Ludzie byli uparci jak osły. Głupi. Nie kazała im opuszczać wioski na zawsze, tylko na parę godzin aby nikt nie dostał w łeb. Jak widać woleli zdechnąć grupowo i od razu znaleźć się w zbiorowej mogile. Ich wybór.
Przez chwilę miała nawet ochotę ich zostawic w cholerę. Wyrozumiałość, jaka zakwitła w jej sercu na samym początku, zaczęła już więdnąc. Oni przecież nie zostali dla dobra wioski i dzieci, dla własnego dobytku. Zostali, bo albo byli za bardzo spanikowani, albo po prostu straszliwie głupi.
Gwen w tym momencie wolałaby znaleźć się na pagórku. Przeklęta noga. Wszystko psuła, a przecież z dnia na dzień Gwendoline nie nauczy się obycia wśród ludzi. Nawet Sophie powtarzająca pomysł panny Deschain poległa... a zdawała się bardziej przykuwać uwagę.
Westchnąwszy kobieta opanowała emocje i chęć odejścia. W końcu chłopaki tak bardzo się starali to ich teraz nie zostawi. Nawiązała z nimi pewną nić sympatii, a była istotą wierną. Dlatego tez szybko powróciła do prob uspokojenia tłumu i zebraniu ludzi w jakiś punkt aby zachować ład i porządek. Co prawda wątpiła aby jej się to udało, ale przynajmniej się postara. A znalezionych rannych zaprowadzi do Rache.
__________________ Discord podany w profilu |