Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2019, 18:18   #117
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
240.830.M41, godz. 09:00, Wieża Kodannon – Dominium Dusz Secundus

Nuncjusz Eleander skinął uprzejmie głową, rozłożył ręce w geście dającym do zrozumienia, że gotów jest spełnić każde życzenie swego białoskórego gościa. Hansetus odwzajemnił ów gest pełnym szacunku ukłonem, w głębi duszy gotowiąc się na nieuchronny atak.

Mniszka uspokoiła się równie szybko jak wybuchła, zamilkła postukując ukrytymi w ceramitowej rękawicy palcami w rękojeść noszonego u boku łańcuchowego miecza.

- W duchu wzajemnej współpracy udostępnimy braciom Arbites wszystkie niezbędne informacje – oznajmił nuncjusz nie przestawając się uśmiechać w sposób, który Hansetusowi mroził krew w żyłach – Pozwoliłem sobie na samym początku swego dochodzenia sprawdzić dokumentację Straży Nekropolitalnej i potwierdzają one to, co już odkryło Magistratum. Pięć aktów zbrodniczej desekracji, bezmyślnych, okrutnych i zbrodniczo świętokradczych.

- Oby dusza sprawcy cierpiała wieczne katusze – wtrąciła Adepta Sororitas. Hansetus skwitował jej ostre słowa kolejnym pełnym szacunku ukłonem.

- Proponuję, abyśmy wspólnie odwiedzili zbezczeszczoną kryptę – powiedział nuncjusz – Co trzy głowy, to nie jedna. Być może drogą wspólnej dedukcji odkryjemy owe wzmiankowane przez pana przeoczenie? Musi być zaiste niewielkiej skali, skoro arbitratorzy jeszcze się go nie dopatrzyli.

W głosie Eleandera nie było słychać nawet cienia sarkazmu, a jego promienny uśmiech wręcz ociekał życzliwością, ale Hansetus od razu poczuł wbitą szpilkę.

Powstrzymany rozsądkiem nic nie odrzekł, kiwnął w zamian z aprobatą głową.

- Po oględzinach sarkofagu możemy przesłuchać wszystkich braci Nekropolitów, którzy mogliby coś wnieść do tej sprawy – kontynuował kościelny dostojnik – A potem przejrzeć wspólnie rzeczoną dokumentację. Od zawsze interesowałem się technikami śledczymi Arbites. Jestem przekonany, że nasze wspólne przedsięwzięcie wiele mnie może nauczyć.

- Ku chwale Złotego Tronu – dodała mniszka.






240.830.M41, godz. 10:22, rezydencja Mandrigalów w Wieży Radbound


Klaudia Mandrigal strzepnęła popiół z końca cygaretki, przesunęła czubkiem palca stojącą zbyt blisko krawędzi stolika popielniczkę. Jej nieco teatralny wybuch emocji szybko wygasł, zastąpiony badawczym spojrzeniem, w którym Graig zaczynał wyczuwać niepokojące zainteresowanie Klaudii jego własną osobą.

- Xander spędził w domu niecałe pół roku, nim Barabus Krane przekonał go do ponownego zaciągu. Wałkonił się i przejadał nasze oszczędności, a potem znowu poleciał. Jak się pan zapewne domyśla, byłam głęboko nieszczęśliwa z tego powodu. Kobieta o takim statusie pozostawiona samej sobie naraża się na ogromny stres. Ograniczone kontakty towarzyskie, plotki i pomówienia. Na pewno wie pan, co mam na myśli. Ale mojego małżonka niezbyt to obchodziło, przynajmniej po drugiej wizycie kapitana. Na początku zarzekał się, że już zostanie w Sibellusie, że ma dość tych uwłaczających klasie wyższej wojaży. Ale Krane nie odpuszczał. Nie wiem, co mu takiego obiecał, ale Xander w końcu się zgodził, wbrew moim prośbom i groźbom.

