26-11-2019, 18:24 | #101 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Ketharian : 26-11-2019 o 20:37. |
26-11-2019, 18:59 | #102 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
26-11-2019, 19:01 | #103 |
Reputacja: 1 | Wkrótce, Błysk Cieni zadokował przy pirsie numer 13, blisko "południowego" krańca stacji Port Wander. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=0lbYN04Ki_I[/MEDIA] Port Wander... Ostatni bastion Imperium. Strażnik Cieśniny Koronus. Złoty dukat przesypujący się przez palce Rogue Traders i innych, którzy wiązali z nim kawałek żywota. Dom dla blisko pięciu milionów, otoczony domami drugiej takiej ilości, stanowił nację samą w sobie. Wielkie miasto na rubieży cesarstwa. Jedyne miasto, gdyż na przestrzeni całych lat świetlnych nie było nic podobnego, raptem garść różnych posterunków, kopalni i baz. Przystanki. Port Wander było centrum. To tutaj przedstawicielstwa miały wszystkie legalne grupy, organizacje i znaczne osobistości pragnące uszczknąć coś z Ekspansji Koronus (bądź wręcz odwrotnie, zakręcić kurek złota, które płynęło spoza imperialnych granic)... i całkiem sporo tych nielegalnych. Targowisko ciągnące się ponad kilometr, mnogość doków i pirsów, silna twierdza Imperial Navy, port of calling dla mnogiej rzeszy Rogue i Free Traders, oczko w głowie dla wielu gildii i domów. Ostatnie miejsce, gdzie Lex Imperialis cokolwiek znaczyło - jakkolwiek nie było naginane i z trudem egzekwowane przez nieduży kontyngent arbitratorów, toczących dysputy o jurysdykcję z personelem IN mającym własne, pełne ręce roboty. Morderstwa, nieautoryzowane pojedynki, rozróby, kradzieże i inne przestępstwa nie były tolerowane. Nie, zagrożenie w PW przychodziło ze strony znacznie subtelniejszej - źle sformułowanych umów, zdrad, knowań, skrytobójstw i szybkich zasadzek wykonywanych przez wynajęte pionki. Oraz, oczywiście, ze strony okazyjnych napadów rabunkowych hołoty i swołoczy z Podpokładów - to ostatnie jak na wielu dużych okrętach i stacjach. A w samym układzie Rubycon II, pomimo intensywnych patroli IN oraz pewnego udziału RT w trzymaniu porządku, grasowało sporo piratów. Zlatywali się w te okolice jak muchy do gówna, rajdując, gnieżdżąc się, robiąc uzupełnienia u szemranych kupców i przedstawicieli mafii, bądź wcielając się w rolę kosmicznych zbirów do wynajęcia. Pierwsze kilka godzin było przepełnione pracą, ale efekty było widać od razu. Sekcja do spraw obsługi cywilnego klienta Departmento Munitorum za okrągłą sumkę geltów bez problemu wykrzesała, sprzedała i przetransportowała na pokład Tempesta uzupełnienia amunicji do sieci wieżyczek, całkowicie legalnie. Alecto z Domu Xan'Tai zameldowała się w przedstawicielstwie swojego domu, przekazując im informacje nawigatorskie, pławiąc się w uznaniu za "prześwietlenie" oraz spotkawszy przelotnie starego, dobrego przyjaciela. Nawiązano także kontakt z Sojuszem Cestelle, głównym udziałowcem żywnościówki PW spoza układów Rubycon, przekazując im data-trumnę i inne dane oraz materiały dowodowe z wraku Harvest #10. Zapłacili całkiem hojną sumę, pokrywającą wydatek amunicji z nawiązką, oraz zapisali Ród RT Corax na preferencyjnej liście - byliby także wdzięczni, jeśli udałoby się zachować ten cały incydent w tajemnicy... Wieczór przyniósł shore leave - tak dla szeregowych marynarzy, jak i oficerów i podoficerów. Wizyty w tawernach i w zamtuzach były