Najwyraźniej Bahamutowi przysłuchującemu się całej dyskusji na temat polowania, zrobiło się żal drużyny, bowiem zesłał im tłuściutkiego wieprza (co by za zwinny nie był) i jeszcze odciągnął jego uwagę żołędziami, by niewprawni myśliwi mieli ułatwione zadanie.
Nim jednak Halu zdążył zareagować, usłyszał potworne wycie. Czy było blisko? Czy daleko? Do kogo należało?
Orifiel zdawała się słyszeć to co on i już zaalarmowała drużynę. Mnich poprawił uchwyt na kijku i cofnął się do grupy, co by za bardzo nie odstawać i nie narażać się na pierwszy atak.
- Cokolwiek to jest… jest głodne, bogowie… a ja taki chudy, oby mnie nie zjedli bo się gorzko rozczarują - odparł pół żartem, pół serio, a może… śmiertelnie poważnie.