby znienacka pojawiło się zagrożenie.
 
Ayoze jest offline  
Stary 26-11-2019, 23:04   #19
Hungmung
 
Dust Mephit's Avatar
 
Reputacja: 1 Dust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputację
Kawka nie słyszał dziwnego wycia, jednak znając historie o elfich zmysłach odruchowo podniósł wyżej tarczę, zacisnął w dłoni morgenstern i rozglądając się dookoła liczył, że też coś dosłyszy, albo wypatrzy. Wolał jednak unikać walki.

- Lepiej zewrzeć szyk i ruszać dalej. Jedzenia mamy pod dostatkiem, a wieprzowinę za długo się oprawia - powiedział zerkając na dziką świnię, po czym zrobił krótką pauzę i zwrócił się do Orifiel - Wilki? Z której strony dobiega ten skowyt?
 
Dust Mephit jest offline  
Stary 27-11-2019, 09:11   #20
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację

Najwyraźniej Bahamutowi przysłuchującemu się całej dyskusji na temat polowania, zrobiło się żal drużyny, bowiem zesłał im tłuściutkiego wieprza (co by za zwinny nie był) i jeszcze odciągnął jego uwagę żołędziami, by niewprawni myśliwi mieli ułatwione zadanie.
Nim jednak Halu zdążył zareagować, usłyszał potworne wycie. Czy było blisko? Czy daleko? Do kogo należało?

Orifiel zdawała się słyszeć to co on i już zaalarmowała drużynę. Mnich poprawił uchwyt na kijku i cofnął się do grupy, co by za bardzo nie odstawać i nie narażać się na pierwszy atak.
- Cokolwiek to jest… jest głodne, bogowie… a ja taki chudy, oby mnie nie zjedli bo się gorzko rozczarują - odparł pół żartem, pół serio, a może… śmiertelnie poważnie.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172