priorytetem, wizyty w domach rodziny czy przyjaciół lub na targu czy w warsztatach rzemieślniczych rzadsze. Napływało sporo plotek. Niedawno Sarvus Trask i jego Sovereign Venture wrócili z szalonej wyprawy do Pobojowiska, gdzie natknęli się na jakieś paskudne potwory rodem z Osnowy na wraku zaginionego Emperor's Bounty, potem zaś seria niefortunnych zdarzeń zwiała ich podczas skoku w Immaterium do jakiegoś zapomnianego przez Boga xeno-systemu-pułapki, skąd ledwo udało im się zwiać. Traskom towarzyszył młody Vern Chorda-Myr, jakiś pociotek potężnej RT Aspyce Chorda, który dzięki tej wyprawie potwierdził swój osobny patent dla Rodu RT Myr, pozyskał statek - fregatę klasy Sword Voidfarer - i już ruszał na inną wyprawę, ścigając się z jeszcze innym RT, Hadarakiem Fel. Podobno lecieli przez Paszczę na wyścigi, do jakiegoś nowo-odkrytego układu gwiezdnego w Egariańskim Dominium. Czekały na nich mrożące krew w żyłach zdarzenia, eksploracja ruin martwej i szalonej cywilizacji xenos (jeśli wierzyć plotkom), wielka przygoda, zajadła rywalizacja oraz - oczywiście - Profit. Były także inne, mniej podniosłe informacje. Większość to konfabulacje, kłamstwa bądź rzeczy nieistotne. Ale powtarzały się pewne imiona, nazwiska, frakcje, lokacje stacji i układu gwiezdnego, pewne narzędzia, metody i czyny, pewne plotki, łgarstwa i półprawdy. Udało się także dopełnić transakcji, w której stawką było Zestawienie Kalkulacyjne - skomplikowana maszyna licząca, dostrojona do prawideł ekonomii. Czas realizacji jednak miał potrwać aż pięć dni - tyle trwało sprowadzenie, przegląd techniczny i odprawa celna. Wciąż istniała kwestia "tajemnicy" tego, co się stało z Lady-kapitan. Dzięki swym staraniom, Barca dowiedział się kilku istotnych szczegółów. Zdobywanie Informacji u postaci Kethariana. - Standard Success: coś złego przytrafiło się dwóm osobom - Ahallionowi i Winter, zostali ranni i opatrzeni w lazarecie tego samego dnia. - 1 Degree of Success: Winter i Ahallion nawzajem zadali sobie te rany. - 2 DoS: to było starcie przypominające sparing. - Nie pamiętam, czy policzyłem 3 DoS jako 2+1, czy to jednak było 3+1, ale jeśli to drugie to: sparing ten był wolą Lady-kapitan.
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 26-11-2019 o 19:12. |
27-11-2019, 18:34 | #104 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Ketharian : 27-11-2019 o 18:41. |
27-11-2019, 20:03 | #105 |
Krucza Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez corax : 27-11-2019 o 21:32. Powód: Edytowane by uzgodnić z wynikami rzutu Kethariana |
27-11-2019, 20:42 | #106 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
27-11-2019, 22:07 | #107 |
Reputacja: 1 | Nie dało się nazwać tego marszem. Ahalion przystawał co moment oglądając się za siebie. Ostatni kawałek drogi, zajął mu prawie godzinę. Kapłan w pewien sposób żałował, że nie trwało to dłużej. Mijani ludzie kłaniali się. Pozdrawiali Imperatora, którego reprezentował. Schodzili mu z drogi. Unikali jego wzroku. Zostało niecałe dwadzieścia metrów. Straż Ecclesiarchy przyglądała mu się od ostatnich kilku minut. Nawet w swoich odświętnych szatach nie potrafili zostawić go w spokoju. Ahalion Cane spojrzał w ich stronę. Bezpośrednio na nich. Żołnierze wyprostowali się jak struna, udając jak gdyby nic się nie stało. Zawsze tak było. Misjonarz ruszył do przodu. Chciał to już mieć za sobą. Ahalion nie znał miasta. Nie potrzebował. Nie nęciło go niczym szczególnym. Na pewno dla wielu było miejscem gdzie odnajdywali swoje przeznaczenie. Gdzie można było wygrać lub stracić fortunę. Czuł się, że ostatnie kilka godzin spędzonych na rozmowach z członkami Ministorium były stratą czasu. Ostrzeżenia jakie mu dawali. Wskazówki i rady, których miał przestrzegać. Czuł, że rozmawiał z ludźmi którzy nigdy nie opuszczali murow świątyni a jedyną wiedzę czerpali z ksiąg i słów pochlebców. Był przekonany, że złoto którym się obwieszać mogło zasponsorować nie jedną krucjatę. Był pewny, że nigdy nie trzymali broni w dłoniach. Że nigdy nie zabili. Jedynym promykiem w tej podróży była możliwość zbliżenia się do Nieśmiertelnego Boga Imperatora w modlitwie. I w prośbie. Ahalion bardzo rzadko prosił go o cokolwiek. Miał nadzieję, że będzie miało to choć odrobinę znaczenia w jego sprawie. Ahalion nie był pewny co się działo. Ale akceptował to. Marcus się zmieniał. Ramirez mu o tym wspominał. Razem skomponowali listę dla seneszala. kapłan chciał aby przynajmniej ta część jego pobyty przebiegła pomyślnie. A miasto? Miasto niech pozostanie dla niego nieznane.
__________________ "Life is really simple, but we insist on making it complicated." -Confucius |
28-11-2019, 06:53 | #108 |
Reputacja: 1 |
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 28-11-2019 o 11:19. Powód: Wyniki rzutów |
28-11-2019, 21:01 | #109 |
Reputacja: 1 | Maurice potarł czoło swojej maski mrużąc oczy pod wizjerami. - Barca. To się nie kalkuluje. Stał nad cholerną maszyną obliczeniowo-ekonomiczną. Spasły cogitator z data-skrzynkami i innymi cholerstwami łykał informacje jak pelikan i wypluwał pergamin zapisany w różne cyferki i informacje do których Zbrojny po prostu nie miał cierpliwości. - Na cholerę nam karapaksy spod łapy rzemieślnika? Wiesz jakie to drogie? Dla całej świty? - Maurice był lekko nakręcony, bo jakby nie patrzeć kwestie uzbrojenia i walki były jego podwórkiem - Nie mamy tyle zasobów by rzucać takie zamówienie. Może karapaksy szturmowe, ale to też rzadkie cholerstwo. Tych najlepszych można poszukać, ale skupmy się na znalezieniu zwykłych poczciwych lekkich karapaksów. Każdy w to wejdzie i nie będziecie musieli chodzić w tych podszytych włóknem balistycznym i xeno-przędzą szmatkach. Pierwsza lepsza handkanona to przebija albo pocisk przeciwpancerny do broni ręcznej. Naprawdę, lepszy zestaw zwykłych karapaksów w garści niż cuda na patyku na papierze Taki oto wykład walnął Arcy-zbrojny Seneszalowi w pomieszczeniu gdzie grupa adeptów lampiła się w cogitator wyliczając intratność różnych biznesów i transakcji. *** Jak się okazało w ciągu pięciu dni Munitorum było chętne odsprzedać kilka pancerzy za rozsądną cenę. Maurice'a bardzo to ucieszyło, bo im pancerniejsza była świta tym większa była szansa że wyjdą z jakiejkolwiek potyczki cali. Była to jednak jedna tylko sprawa. Drugą były odwiedziny Lady Kapitan na stacji i różnego rodzaju spotkania biznesowo-kulturalno-towarzyskie. Dziedziczka wymagała najlepszej obstawy więc Maurice nie ustępował jej na krok dbając o jej bezpieczeństwo. Ciągle był jednak czujny. Nie wiedział czy ich wrogowie nie mają już w PW jakiś swoich agentów. Lepiej więc było dmuchać na zimne i mieć oczy dookoła głowy. |
29-11-2019, 02:19 | #110 |
Reputacja: 1 | Scena wspólna MG i Navi
__________________ Coca-Cola, sometimes WAR |