Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2019, 11:24   #171
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Posłuchaj - powiedział po chwili zastanowienia. - Postaram się coś dowiedzieć, ale dziewczyny wyraźnie po co innego przyszły na imprezę. Jedna była jak suka w rui, a druga była niedostępna i miała charakterek - Patrick mimowolnie musnął dłonią swój lewy policzek. Dopiero to, z powodu oświetlenia, uzmysłowiło Corday, że ma nieco inny odcień. - Rodziny się nie wybiera. Może chciały od siebie odsapnąć.
Corday zaśmiała się pod nosem na porównanie jakie użył Wolf do opisania różnicy w zachowaniu u dziewczyn. Za to patrząc teraz na jego twarz zastanowiła się czy przypadkiem nie miał on tam sińca. Po tym jak dostał z "liścia"? To by tłumaczyło dlaczego kierownik sali tak dobrze je zapamiętał. I zdecydowanie “Rick” mogło być skrótem jego imienia.
- Nie mi oceniać co robiły i z kim, gdy tu były, bo każdy ma swoje potrzeby. Powiedzmy, że się z nią utożsamiam, bo w jej wieku też dużo mało przemyślanych rzeczy robiłam - mrugnęła do niego. - Ja chcę tylko ją znaleźć i upewnić się, że jest cała.
- Jasne - przytaknął. - Jak się z tobą kontaktować?
Corday sięgnęła po swoją wizytówkę.
- Dobrze, żeby znalazła się zanim jej siostrze skończą się wymówki, które kupują rodzice, bo inaczej takie rozwydrzone dzieciaki lubią na lewo i prawo rozrzucać winę za swoją bezmyślność - powiedziała i podała mu do ręki niewielki kartonik. - Bo na razie cokolwiek się działo to dziewczynom będzie bardzo zależało na utrzymaniu tego w tajemnicy - dodała w tonie przyjacielskiej rady.
- Przynajmniej dla tej, która zostawiła drugą na pastwę losu - powiedział Wolf ze złośliwym uśmiechem wstając od kontuaru.
Corday odstawiła niedopity drink na blat baru i wyjęła pieniądze, dając przy okazji hojny napiwek.
- Cóż, ja wiem na pewno, że ojciec tej panny nie jest przyjemnym człowiekiem - odparła z westchnieniem i wstała. - Liczę na prędki kontakt z twojej strony.

Wolf znieruchomiał na te słowa.
- Nieprzyjemny ojciec - powtórzył. - Nie wylegitymowałaś się od razu więc albo robisz to po znajomości albo z dobrego serca. W każdym razie nie wygląda to na oficjalne śledztwo.

Corday wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu.
- Już ci wspominałam, wiem jak to jest wyrwać się spod klosza w kłopoty, dlatego też wiem jakie mogą być tego konsekwencje - odparła z rozbawieniem. Stała przed nim z jedną ręką podpartą na biodrze. - Więc masz rację. Dla wszystkich zaangażowanych będzie zdecydowanie lepiej jeśli sprawa się rozwiąże zanim stanie się oficjalna - dodała już poważniejszym tonem.
- OK. Czyja to zguba? - zapytał z niekłamaną ciekawością.
- Daj mi to o co proszę, a z wielką chęcią ci powiem - mrugnęła do niego. - Swoją drogą, to chyba nie każdego gościa klubu tak dobrze pamiętasz jak te dwie panny - ciężko było określić czy było to z jej strony pytanie czy tylko stwierdzenie.
- Bo nie wszystkie tak rzucają się w oczy jak one - uśmiechnął się złośliwie. - Pytam tylko, żeby się nastawić jakiego kalibru kawalerii mam się spodziewać jakby się nie znalazła. - wzruszył ramionami niby od niechcenia. - A jakby się jednak laska w międzyczasie przypadkiem odnalazła to mam ciebie informować? - Przerzucił spojrzeniem między Corday, a Cooperem.
Inspektor parsknęła na jego komentarz. Nawet nie wiedział jak bardzo "kawaleria" była dobrym określeniem.
- Byłoby mi miło, gdybym dostała taką informacje - skinęła głową.
- No dobra, to będziemy w kontakcie - zasalutował w kierunku blondynki.
- Do zobaczenia - odparła Irya i skinęła na swojego podwładnego, po czym razem ruszyli do wyjścia.

