Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2019, 19:01   #103
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Wkrótce, Błysk Cieni zadokował przy pirsie numer 13, blisko "południowego" krańca stacji Port Wander.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=0lbYN04Ki_I[/MEDIA]

Port Wander... Ostatni bastion Imperium. Strażnik Cieśniny Koronus. Złoty dukat przesypujący się przez palce Rogue Traders i innych, którzy wiązali z nim kawałek żywota. Dom dla blisko pięciu milionów, otoczony domami drugiej takiej ilości, stanowił nację samą w sobie. Wielkie miasto na rubieży cesarstwa. Jedyne miasto, gdyż na przestrzeni całych lat świetlnych nie było nic podobnego, raptem garść różnych posterunków, kopalni i baz. Przystanki. Port Wander było centrum.

To tutaj przedstawicielstwa miały wszystkie legalne grupy, organizacje i znaczne osobistości pragnące uszczknąć coś z Ekspansji Koronus (bądź wręcz odwrotnie, zakręcić kurek złota, które płynęło spoza imperialnych granic)... i całkiem sporo tych nielegalnych.

Targowisko ciągnące się ponad kilometr, mnogość doków i pirsów, silna twierdza Imperial Navy, port of calling dla mnogiej rzeszy Rogue i Free Traders, oczko w głowie dla wielu gildii i domów.

Ostatnie miejsce, gdzie Lex Imperialis cokolwiek znaczyło - jakkolwiek nie było naginane i z trudem egzekwowane przez nieduży kontyngent arbitratorów, toczących dysputy o jurysdykcję z personelem IN mającym własne, pełne ręce roboty. Morderstwa, nieautoryzowane pojedynki, rozróby, kradzieże i inne przestępstwa nie były tolerowane. Nie, zagrożenie w PW przychodziło ze strony znacznie subtelniejszej - źle sformułowanych umów, zdrad, knowań, skrytobójstw i szybkich zasadzek wykonywanych przez wynajęte pionki. Oraz, oczywiście, ze strony okazyjnych napadów rabunkowych hołoty i swołoczy z Podpokładów - to ostatnie jak na wielu dużych okrętach i stacjach.

A w samym układzie Rubycon II, pomimo intensywnych patroli IN oraz pewnego udziału RT w trzymaniu porządku, grasowało sporo piratów. Zlatywali się w te okolice jak muchy do gówna, rajdując, gnieżdżąc się, robiąc uzupełnienia u szemranych kupców i przedstawicieli mafii, bądź wcielając się w rolę kosmicznych zbirów do wynajęcia.

Pierwsze kilka godzin było przepełnione pracą, ale efekty było widać od razu. Sekcja do spraw obsługi cywilnego klienta Departmento Munitorum za okrągłą sumkę geltów bez problemu wykrzesała, sprzedała i przetransportowała na pokład Tempesta uzupełnienia amunicji do sieci wieżyczek, całkowicie legalnie. Alecto z Domu Xan'Tai zameldowała się w przedstawicielstwie swojego domu, przekazując im informacje nawigatorskie, pławiąc się w uznaniu za "prześwietlenie" oraz spotkawszy przelotnie starego, dobrego przyjaciela. Nawiązano także kontakt z Sojuszem Cestelle, głównym udziałowcem żywnościówki PW spoza układów Rubycon, przekazując im data-trumnę i inne dane oraz materiały dowodowe z wraku Harvest #10. Zapłacili całkiem hojną sumę, pokrywającą wydatek amunicji z nawiązką, oraz zapisali Ród RT Corax na preferencyjnej liście - byliby także wdzięczni, jeśli udałoby się zachować ten cały incydent w tajemnicy...

Wieczór przyniósł shore leave - tak dla szeregowych marynarzy, jak i oficerów i podoficerów. Wizyty w tawernach i w zamtuzach były priorytetem, wizyty w domach rodziny czy przyjaciół lub na targu czy w warsztatach rzemieślniczych rzadsze. Napływało sporo plotek. Niedawno Sarvus Trask i jego Sovereign Venture wrócili z szalonej wyprawy do Pobojowiska, gdzie natknęli się na jakieś paskudne potwory rodem z Osnowy na wraku zaginionego Emperor's Bounty, potem zaś seria niefortunnych zdarzeń zwiała ich podczas skoku w Immaterium do jakiegoś zapomnianego przez Boga xeno-systemu-pułapki, skąd ledwo udało im się zwiać. Traskom towarzyszył młody Vern Chorda-Myr, jakiś pociotek potężnej RT Aspyce Chorda, który dzięki tej wyprawie potwierdził swój osobny patent dla Rodu RT Myr, pozyskał statek - fregatę klasy Sword Voidfarer - i już ruszał na inną wyprawę, ścigając się z jeszcze innym RT, Hadarakiem Fel. Podobno lecieli przez Paszczę na wyścigi, do jakiegoś nowo-odkrytego układu gwiezdnego w Egariańskim Dominium. Czekały na nich mrożące krew w żyłach zdarzenia, eksploracja ruin martwej i szalonej cywilizacji xenos (jeśli wierzyć plotkom), wielka przygoda, zajadła rywalizacja oraz - oczywiście - Profit.

Były także inne, mniej podniosłe informacje. Większość to konfabulacje, kłamstwa bądź rzeczy nieistotne. Ale powtarzały się pewne imiona, nazwiska, frakcje, lokacje stacji i układu gwiezdnego, pewne narzędzia, metody i czyny, pewne plotki, łgarstwa i półprawdy.

Udało się także dopełnić transakcji, w której stawką było Zestawienie Kalkulacyjne - skomplikowana maszyna licząca, dostrojona do prawideł ekonomii. Czas realizacji jednak miał potrwać aż pięć dni - tyle trwało sprowadzenie, przegląd techniczny i odprawa celna.

Wciąż istniała kwestia "tajemnicy" tego, co się stało z Lady-kapitan. Dzięki swym staraniom, Barca dowiedział się kilku istotnych szczegółów.



Zdobywanie Informacji u postaci Kethariana.
- Standard Success: coś złego przytrafiło się dwóm osobom - Ahallionowi i Winter, zostali ranni i opatrzeni w lazarecie tego samego dnia.
- 1 Degree of Success: Winter i Ahallion nawzajem zadali sobie te rany.
- 2 DoS: to było starcie przypominające sparing.
- Nie pamiętam, czy policzyłem 3 DoS jako 2+1, czy to jednak było 3+1, ale jeśli to drugie to: sparing ten był wolą Lady-kapitan.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 26-11-2019 o 19:12.
Micas jest offline