- Powróćmy do tematu buntu – zaproponował Fenoff powtarzając cierpliwie swe pytania. Klaudia potrząsnęła w odpowiedzi głową przesłaniając jedno oko lokami w ewidentnej próbie przykucia uwagi funkcjonariusza.

- Xander nie chciał mi niczego opowiedzieć. Skarżył się na traumę. Myślę, że nie kłamał, przez kilka pierwszych miesięcy po powrocie z ostatniego rejsu zażywał psychotropy i prawie w ogóle nie sypiał, a jeśli już zasnął, dręczyły go koszmary. Wiem tylko tyle, ile znalazłam w oficjalnych komunikatach węzła medialnego. Szeregowa załoga podniosła bunt, kiedy Nefrit zbliżał się do Scintilli. Zbrodniarze próbowali zamordować wszystkich szlachetnie urodzonych, podobno z zazdrości o to, że im się w życiu powodziło, a tamtym nie. Mój mąż i reszta oficerów ukryła się w jakimś pomieszczeniu, a buntownicy zabili samych siebie wysadzając się przez przypadek w powietrze. Do dziś jestem przeświadczona, że była w tym miłosierna ręka Boga. Nie darmo przez te wszystkie lata łożyłam hojne datki na Kościół. Imperator strzeże.

- Imperator strzeże – powtórzył Graig






240.830.M41, godz. 11:12, Wieża Carlito – Dominium Dusz Primus

Korpulentny prałat poczerwieniał tak głęboko i wytrzeszczył oczy tak szeroko, że przez chwilę wydał się Lyrdionowi ofiarą nieuchronnego ataku apopleksji. Łapiąc powietrze na podobieństwo wyciągniętej z wody ryby, mężczyzna dyszał przez blisko minutę, przez cały ten czas nawet na sekundę nie odrywając spojrzenia od twarzy uśmiechającej się sarkastycznie Michy.

- To oburzające! – wyrzucił z siebie, kiedy już odzyskał po części mowę, opryskując oboje rzekomych arbitratorów kropelkami gęstej śliny – I niedorzeczne! Bezpodstawne oskarżenie przedstawiciela Kościoła jest niedopuszczalne, nawet ze strony Arbites! Nie wiem, skąd takie zarzuty?! Który to powiedział?!

Dostojnik obrzucił wściekłym wzrokiem towarzyszących mu Nekropolitów, ci zaś zgarbili się i pochylili głowy wzruszając jednocześnie ramionami. Prałat obejrzał się z powrotem na Michę, wręcz kipiąc zrozumiałym oburzeniem. Stojący u jego boku masywny serwitor sprawiał wrażenie pogrążonego w głębokim transie, co ułatwiło dziewczynie wypatrzenie w międzyczasie wąskiego pasa bladej skóry na jego podgardlu, ledwie widocznego ponad krawędzią płytowego napierśnika.

Oddany w ruchu i bez przycelowania, celny strzał w to miejsce byłby trudny, ale wciąż wykonalny.

- Wbrew tak aroganckiemu potraktowaniu zgadzam się na pełną kooperację z funkcjonariuszami Adeptus Arbites – oznajmił wciąż łamiącym się od emocji głosem – Jednocześnie złożę oficjalną skargę do najbliższej prefektury. Dygnitarze Kościoła mają prawo do odpowiedniego traktowania przez każdą instytucję!

- Edimandius Artrigid – powiedziała stanowczym tonem Micha, nie okazując najmniejszej skruchy – Tu mam jego ITN. Proszę doprowadzić nas do miejsca jego pochówku, natychmiast! Każda zwłoka zostanie zaprotokołowana w formularzu uchybień i występków.

Prałat żachnął się, ale nic więcej nie powiedział. Furkocząc szatami okręcił się na pięcie i ruszył w głąb nekropolii tak szybko, że Micha musiała za nim wręcz truchtać, by nie pozostać w tyle.
 
Ketharian jest teraz online