Witold nie zamierzał przerywać rozmowy Batmana z Alfredem. Niedługo po tym jak wszedł do pomieszczenia, zastygł w bezruchu, by przysłuchiwać się niepokojącej wymianie zdań. Wieści o nadchodzącej "małej armii" przyjął znacznie przyspieszonym biciem serca...
- Bruce... Wiem, że wolisz działać sam. Chcesz to działaj. Ale naprawdę potrzebuję jakiejś broni.
Nie było czasu na dzielenie się swoimi spostrzeżeniami. Gdy uporają się z zagrożeniem, być może wtedy przyjdzie czas na roztrząsanie dalekosiężnych celów.
- Ale raczej nie mam na myśli batarangów... - dodał zerkając na Adama w trybie "fanboya-kolekcjonera".