- Warto skoczyć zjeść jakieś śniadanie - zaproponowała Dennisowi, gdy byli już na zewnątrz klubu. Na twarzy Coopera zagościła lekka panika i zmieszanie. Sprawiał wrażenie jakby propozycja mile go zaskoczyła, ale była bardzo niekomfortowa.
Irya otaksowała go pojrzeniem.
- Co, nigdy przełożony nie był dla ciebie miły? - uniosła brew w zdziwieniu. - Nie wiem jak ty ale ja od rana jestem tylko na jednej kawie - powiedziała i powoli ruszyła w stronę parkingu, chowając ręce do kieszeni płaszcza.
- Nie o to chodzi psze-pani - wydukał Cooper. - Kawa może być - powiedział wymijająco, kierując się w stronę swojego samochodu.
Inspektor głowiła się o co chodzi jej podwładnemu, aż we własnym już aucie dostała olśnienia. Amy była zdecydowanie mniej problematyczna, bo nie miała durnej samczej dumy. Teraz Irya musiała jakoś z tego wybrnąć i przypomnieć sobie jaką wypłatę dostawała jako sierżant.
Okolicę znała mniej więcej, więc wiedziała do jakiej knajpy podjechać, żeby Cooper mógł zamówić sobie coś normalnego. Dla niej samej nie stanowiło problemu obniżyć dla siebie standard, bo za nim nie koniecznie szedł gorszy smak jedzenia.

Wybrała miejscówkę oddaloną raptem 10 minut od Velvet Room, mając cichą nadzieję, że Wolf w przeciągu godziny namyśli się i odezwie. Zaparkowała i czekała na Dennisa. Razem weszli do "Louis' Kitchen" knajpy jakich było wiele, gdzie można było za niewygórowaną cenę zjeść porządne śniadanie, lunch czy inny posiłek. Usiedli przy stoliku. Przeciętnej urody kelnerka wzięła od nich zamówienie i zostawiła ich samych. Irya wyciągnęła swój notes i zapisała dla pamięci to co uznała za ważne do zapamiętania po rozmowie z Wolfem.

Cooper wykorzystując jej pozorną nieuwagę chwycił leżący na stole laminowany kartonik menu i zlustrował go z góry na dół. Wtedy wypuścił z siebie powietrze jakby poczuł ulgę.
- Co pani o tym wszystkim sądzi? - zapytał wyraźnie już rozluźniony.
Corday skończyła pisać i schowała notes wraz z długopisem za pazuchę. Oparła się plecami wygodnie na typowej dla takich miejsc kanapie i spojrzała na podwładnego.
- Uważam, że te dwie to skończone idiotki i mam nadzieję, że fart będą miały równie wielki co ich poziom głupoty - sarknęła. - Chciałabym znaleźć tą dziunię zanim zrobi się z tego oficjalnie śledztwo, bo to oszczędzi nam roboty. Przynajmniej tej papierkowej. Podejrzewam, że Wolf pewnie wie gdzie ona jest, ale nie przymusimy go do mówienia jeśli sam nie zauważy, że ma w tym interes. Poza tym nie wiem czy zauważyłeś, ale na policzku miał zasinienie. Obstawiam, że to po tym jak zdzieliła go ta co zgłosiła zaginięcie.
- Zauważyłem - pokiwał głową Dennis. - Czyli w tym momencie czekamy na sygnał od pana Wolfa? Co mam powiedzieć komendantowi jak mnie zapyta gdzie byliśmy albo każe mi napisać raport? - zapytał z lekkim zakłopotaniem.
Irya machnęła ręką, bagatelizując jego obawy.
- Mam z nim do pogadania, więc wspomnę o co chodzi - zapewniła go. - I tak, teraz czekamy na ruch Wolfa. Jak czas minie to wiemy gdzie pracuje i jak się nazywa, a Catherine rozpozna bez problemu ze to on ją uderzył - zamyśliła się. - Amy powiadomiła patrole, żeby zwracały uwagę na kobiety o wskazanym rysopisie, ale na razie cisza. Wątpię jednak, że dziewczyna będzie się włóczyć po ulicy. Na pewno jakiś typ wziął ją do siebie, tym bardziej że opis Wolfa pasowałby, że do tego właśnie by dążyła. Na razie możemy nie brać pod uwagę porwania, bo nie ma ku temu przesłanek.
- Miejmy nadzieję - pokiwał głową Cooper.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline