Przeoczony dron X2 w trybie awaryjnym lądował na dachu by uniknąć zestrzenia przez jeden z śmigłowców a piątka pozostałych dronów dostała komendę dive-for-cover. Tylko komendę, a nie ręczne sterowanie, bo Bebok w pośpiechu odpalił zasłony dymne na każdym pojeździe do jakiego miał dostęp i wyplątywał się z riggerskiego kokonu. I quad i X2 i tak miały więcej niż tylko skanery wizualne, więc nie tracili widoku z śmigłowców, a może akurat mieli szczęście i wrogowi robiło to różnicę. - Kowalik, żyjesz tam? - zawołał do kolegi który jeszcze chwilę temu był w pobliżu lotniskowca - Bierzemy rakiety które zostały i w nogi -
Po znalezieniu osłony uruchomił zdalne sterowanie lotniskowcem. Zaprogramował śmiertelny podryg (bo raczej szansa że śmigłowce nie zdążą oddać była mała) pojazdu następująco: równoczesne skierowanie na śmigłowiec wiązki z zagłuszacza kierunkowego i ostrzał z wszystkich luf i rakieta z roto-drona, seria z quada w drugi śmigłowiec dla zmyłki i taka sama sekwencja na drugi śmigłowiec.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |